My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: March 2009

Cyfrowy zaczarowany ołówek i maszyna niesamowita

, , ,

Ja sam jestem graczem zdecydowanie okazjonalnym i kiepskim, grywam rzadko i niewielu grom daję się wciągnąć na dłużej. Nie znaczy to, że gier nie lubię. Wręcz przeciwnie: uważam je za doskonałą rozrywkę, z przyjemnością eksploruję serwowane nam przez twórców gier światy do cna. Obserwuję też (choć może jednym okiem) co się w tej dziedzinie dzieje. Skupiam się jednak nie na tytułach głośnych, medialnych i napakowanych grafiką, ale na pomysłach i realizacjach oryginalnych. Bo choć to prawda, że trudno wymyślić coś naprawdę oryginalnego, to rozwijająca się technologia pozwala nam na ciekawe realizacje starych (i nowych) pomysłów. W zasadzie to właśnie moim zdaniem gry dopiero teraz wychodzą z wieku niemowlęcego. Po okresie fascynacji samym faktem, że coś się na ekranie rusza, po fascynacji coraz bardziej realistyczną grafiką, przychodzi czas na eksplorowanie możliwości, jakie daje nam technologia i stworzenie z gier prawdziwej sztuki. Jedenastej muzy.

Czytaj dalej…

Dziwaczka decyzja radnych

, ,

Niedawno polskim piekiełkiem wstrząsnęła informacja, że – zdaniem niektórych polityków – Jan Brzechwa nie nadaje się na patrona szkoły podstawowej… Zaraz, zaraz – powie niejeden Polak, który na wierszach i bajkach Brzechwy się wychował, czyli w zasadzie niemal każdy. – Jeśli nie Brzechwa, to kto w ogóle? Co jest grane?
Cóż, zdaniem radnych miasta Gdańska, nie wszystkich co prawda, ale tych z partii zwanej PiS, znany bajkopisarz za bardzo ulegał przymusowemu w latach powojennych socrealizmowi. I wydał aż sześć tomików socrealistycznych poezji! Nie pomogła nawet pozytywna opinia IPN na temat poety. Dzieci ze szkoły nr 84 obeszły się smakiem, choć Brzechwę kochają, ale co one tam mają do gadania. Dzieci i komuchy głosu nie mają.*


Chodzą jednak głosy i plotki, że konserwowym radnym wcale nie chodziło o pokłon dla ówczesnego ustroju, zwłaszcza, że prezydent Lech Kaczyński, którego mają popierać, swoją pracę doktorską oparł między innymi na Leninie.* Ponoć nawet nie chodzi o to, że Brzechwa był Żydem, a po prostu panom politykom bardzo nie spodobał się jeden z wierszy dla dzieci tego autora. O jaki to obrażający polityków tej partii wiersz ma chodzić — nie udało mi się dowiedzieć, więc całą rzecz mam za plotkę. Nawet mi kompletnie nie przychodzi do głowy, o co tam z twórczości Brzechwy mogły się obrazić najwyższe czynniki partii, a wam?

Ale, skoro już o Brzechwie, to nie sposób nie skorzystać z okazji, żeby nie zaprezentować jedną z jego bajek, tak kochaną przez dzieci. Przeze mnie też, jak byłem mały, znałem ten wiersz na pamięć! I kilkanaście innych…


Czytaj dalej…

Kto modły zanosi, kto góry przenosi…

Prawdziwa wiara potrafi cuda, nawet góry przenosić.
Tymczasem niewiara, choćby najmocniejsza, nie ma żadnych właściwości.



Taki argument stosowany jest często przez wierzących przeciwko niewierzącym, w cokolwiek by tam wierzyli, bądź nie. Ma uzasadniać tezę, że wierzyć warto i należy. Ale sceptycyzm nakazuje się przyjrzeć bliżej temu rozumowaniu. Nie trzeba tu wiele wysiłku, by pociągnąć je dalej. Argument, że wiara jest po prostu opłacalna, stoi w sprzeczności z rozpowszechnianym jednocześnie obrazem wiary, jako czegoś bezinteresownego, a wierzącego jako idealisty. Wierzący staje się po prostu cynicznym (w złym tego słowa znaczeniu) i wyrachowanym kupczykiem, a trwający przy swej nieopłacalnej postawie niewierzący sceptyk staje się bezinteresownym idealistą.
Współczesna wiara
Cóż, zatem taki argument to mało że strzał w stopę, to wręcz strzał w tył głowy… samemu sobie. Niezła sztuka, ach, jak ja uwielbiam tę słowną ekwilibrystykę…

Wiersz na niedzielę. Sunday poem frazzle

, , , ...

   to tylko miłość

no przecież ja też cię kocham platonicznie
w przerwie między jednym stosunkiem a drugim
nie jesteśmy zwierzętami przez cały czas
jesteśmy tylko ludźmi

chciałbym, żeby aż

   it's just love

oh c'mon I love you unsubstantially as well
between one coitus and another
we are not animals all the time
we are only humans

I wish we were them "as much"


A frazzle from old days, I was writing minimalistic, short and pointing things. I was declaiming this poem in public once, on the party in public library, on the day of releasing new book „Samoświetlni”, where some of my poems were included. Everyone wondered, who was this poem about. Afer ten years I may reveal this secret: truly none. But it had an addressee.

Nie wszystko złoto… Przysłowie na sobotę

, , ,

Piryt

Nie wszystko złoto,
co kradną.

Fałda. Osobliwość. Gra… witacja

, ,

Gierki we Flashu zyskały niespodziewaną popularność w ostatnich latach. Są chyba największym elementem sukcesu tej technologii pisania programów. Początkowo przeznaczona do uatrakcyjniania stron internetowych, szybko okazała się na tyle uniwersalna, że można w niej stworzyć niemal wszystko. Gry w szczególności. W przytłaczającej większości darmowe, niewielkie, oferują znudzonym grę na szybko. Taki fast-gaming (w analogii do fast-food), mają najwięcej zwolenników wśród młodzieży, co często obserwuję. Ale to chyba nie darmowość jest ich największym atutem.
Footbal Game Koncerny software'owe zachłysnęły się (i nadal kaszlą) technologicznymi możliwościami tworzenia gier, jakie daje szybko rozwijający się sprzęt. Tworzenie współczesnych gier to potężny – i drogi – przemysł, który produkuje wypaśnie i drogie dzieła, przeznaczone dla hard-gamerów, czyli growych maniaków. Gdzieś za plecami koncernom i rzeszom zatrudnionych przez nich specjalistów wyrosła cicha jak śmierć konkurencja amatorów i niszowych producentów. Chyba bossowie oprogramowania zapędzili się trochę w ślepą uliczkę, razem z producentami kart graficznych i procesorów. Bo społeczność graczy po zachłyśnięciu się możliwościami sprzętu, fotorealizmem jakby zaczęła łapać oddech i szukać czegoś innego. Zaraz, zaraz – obruszy się niejeden manager firmy produkującej oprogramowanie – czego w grach można szukać oprócz fotorealistycznej grafiki i efektów, doskonałej muzyki… No to niejednego pana managera zdziwię: oryginalnego pomysłu i tzw. gameplayu, czyli tłumacząc na nasze: przyjemności z grania…

Czytaj dalej…

Ponura krytyków dyktatura

, , , ...

…czyli co jest sztuką, a co nie?

Dama z łasiczką Chadzając na różne wystawy, mam możliwość oglądania przeróżnych rzeczy. Do bardziej charakterystycznych należy wszelkiego rodzaju rękodzieło artystyczne. Miałem więc okazję być na rozstrzygnięciu ogólnopolskiego konkursu tkactwa w jedynym w Polsce Muzeum Rzemiosła Tkackiego w Turku, jak też i na mniejszym, choć równie ciekawym wernisażu wystawy Pracowni Rękodzieła Artystycznego w tym samym mieście. Rozmach niektórych prac bywa zdumiewający, można zobaczyć i dzieła odtwórcze – bardzo często reprodukcje znanych obrazów, jak choćby Damy z łasiczką – jak i projekty własne. Może niejeden krytyk kręcić nosem, że to żadna sztuka, ale u przeciętnego odbiorcy ogrom pracy, jaki musi być włożony w wykonanie sporego obrazu przy pomocy kolorowych nitek budzi szacunek sam w sobie. Chciałbym kiedyś zobaczyć Bitwę pod Grunwaldem w tej technice. Może nie jest to szczególnie popularna forma sztuki, ale na pewno doceniana. A fakt, że oglądana z bliska rozpada się na zbiór kolorowych kwadracików niczego jej nie ujmuje.

Czytaj dalej…

Furtka w prawie, brama dobrobytu

, ,

…czyli prawo jest po to, żeby zarobili producenci tabliczek?
Prosimy zamykać

Nasz naród przez prawie dwa wieki przeróżnych rozbiorów, okupacji i narzuconych ustrojów nabrał do prawa i władz specyficznego dystansu, który objawia się znanym porzekadłem, że „prawo jest po to, aby je łamać”. Albo omijać. A przynajmniej: ignorować, co doprowadza do sytuacji zabawnych, jak na powyższym obrazku, gdzie uwieczniony stan jest stanem w zasadzie parmanentnym. Może jednak pora by nareszcie nieco zmienić podejście?

Ale, co prawda, pora też dla stanowicieli praw i zasad uświadomić sobie, że im prostsze prawo i mniej zbędnych paragrafów, tym lepiej. I pora zrezygnować z manii regulowania wszystkiego, co się tylko da, a w zamian postawić na zwykły, zaskakująco efektywny, zdrowy rozsądek.

Rainy Sunday depressive frazzle

, , , ...

            * * *

mój świat
jest zmęczony
pełen bólu i goryczy

brak mu dziecięcej radości
naiwności i wiary w cuda
samotność zabiła w nim
dzieci
pozostawiając porzucone zabawki

            * * *

my world
is tired
full of pain and bitterness

it lacks childish joy
naivety and belief in miracles
solitude killed it's inner
children
while leaving abandoned toys


Depressive frazzle for rainy night. It's probably more than ten years old, so this depression is gone for good, do not be afraid. Anyway, I feel like it's time to finish the frazzles series soon. „Finish it sir, spare me disgrace” as said one of the Polish literary heros, Andrzej Kmicic.