My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: May 2009

Wierszyk dla utrudzonych zakuwaniem

, , ,


Z okazji końcówki roku szkolnego, poprawiania ocen, ostatnich sprawdzianów, zbliżającej się rady, dziś coś, co napisałem przedawno temu, kiedy mnie jeszcze takie dopusty dotyczyły. Poza tym z dedykacją dla wszystkich osób męczących się z sesją, kujących do egzaminów albo obrony pracy magisterskiej, z życzeniami, żebyście przy tym ryciu nie do końca moriar. Dziś nie dzielą, więc odpocznijcie sobie.

Rakieta                  Per aspera ad astra

Nauczyciel, filozof, Stalin,
wszyscy ciągle mi wmawiali
powtarzając raz po raz:
przez trudy, chłopcze, do gwiazd!
Niech w twej głowie to nie zginie,
znaj więc też to po łacinie:
ad astra per aspera.

A niech ich jasna cholera!
Dziś ja przysłowiem was zaszczycę:
przed trudy — do nerwicy.


A przysłowie o drodze przez trudy filodendryci znają też w wersji śląskiej oraz wersji współczesnej.

Przysłowie, hm… o rozczarowaniu pań

, , ,


Nagi facet

Męskie akty
to zwykle akty desperacji.










(A już na pewno ich oglądanie…)

Dlaczego bardziej doceniamy cudze osiągnięcia niż własne? …czyli odpowiedzi na niegłupie pytania

, , , ...


Jako dziecko zaczytywałem się wydawanymi masowo w latach 70. i 80. książkami i czasopismami popularnonaukowymi. Niektóre z nich pozwalały posmakować świata nowoczesnych technologii, tak odległego od szarego świata Polski Ludowej, inne sięgały głębiej, pokazując w atrakcyjny sposób świat nauk przyrodniczych. To dzięki nim, między innymi, jako humanista chętniej czytuję Lema i „Świat Nauki” niż noblistów i „Literaturę”. Poczułem niedawno, jakby dawny duch powrócił:

Redakcja tygodnika "New Scientist" od dłuższego już czasu prowadzi rubrykę "Last Word" ("Ostatnie słowo"), której zasada wygląda następująco: czytelnicy zadają najbardziej wymyślne, najdziwniejsze pytania (czasem sami chętnie byśmy je komuś zadali, tylko się wstydzimy przyznać, że tego nie wiemy czy nie rozumiemy), a osoby, które się na sprawie znają, udzielają odpowiedzi. "Dlaczego pingwinom nie zamarzają stopy" to jedno ze 115 pytań, które znalazło się w świeżo wydanej w Polsce książce. Fantastyczny jest nie tylko ich wybór (…), ale też fakt, że w tej samej kwestii zabierają głos dwaj, często trzej eksperci. Odpowiedzi zwykle się uzupełniają, czasem są lekko rozbieżne, ale bardzo uatrakcyjnia to lekturę. *



Okładka Dlaczego pingwinom nie zamarzają stopy i 114 innych pytań
red. Mick O'Hare, tłum. Maria Brzozowska
wyd. Insignis Media, Kraków, 2009

Przykładowe rozdziały: Dlaczego psy mają czarne nosy? Czy to prawda, że trzmiel lata wbrew prawom fizyki? Dlaczego ryby nie puszczają bąków? Dlaczego niektóre zwłoki nie ulegają przez dłuższy czas rozkładowi? Dlaczego śpiące ptaki nie spadają z drzew?

"Pingwiny" stały się światowym bestsellerem. Jak słyszę, w Polsce książka też szybko zdobywa uznanie. Na pewno państwa nie znudzi. A tych, którym pozycja przypadnie do gustu, ucieszy, że wydawnictwo już szykuje drugą część, która w swym tytule pyta "Czy niedźwiedzie polarne czują się samotnie?".



Tyle recenzja Sławomira Zagórskiego zamieszczona na stronach gazeta.pl. Recenzji jest w sieci więcej, chyba wszystkie pochlebne i entuzjastyczne i ani trochę w nie nie wątpię. Ale poczułem déjà vu. Czy ja czegoś takiego nie czytałem? Ależ tak! W latach osiemdziesiątych powstała seria książeczek „…czyli odpowiedzi na głupie pytania”, która bazowała dokładnie na tym samym pomyśle! Zbiór anegdot i ciekawostek naukowych, pomyślanych jako odpowiedzi na z pozoru banalne i dziecinne pytania. Autor, Jan Rurański, sam określał to w ten sposób:

Ta książeczka jest dla ludzi, którzy chcą się napić piwa, nie zamierzają od razu kupować całego browaru. W każdej poważnej publikacji popularnonaukowej można znaleźć anegdoty, ciekawostki i paradoksy, które uatrakcyjniają lekturę, jak rodzynki dodają smaku ciastu. Ja zrobiłem rzecz nieprzyzwoitą:wydłubałem te rodzynki z poważnych dzieł, by oszczędzić dłubaniny tym, którzy nie mają na to czasu lub ochoty. Jest to więc zbiór ciekawostek naukowych, historycznych czy przyrodniczych niż gruntowny wykład popularnonaukowy. Ale, naturalnie, wszystkie fakty, hipotezy i teorie naukowe pochodzą z rzetelnych źródeł.



Wydano przynajmniej trzy książki z tej serii o jakich wiem: „Dlaczego sól jest słona?”, „Dlaczego woda jest mokra?” i „Dlaczego zebra jest w paski?”, które stały się bestsellerami. Czytałem je po wielekroć, a dokładniej dwie pierwsze, bo więcej nie udało mi się zdobyć. Była to naprawdę doskonała robota: rzetelna, ciekawa, wciągająca. Wiele faktów naukowych do dziś pamiętam. Nie można pominąć doskonałego opracowania graficznego: okładkę i całostronicowe, kolorowe, śmieszne ilustracje stworzył jeden z najlepszych polskich rysowników: Edward Lutczyn.

Czytaj dalej…

Draconus, albo: kiedy nie było jeszcze GPS

, , , ...


Nigdy nie byłem zapalonym graczem, ale były gry, które wciągnęły mnie na amen. Kilka na PC, kilka dawniej, w czasach ośmiobitowego Atari. Jedną z nich była klasyczna komnatówka z rewelacyjną muzyką tytułową: Draconus. W roku 1992, kiedy się nią zagrywałem, nie znałem towarzyszącej jej legendy, więc i dziś pominę ją milczeniem. Chodziło się w niej humanoidalnym, zielonym smokiem po wielkim labiryncie pełnym gryzących stworów. Kolejne znajdywane artefakty pozwalały zyskiwać nowe umiejętności, w tym umiejętność przemiany w pływającego Draconautę — a że znaczna część labiryntu zalana była wodą, było to nieodzowne. Chyba po raz pierwszy w życiu zacząłem wtedy tworzyć mapę do gry, bez tego przejść wydawało się niemożliwe. Wreszcie Draconus zdobył umiejętność rzucania kul ognia i znalazł drogę do serca labiryntu, gdzie – jak się okazało – trzeba było pokonać wielkiego, obrzydliwego, niehumanoidalnego smoka. Którego pokonał, a mapa spoczęła w szufladzie z okołoatarowskimi papierami.



Draconus był kultową grą dla niemal każdego atarowca. Po latach wielu z nich dopada nostalgia. Dla nich powstał np. serwis z mapami do gier, gdzie nie mogło braknąć i Draconusa. Jako że i ja jakoś tam palce tam maczałem, razu pewnego poskanowałem swoją wygrzebaną z szuflady mapę, nabazgroloną mazakami na kilkunastu kartkach z zeszytu, złożyłem do kupy i zapodałem na stronę, gdzie spoczęła dumnie (?) obok eleganckich map, stworzonych ze screenshotów przez kolegę Petera.

Draconus: mapaFragment mapy autorstwa Petera… (cała)

Draconus: mapa…i ten sam fragment labityntu w moim wykonaniu (cała)

Armatura głowy do ciała… i wszystko jasne

,

***
NOŻYCE PROFESJONALNE
PROFESJONALNY ZESTAW OSTRZYŻENIA













MOCNY SIŁNIK Z
REGULOWANĄ
OSTRZĄ-KONTROLĄ
DZWIGNIĄ




To tylko zajawka, ale prawda, że już wiemy wszystko? Wbrew pozorom to wcale nie dzieło automatycznego tłumacza online, jak miałem przyjemność kupować tę… „profesjonałną” maszynkę, to jeszcze takie nie istniały. Maszynkę mam do dziś i uzywam… „w szerokim zakresie”:

Czytaj dalej…

Szybki Internet i wolny Internet — przegląd wydarzeń

, , , ...

O walce (a może raczej szarpaninie?) o kontrolę nad internetem pisałem kilka razy. Dzieje się w tej materii tyle, że nie nadążam wręcz z pisaniem na ten temat, zwłaszcza, że nie chcę pisać po łebkach, a zgłębienie materii wymaga czasu. Dziś więc krótki przegląd i zestaw linków do przejrzenia.

Gilotyna Po ostatnim głosowaniu w Parlamencie Europejskim nad Pakietem Telekomunikacyjnym warto by wiedzieć, kto z europosłów, zwłaszcza ponownie kandydujących, opowiedział się po stronie koncernów medialnych i lobbystów, a kto bronił praw internautów. Trud sprawdzenia zapisów głosowania i podania ich w przystępnej formie podjął red. Marcin Maj z Dziennika Internautów, publikując przejrzystą tabelę, kto i jak głosował, oraz jak posłowie PE zmieniali zdanie. A niektórzy kłamali w żywe oczy, głosując inaczej, niż deklarowali po fakcie. Warto przy okazji jakiegoś przedwyborczego spotkania podjąć temat, zadać niewygodne pytanie, albo nawet pokwapić się i zapytać listownie czy e-mailowo o te sprawy. Zobaczymy, kto szanuje wyborców i raczy odpowiedzieć? Skoro między głosowaniami zmieniali zdanie pod naciskiem opinii, to znaczy, że ten sposób działa.

Tymczasem Francja, gdzie dopiero co przyklepano odcinanie podejrzanych o piractwo internautów od sieci, bez wyroku sądowego, idzie dalej. Teraz francuski, prawicowy rząd chce masowego instalowania w komputerach użytkowników oprogramowania szpiegowskiego, żeby kontrolować poczynania ludzi. Brzmi niewiarygodnie? A jednak to prawda. Do tego ma być ścisła cenzura sieci, baza danych wszystkich użytkowników i inne jeszcze pomysły rodem z Orwella.

Czytaj dalej…

Powiedzmy: NIE! Żywności genetycznie modyfikowanej

, ,

Dołączając się do chóru głosów potępiających GMO jako niebezpieczeństwo, wymysł Szatana i porubstwo, chciałem pokazać na przykładzie, że żywność modyfikowana genetycznie to zagrożenie dla naszej niewinności. Co to za pomysł, żeby zjadać jakieś DNA, czy inne geny! Przecież to zboczenie seksualne, takie zmutowane warzywa potem czyhają na naszą cnotę, toż to zgroza:

Pomidor GMO


Podobne tematy:
Czytamy zmutowanych dziennikarzy.

Krótki wiersz o życiu • A short poem about life

, , , ...

Życie?                  życie

tylko procesy biochemiczne
ruchy browna
odchyłka w statystyce
ewolucja i entropia

a tyle bólu


                  life

only biochemical processes
brownian motion
statistical deviation
evolution, entropy

and so much of pain

Przysłowie dla ponaglających

, , ,


Pustynia

Nie od razu piekło
dobrymi chęciami wybrukowano.