Draconus, albo: kiedy nie było jeszcze GPS
czwartek, 28 maja 2009 21:02:29
Nigdy nie byłem zapalonym graczem, ale były gry, które wciągnęły mnie na amen. Kilka na PC, kilka dawniej, w czasach ośmiobitowego Atari. Jedną z nich była klasyczna komnatówka z rewelacyjną muzyką tytułową: Draconus. W roku 1992, kiedy się nią zagrywałem, nie znałem towarzyszącej jej legendy, więc i dziś pominę ją milczeniem. Chodziło się w niej humanoidalnym, zielonym smokiem po wielkim labiryncie pełnym gryzących stworów. Kolejne znajdywane artefakty pozwalały zyskiwać nowe umiejętności, w tym umiejętność przemiany w pływającego Draconautę — a że znaczna część labiryntu zalana była wodą, było to nieodzowne. Chyba po raz pierwszy w życiu zacząłem wtedy tworzyć mapę do gry, bez tego przejść wydawało się niemożliwe. Wreszcie Draconus zdobył umiejętność rzucania kul ognia i znalazł drogę do serca labiryntu, gdzie – jak się okazało – trzeba było pokonać wielkiego, obrzydliwego, niehumanoidalnego smoka. Którego pokonał, a mapa spoczęła w szufladzie z okołoatarowskimi papierami.
Draconus był kultową grą dla niemal każdego atarowca. Po latach wielu z nich dopada nostalgia. Dla nich powstał np. serwis z mapami do gier, gdzie nie mogło braknąć i Draconusa. Jako że i ja jakoś tam palce tam maczałem, razu pewnego poskanowałem swoją wygrzebaną z szuflady mapę, nabazgroloną mazakami na kilkunastu kartkach z zeszytu, złożyłem do kupy i zapodałem na stronę, gdzie spoczęła dumnie (?) obok eleganckich map, stworzonych ze screenshotów przez kolegę Petera.
Fragment mapy autorstwa Petera… (cała)
…i ten sam fragment labityntu w moim wykonaniu (cała)
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # sobota, 30 maja 2009 18:46:29
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 24 sierpnia 2009 09:29:33
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 24 lutego 2010 10:13:50
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 24 lutego 2010 12:25:40