My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "szpilki"

Ale kino: posłowie naćpani władzą w 3D (trzy dupy)

,


Czy kino 3D może być niebezpieczne dla zdrowia? Kiedy przedwczoraj pisałem o trójwymiarowych okularach, ani mi przez głowę nie przeszło, że (ech, ta synchroniczność) zaraz przeczytam podobną głupotę:

Czy okulary trójwymiarowe są bezpieczne dla zdrowia? Wątpliwości co do tego ma grupa posłów Platformy. W trosce o wzrok Polaków domagają się od minister zdrowia ich kontroli, a nawet ewentualnie wycofania z polskich kin.
Skąd wzięły się takie wątpliwości wśród polityków? - Sami chodzimy do kina i widzimy, co się dzieje - mówi w rozmowie z TOK FM poseł Piotr Cieśliński z PO i opowiada: - Byłem w kinie na "Avatarze". A do jego oglądania dostałem bardzo brudne okulary 3D. Dochodziły do mnie też takie głosy od kolegów i koleżanek, że po wyjściu z kina bolały ich oczy. To wystarczające przesłanki do tego, aby przeprowadzić kontrolę - dowodzi. Pod jego interpelacją do minister zdrowia w tej sprawie podpisali się posłowie Platformy Miron Sycz, Krzysztof Tyszkiewicz oraz Agnieszka Pomaska. »»»



Co za stek idiotyzmów! Naprawdę, posłowie tej partii stają się chyba coraz głupsi w miarę upływu kadencji. Szanowny pan posieł dostał w kinie brudne okulary, to za karę naśle kontrolę z ministerstwa. Takiego nepotyzmu to chyba w Chinach nie ma. Argumentacja idiotyczna, że tylko siąść i się śmiać, albo płakać — w zależności jakie ma się nastawienie do życia. Ałaj, po wyjściu z kina posłów bolały oczka. No kpiny. Informuję inicjatorów kontroli, że jak się długo patrzy w telewizor, to też oczy bolą. Trzeba skontrolować i ewentualnie wycofać!

Trudno mi nawet dla żartu wymyślić, w jaki sposób okulary trójwymiarowe, które zwykle są po prostu filtrami polaryzacyjnymi, miałyby szkodzić. Filtry polaryzacyjne są elementem najlepszych, najdroższych okularów optycznych, czy przeciwsłonecznych, bo eliminują męczące oko odblaski. Jedyny możliwy nieprzyjemny efekt kina 3D to ból głowy, jeśli czyjś mózg nie radzi sobie ze składaniem obrazu i co z tego? Przypominam, że wiele jest osób, które nie mogą oglądać TV. Zaś posłowie PO mają widać wyjątkowo słabe głowy, jeśli chodzi o myślenie.

Nadchodzi era „Euro (Big) Brothera”

, , ,


Biurokraci eurounijni mają dzikie zapędy regulacyjne i kontrolerskie — wiadomo o tym od dawna. O ile sam Parlament Europejski działa jeszcze umiarkowanie i haltuje urzędnicze manie, o tyle Komisja Europejska przoduje w wymyślaniu kolejnych „dziwów” typu filtrowanie internetu, definiowanie krzywizny banana i temu podobne. Nie ma więc co się dziwić, że kolejny jej pomysł po głębszym przyjrzeniu się nieco szokuje…

W ramach zwiększania praw konsumenta – a zarazem uprawnień kontrolnych unijnych urzędów, oczywiście – powstał w KE projekt regulacji zobowiązującej wszystkich producentów i importerów w UE do oznaczania kodem seryjnym wszystkich produktów przemysłowych, zarówno opakowań zbiorczych, jak i pojedynczych. Ma to ułatwić ewentualne postępowanie reklamacyjne, określenie producenta, ale także pozwolić na prześledzenie drogi, jaką odbywa konkretny produkt. Odpowiednia baza danych będzie dostępna publicznie, w sieci. Co to nam da? Ano, na przykład, po spisaniu kodu z dowolnego produktu będziemy znali jego producenta lub importera, datę produkcji, informacje i użytych materiałach, docelowo internetowy katalog wyrzuci nam pełen opis, razem z informacją, jaka hurtowania i sklep rozprowadziły daną partię produktu.

Co w tym kontrowersyjnego? Poza oczywiście zaskakującym rozmachem i szczegółowością? Na pozór nic, ale uważniejsza lektura projektu ustawy ujawnia, że od tej zasady nie przewidziano żadnych wyjątków! Unikatowy numer seryjny będzie obowiązywał nie tylko dla produktów typu elektronika, ale też np. naczyń kuchennych, materiałów papierniczych, czy nawet higienicznych. Wygląda zatem na to, że niedługo każda rolka papieru toaletowego będzie oznakowana i będzie posiadała własne „CV” w sieciowym katalogu. Zatem nudząc się podczas pobytu w toalecie, będziemy mogli przy pomocy komórki z internetem sprawdzić, kto wyprodukował papier toaletowy, którego zaraz użyjemy, w jakim procencie składa się z makulatury, a nawet czy jest ekologiczny i czy zawarta w nim perfuma nie powoduje alergii. Tudzież, w jakim markecie pani domu robi codzienne zakupy.

Rolka papieru z numeren seryjnym
Czy już niedługo tak będzie oznaczona każda rolka papieru toaletowego?
[/ALIGN]

Kontestowanie owiec

, , ,


Konkurs Piosenki Eurowizja 2010*. Niedawny komentarz twitterowego znajomego, że Niemcy właśnie znaleźli nową, jednoroczną gwiaździnę, którą wystawią w szranki, uświadomił mi, że zbliża się kolejna edycja tej tandety. W dodatku okrągła, 55., więc hałasu pewnie będzie więcej nawet niż zwykle. Na komentowanie sposobów wyłaniania nowych, plastikowych gwiazdeczek chyba szkoda czasu, więc posłużę się cytatem z nieśmiertelnego klasyka:

Tytus
Tak zapewne nowe gwiazdy są wyłaniane przez producentów muzycznych

Flashmob promujący Eurowizję Te panie już beczą. Flashmob promujący tegoroczny konkurs

__________
* Po angielsku nazywa się to Eurovision Song Contest, już samą nazwą zachęcając do kontestowania.
[/ALIGN]

In vitro a sprawa polska, czyli głupich nie płodzą…

,


Staram się na blogu unikać politycznej publicystyki. Zważywszy na tytuł i przesłanie bloga może byłaby na miejscu, ale byłoby to pójście na łatwiznę, więc wolę nie. Tym razem jednak odstąpię od zasady, bo irytują mnie idiotyzmy, zwłaszcza wygłaszane chórem.

Po niedzielnej debacie przedprezydenckiej w PO huczy do dziś. A ze wszystkiego „okazały się” najważniejsze słowa Bronisława Komorowskiego o refundowaniu in vitro. Może mój tok myślenia jest odmienny od reszty narodu, ale uważam te wszystkie wrzaski oburzenia za głupie, czepialskie, naciągane i kompromitujące skrzeczących je polityków. Przypomnijmy, brzmiało to tak:

Refundacja in vitro powinna być, gdy jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, na dobrych obywateli.



Podniósł się wrzask, różni głupole bredzili o skandali, eugenice, metodach nieznanych w cywilizowanych państwach, o dzieleniu rodzin na lepsze i gorsze, że nie wiadomo kto miałby oceniać i decydować… Przypomnę zatem, że:

• W medycynie wiele zabiegów, badań, leków, stosowanych jest tylko wobec osób nie przekraczających określonego wieku. Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego w przypadku in vitro ma być inaczej?
• Osoby chętne do adopcji dziecka są szczegółowo sprawdzane, oceniane, weryfikowane i muszą zostać zaakceptowane decyzją urzędnika. Czy to jest dzielenie rodzin na lepsze i gorsze? Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego w przypadku in vitro ma być inaczej?
• Wszelkie dodatki na dzieci, typu becikowe, są przyznawane tylko osobom w określonej, gorszej sytuacji materialnej. Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego w przypadku in vitro ma być inaczej?
• We wszystkich cywilizowanych krajach urzędnik odpowiedniej instytucji lub może odebrać odebrać dziecko rodzinie, która nie spełnia wymogów odpowiedniego wychowywania. Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego w przypadku in vitro ma być inaczej? Zwłaszcza w krajach rządzonych przez lewicę urzędnicza kontrola jest bardzo wnikliwa. A może to nie są cywilizowane kraje, panie pośle Arłukowicz?
• We wszystkich powyższych wypadkach jakoś nie ma rwania włosów z głowy „bo nie wiadomo jak i kto ma decydować”. Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego w przypadku in vitro miałoby to być niemożliwe?
• Było na świecie kilka głośnych przypadków, kiedy kalecy rodzice koniecznie chcieli przy pomocy lekarzy mieć również kalekie dziecko. Czy należy im na to pozwolić i jeszcze im do tego dopłacić, bo inaczej to będzie eugenika, panie ministrze Sikorski?

Sam Komorowski, już po fakcie, przytoczył i inne powody, dla których przyznawanie refundacji zabiegów in vitro powinno być ostrożne, jak choćby możliwy „handel brzuchami”, czy wreszcie przyczyny ekonomiczne. Dziwne, że postulat postępowania ostrożnego, odpowiedzialnego i rozsądnego wywołuje istny szał i amok u wszystkich dookoła? Może wg tejże reszty powinno się refundować in vitro wszystkim naokoło, bez sprawdzania i limitów, wedle kaprysu? Brawa za taką wizję państwa.

Laboratorium

I jeszcze jedna uwaga. Od kilku tygodni praktycznie wszyscy politycy opozycji, w szczególności sfrustrowani kandydaci na prezydenta nic innego nie robią, tylko lamentują, że media zajmują się wyłącznie kampanią wewnątrz PO, Sikorskim i Komorowskim i wyreżyserowaną debatą. Ale od tychże kilku tygodni, jak się tych samych polityków i kandydatów postawi przed kamerą i mikrofonem, nie potrafią mówić o niczym innym, jak tylko o kampanii wewnątrz PO, Sikorskim i Komorowskim i wyreżyserowanej debacie. Żaden nie ma nic oryginalnego do powiedzenia, ani innego tematu do poruszenia.

Wyposaż sobie dom w pająka

,


Korzystając ze swojej Opery zwykle nie zauważam, jak bardzo strony internetowe obrosły ostatnio we wszelkie przeszkadzajki, widżety i przede wszystkim namolne i natarczywe reklamy, które wyskakują wszędzie, gdzie się da. Dlatego czasami przeżywam szok, kiedy np. na jednym z użytkowanych forów zobaczę takie wyskakujące świństwa, które wtykają wyskakujące reklamy w pisane przez użytkowników wypowiedzi:

Reklama kontekstowa na forum

Ale nie dlatego o tym piszę. To ma być reklama kontekstowa, czyli, dobrana do kontekstu, Tak popatrzyłem i nie wiedziałem, czy się śmiać, czy załamać ręce. Ostatecznie zdecydowałem się na wpis blogu. No nie wiedziałem, że pająki zalicza się do „produktów do domu”. Khem. Wzdech.

Szczęśliwego Wiosny!

, , , ...


Babcia Mróz

Nie dość, że nękają nas zmiany klimatyczne, to jeszcze to równouprawnienie — powiedziałby niejeden. Być może jednak zjawiska te są ze sobą jakoś powiązane? Takie rozwiązanie sugerowałyby odkrycia, jakich dokonał Orient-Man — bohater kultowego komiksu Tadeusza Baranowskiego „Co w kaloryferze piszczy”. Zawsze uważałem, że świat najlepiej wyjaśnia się absurdem… No ale w końcu wychowałem się na absurdalnym humorze pana Baranowskiego, więc czegoż można się po mnie spodziewać?

Tak, czy siak, sięgnięcie po ten tomik z dzieciństwa doskonale koi wszelkie troski świata, jakie dorosły człowiek musi brać na swoje barki. Koi oczywiście pod warunkiem, że czytywało się go za młodu. Jako dorośli możemy lepiej zrozumieć zagubienie i zdezorientowanie, tak przecież zaradnego na co dzień Orient-Mana, w obliczu problemów identyfikacji płciowej… no i klimatycznej.

Pan Wiosna

Ach, prawda, dziś zaczyna się kalendarzowy Pan Wiosna. No to:
Szczęśliwego Wiosny!

[/ALIGN]

Prawda czasu, prawda ekranu, gówno prawda

, , , ...


Nihil novi sub sole. Tak właśnie, wyśmiewając różnorakie absurdy nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że wszystko już było. I wszystko kiedyś wyśmiano. Pisząc przedwczoraj o kuriozalnym pojmowaniu misji przez TVP miałem przed oczyma przedwojenny kabaretowy kawałek Skamandrytów (Antoni Słonimski, Julian Tuwim, Jan Lechoń) idealnie opisujący współczesne telenowele. Czyż nie jest doskonały? Poczytajmy trochę klasycznego, absurdalnego humoru:

-–—•—–-

NA EKRANIE

W kinie „Suka” demonstrowany jest obecnie film pt. „Szczęście i kwiaty nad Dunajem”. Rzecz dzieje się w eleganckiej miejscowości kąpielowej w Anglii. Młody baron turecki zakochał się po uszy w uroczej diwie bankowej Malignie. Lecz serce hrabianki od dawna było osłabione przez nadużywanie napojów chłodzących. Wtedy mulat wbija po rękojeść sztylet w serce niewiernego i ucieka do stanu Illinois. Mija kilka lat. Eurydyka jest już żoną doktora i pieści noworodka w łożu konającej pierwszej żony. Druga i trzecia, oblegane w sąsiednim pokoju przez zbuntowanych mieszkańców zburzonego miasta, przeciągają z litewska i stroją się. W akcie trzecim noworodek jest już atletą i mści się za doznane dobrodziejstwa. Przez pokój przeciągają karawany wielbłądów i detektywów ze znanym Nikiem Pinkertonem na ustach. Maligna wraca do Eurydyki i gdakają w kącie, naśladując piękne kury, kurczęta i sałatę. Strzał – doktór pada – a Dunaj szemrze swoje odwieczne credo.

-–—•—–-

• Inny przykład humoru Skamandra: Figle i sztuczki matematyczne.
[/ALIGN]

Niepoważna misja

, , ,

…czyli jak TVP zachęca do życia rodzinnego


Co tam panie, w Telewizji Polskiej? Ano zobaczmy, co oferuje na przykład Program Drugi:

Fragment programu TVP2 Adam lekceważy Zuzę. Witek lekceważy Lidkę. Mąż lekceważy żonę. Zuza lekceważy Maćka. Cóż za niezwykle ambitny film musi to być. To naprawdę nie jest brazylijska pleplenowela, to nasza, rodzima szmira. Aż się prosi, żeby ciągnąć to wyliczanie dalej: TVP lekceważy telewidzów. Telewidzowie lekceważą opłacanie abonamentu RTV.

Za lekceważeniem opłacania abonamentu przemawia wybitnie fakt, że filmy takie, jak ten powyższy Telewizja Polska uznaje za… misję. Tak, tak:

- Wszystko, co zarobimy na reklamach, wydajemy na misję - tłumaczą władze TVP. Z raportu, jaki ujawniła właśnie telewizja publiczna, wynika jednak, że na programy misyjne wydawane jest coraz mniej pieniędzy. Okazuje się także, że pod "misję" można podciągnąć seriale "Klan" czy "M jak miłość", bo "propagują wartości rodzinne". »»



No tak. Niedawno czytałem opinię, że „Moda na sukces” jest serialem świetnie promującym wartości rodzinne. Tak się nieszczęśliwie składa, że ze względu na rodzinę dość często oglądam mimochodem tego tasiemca i nawet nieźle się orientuję w jego fabule opartej o zasadę „kto się z kim jeszcze nie bzykał — będzie to robił w następnym odcinku, a potem przez dwadzieścia odcinków będą o to awantury”. Po wyczerpaniu wszystkich kombinacji wprowadza się nową postać, albo po prostu zaczyna od nowa, ewentualnie z dodatkami typu: dziecko, ciąża, poronienie oraz obowiązkowa intryga Stefanii. Ej, faktycznie, w sumie to wygląda podobnie do zajawki, którą wstawiłem powyżej. „Moda na sukces”, „Apetyt na życie”, no tak, już wiem, skąd inspiracja.

Naiwnie zawsze sądziłem, że „misja” to programy edukacyjne, popularnonaukowe, historyczne, ambitna publicystyka i bezstronna informacja. Nic z tego. Nic z tego prawie już nie pozostało, ważniejsze jest propagowanie, em, „wartości rodzinnych”. Tylko wiecie co? Jak zerkam na te misyjne seriale, to ja pierdolę mam w nosie taką rodzinę. I chyba nie tylko ja, zważywszy na spadający przyrost naturalny.

A może to nie ja jestem ewentualnym inteligentem (bądź kandydatem do tego miana), tylko widownia „Mody…” i „Apetytu…”? Do licha. Muszę się intelektualnie podciągnąć może do tego poziomu? Na dodatek czytając te streszczenia w programie mam jakieś takie déjà vu, byłażby to parodia parodii?

Blog roku, czy wpadka roku? Wyniki konkursu portalu Wiadomości24.pl

, ,


Jak stali czytelnicy pewnie pamiętają, wziąłem niedawno udział w konkursie portalu Wiadomości24.pl na blogera roku. Ponieważ sporo osób dopytywało się, jakie są wyniki, wypada odpowiedzieć. Trochę szerzej, niż tylko „ano, nie wygrałem”. Warto też nieco napisać na temat samego konkursu, bo działo się, oj działo… po jego zakończeniu wybuchł mały skandalik.

Sumując, moje wyniki: zająłem dziewiąte miejsce w swojej kategorii (Kultura i media), otrzymując 43 głosy. Odejmując głosy znajomych, którzy mogli głosować z grzeczności, to niewiele więcej niż ci, którzy się zadeklarowali pod wpisem o konkursie. Ale i tych kilku stałych czytelników dobrych. Zwycięzca otrzymał dziesięciokrotnie więcej głosów, bo 422, a był nim niejaki Super Kubak. To coś w stylu cyklu opowiadań… oceniać mi trochę nie wypada. Miejsce drugie zajął FILM NEWS, czyli jak sama nazwa wskazuje blog z nowościami filmowymi (368 głosów, nie interesuję się zbytnio filmem, więc trudno mi nawet oceniać), trzecie zaś Blog panamodrego (324 głosy, nie bardzo umiem określić, co to jest). Żadnych rewelacji moim zdaniem, ale rewelacje pojawiły się za to w innych kategoriach… i całokształcie konkursu…

Czytaj dalej…