Niepoważna misja
środa, 17 marca 2010 08:14:15
Co tam panie, w Telewizji Polskiej? Ano zobaczmy, co oferuje na przykład Program Drugi:
Adam lekceważy Zuzę. Witek lekceważy Lidkę. Mąż lekceważy żonę. Zuza lekceważy Maćka. Cóż za niezwykle ambitny film musi to być. To naprawdę nie jest brazylijska pleplenowela, to nasza, rodzima szmira. Aż się prosi, żeby ciągnąć to wyliczanie dalej: TVP lekceważy telewidzów. Telewidzowie lekceważą opłacanie abonamentu RTV.
Za lekceważeniem opłacania abonamentu przemawia wybitnie fakt, że filmy takie, jak ten powyższy Telewizja Polska uznaje za… misję. Tak, tak:
- Wszystko, co zarobimy na reklamach, wydajemy na misję - tłumaczą władze TVP. Z raportu, jaki ujawniła właśnie telewizja publiczna, wynika jednak, że na programy misyjne wydawane jest coraz mniej pieniędzy. Okazuje się także, że pod "misję" można podciągnąć seriale "Klan" czy "M jak miłość", bo "propagują wartości rodzinne". »»
No tak. Niedawno czytałem opinię, że „Moda na sukces” jest serialem świetnie promującym wartości rodzinne. Tak się nieszczęśliwie składa, że ze względu na rodzinę dość często oglądam mimochodem tego tasiemca i nawet nieźle się orientuję w jego fabule opartej o zasadę „kto się z kim jeszcze nie bzykał — będzie to robił w następnym odcinku, a potem przez dwadzieścia odcinków będą o to awantury”. Po wyczerpaniu wszystkich kombinacji wprowadza się nową postać, albo po prostu zaczyna od nowa, ewentualnie z dodatkami typu: dziecko, ciąża, poronienie oraz obowiązkowa intryga Stefanii. Ej, faktycznie, w sumie to wygląda podobnie do zajawki, którą wstawiłem powyżej. „Moda na sukces”, „Apetyt na życie”, no tak, już wiem, skąd inspiracja.
Naiwnie zawsze sądziłem, że „misja” to programy edukacyjne, popularnonaukowe, historyczne, ambitna publicystyka i bezstronna informacja. Nic z tego. Nic z tego prawie już nie pozostało, ważniejsze jest propagowanie, em, „wartości rodzinnych”. Tylko wiecie co? Jak zerkam na te misyjne seriale, to ja
A może to nie ja jestem ewentualnym inteligentem (bądź kandydatem do tego miana), tylko widownia „Mody…” i „Apetytu…”? Do licha. Muszę się intelektualnie podciągnąć może do tego poziomu? Na dodatek czytając te streszczenia w programie mam jakieś takie déjà vu, byłażby to parodia parodii?
Komentarze
trzcina # środa, 17 marca 2010 12:41:16
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # środa, 17 marca 2010 15:36:26
Bartek Łabnoistredd # piątek, 19 marca 2010 14:12:00