My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: February 2009

Co na sercu, to w Google. Część druga

,

Dziś ciąg dalszy ciągu wcześniejszego. Znaczy: próbujemy zrozumieć, czegoś to ludziska szukają w internetach, że trafiają na Wyśmiewisko Jurgiego…

co to bicz

Zły adres, nie jestem żadna bicz!

Czy Dziennikarze powinni pisać o wszystkim?

Nie, tylko o tym, na czym się znają. Ale niestety piszą o wszystkim… To podobnie, jak politycy decydują o wszystkim, czy się na tym znają, czy nie.

Czytaj dalej…

Brudny stół, brudne słowa, brudne oburzenie brudnych ludzi

, ,

Niedawno, bo przed weekendem polski internet obiegła rewelacyjna i niespodziewana wiadomość, że znany prezenter TVN, Kamil Durczok klnie. Co więcej, ktoś go przy tej czynności, podczas przygotowań do Faktów, zarejestrował kamerą, a później wpuścił nagranie do sieci. Rozległy się powszechne głosy potępienia i oburzenia, a TVN, zdruzgotany taką ujmą na reputacji, zaczął ścigać blogerów, którzy o sprawie napisali, odgrażać im się pozwami, wycofywać wideo z YouTube, gdzie co chwila na nowo ktoś je wrzucał i tak dalej.
Durczok No dobra, prawnie nagranie jest własnością stacji, wolno im. Tylko na nie rozumiem, co chcieli takim wojowaniem uzyskać. Zamknąć wszystkim usta? Wyszarpnąć wszystkim to nagranie z rąk i dysków? Bez jaj, to się skutecznie nawet chińskiemu rządowi nie udaje. Ja sobie jakoś nie przypominam, żeby ktokolwiek wywojował cokolwiek, walcząc z internautami. Przypomina się anegdota o tym królu, który kazał morze wychłostać, choć lepszym porównaniem byłaby próba wyrąbania sobie drogi mieczem… w mgle. Mali wojaczkowie po takich próbach wycofywali się po cichutku, udając, że sprawy nie było (vide pan Noadblock), wielcy zwykle odnosili znaczny uszczerbek na reputacji, a nawet musieli się potem kajać publicznie.

Czytaj dalej…

Strzępek o miłości - Sunday love frazzle

, , , ...

Lovers' night talks reveal the meaning of…
Very old one. Thus sad and perverse, I'm afraid. That's how my very own style evolved long time ago.

Miłość szara Rozmowa

Więc mówisz, że miłość jest
tylko chemią?
Zatem ty i ja też jesteśmy
tylko chemią.

Że nie ma przecież „Boga”,
a tylko fizyka...
A skąd wiesz, może Bóg
jest właśnie fizyką?

A wiara, nadzieja to wszystko bzdury?
A twój rozum?
Pragnienia, marzenia, ból?
Też bzdury, czyż nie?

No i co z tego?
– pytasz, więc odpowiadam –
pewnie nic.

Love gray Talk

So, you are saying, that love is
only the chemistry thing?
Thus both you and me are
only the chemistry things.

That there is no „God”,
only the physics...
And how do you know, maybe God
is just the physics?

And faith, hope – it's all a bullshit?
What about your mind?
Your desires, dreams, pain?
Also the bullshit, isn't it?

So, what's the meaning comes out of this?
– you ask me, so I answer –
none, I suppose.

Przysłowie o miłości

, , , ...

Puste talerze.

Choćbym posiadł wszelkie bogactwo,
a miłości bym nie miał,
byłbym jako banknot szeleszczący,
wszyscy by mnie wielbili.

Czytamy zmutowanych dziennikarzy

, , ,

Do najstarszych i najbardziej powszechnych dowcipów należą pytania o różne szczyty. Mamy więc (i to niejeden, bo pomysłowość ludzka nie zna granic) szczyt bezczelności, szczyt szybkości, szczyt naiwności, mamy szczyt głupoty… a raczej mieliśmy, bo trzeba go chyba zdefiniować na nowi. Jakiż byłby więc nowy szczyt głupoty? Artykuł „naukowy” w tabloidzie. Tak.
Protest GreenPeace Są różne przyczyny, dla których artykuły na tematy okołonaukowe w popularnych mediach są idiotyczne: niechlujstwo, nieudolne tłumaczenie, naginanie faktów, nadmierne upraszczanie, niechęć do choćby minimalnego liźnięcia zagadnienia, szukanie taniej sensacji. Ale najgorsze jest chyba szukanie sensacji tam, gdzie jej nie ma, w ogóle bez poszanowania dla elementarnych faktów, definicji, bez zachowania choćby odrobiny przyzwoitości, byle nabełtać ludziom w głowach. To, co nieraz produkują pseudodziennikarze to istna fantastyka, nawet nie science-fiction. Właśnie znów popisową głupotą błysnęli pisarczykowie z „Dziennika”, plotąc dyrdymały na poziomie „profesora” Macieja Giertycha, tego, co to oficjalnie wierzy w istnienie Smoka Wawelskiego i w to, że ludzie żyli razem z dinozaurami (za dużo naoglądał się pewnie serialu „Zaginiony Świat” i wziął go za dokumentalny). Niejaki, podpisany pod artykułem Jędrzej Bielecki, postanowił odgrzebać stary i cuchnący temat GMO, czyli żywności genetycznie modyfikowanej, trąbiąc wielkim tytułem „Jemy zmutowaną żywność”:

Polska jest jednym z pięciu krajów Unii Europejskiej o największych uprawach roślin genetycznie zmodyfikowanych - wynika z danych amerykańskiej organizacji monitorującej rynki rolne (ISAAA). Mamy problem, bo rząd przyznał, że tego nie kontroluje. Skutki, jakie niesie ze sobą spożywanie zmutowanej żywności, poznamy za wiele lat.


Czytaj dalej…

Co na sercu, to w Google. Część pierwsza

,

Nowe logo Google Stara piosenka głosiła „ludzie listy piszą”. Dziś należałoby powiedzieć: emailują, a w ogóle to przede wszystkim guglają (czasownik to google ponoć wszedł już do słownika języka angielskiego, jako synonim szukania w Internecie). W ogóle to: guglają, co tylko leży im na wątrobie. Jakby mieli się z tego zwierzyć człowiekowi, to nie zdecydowali by się, ale przed bezduszną maszyną–guglarką nie mają zahamowań, nie myśląc o tym, że „admini przeglądają statystyki”. I to nieraz często, bo bywa z tego niezły ubaw.
Nie wiem, ile osób zauważyło, że wczoraj puknął mi setny post na Wyśmiewisku? Zatem wypadałoby okolicznościowo się z czegoś pośmiać, a cóż śmieszniejszego, niż niektóre frazy, z których ludzie tutaj trafiają? I jakiż lepszy pretekst znajdę do tego, żeby je wyciągnąć z notatek i przytoczyć? Następna okazja nieprędko, więc zerknijmy na wybrany, bardzo skromny zresztą, zestaw, w którym każdy znajdzie dowody zarówno, że wyniki wyszukiwania w Google są bez sensu, jak i wyjątkowo trafne, co kto woli.

Czytaj dalej…

Uwaga, ostrzeżenie!

,

Żyjemy wszyscy w społeczeństwie mocno „ostrzeżeniowym”. Kompletnie nikt ich nie czyta, ale ostrzeżenia są wszędzie: na lekarstwach, że działają, na herbacie, że gorąca, na truciznach, że szkodzą, na przejazdach, że pociągi jeżdzą, na klockach, że… no właśnie, co?

Opakowanie klocków

„Zawiera małe części, które mogą zostać połknięte lub wchłonięte.” Moment, połknięte — rozumiem. Ale wchłonięte? Nie rozumiem. Może mi ktoś wyjaśnić, na czym polega wchłanianie klocków? Bo mnie się kojarzy tylko taki stary dowcip:

Czytaj dalej…

Krwawa niedziela dla polskich portali

, ,

Już dawno nie wtykałem szpil polskiemu dzienikarstwu internetowemu, bałem się wręcz, że z wprawy wyjdę, a tu proszę, tał ładnie mi się podłożyli w tę spokojną i senną niedzielę lutową… Zaczniemy od ekipy Gazety, co niestety produkuje bzdety. Na pierwszy ogień oficerowie bez… Que? Bez czego? Na co mi bez?

Oficerowie bez zachamowań

Czytaj dalej…

Niedzielny strzępek – Sunday frazzle

, , , ...

oko z zawiązanymi oczyma

dopadło mnie bydlę
przyparło pazurami
do muru
i zaczęło zastanawiać
najbardziej wredne bydlę
ciągle zastanawia mnie
o sens życia

blindfolded

the beast has got me
cornered me with it's claws
in the dead end
and started bothering me
the most vicious swine
continuously bothers me
about the meaning of life