My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: September 2009

Z polskiego na nasze: Google Translate nie tylko tłumaczy ale i objaśnia

, ,


Użytkownicy lubią usługi Google za ich synergię — łączenie różnych możliwości w jedną całość. Dla przykładu ich automatyczny tłumacz stanowi nie tylko osobny serwis, ale i dodatkową funkcję w skrzynce e-mailowej, albumie ze zdjęciami, i tak dalej.

Od niedawna Google Translate oferuje nie tylko tłumaczenie pomiędzy różnymi językami, ale również objaśnianie wpisów w rodzimym języku, które mogłyby się komuś wydawać niezrozumiałe. To popularne tłumaczenie „z polskiego na nasze” i — mam nadzieję — w drugą stronę z pewnością pozwoli lepiej porozumiewać się z naszymi ziomami bliźnimi.

Google Translate w Picasa Albums

Paszczowo

, , , ...


Pod poprzednim moim wpisem na temat sztuki (trochę pretekstowym, bo chciałem bardziej po prostu pokazać występ, który mi się spodobał, niż wdawać się w poważne debaty) kolega Tkacz zamieścił trafny komentarz cytując definicję sztuki z kultowego filmu Rejs. Przypomnijmy, że wg niej sztuka:

...może powstać jako synteza różnorodnych sprzecznych ze sobą wartości. Jeżeli chcemy osiągnąć nową wartość, musimy doprowadzić do konfliktu między tym, co fizyczne, a tym, co duchowe. Jeżeli natura, więc fizyczność, jest czymś pierwotnym, czyli tezą, to kultura jest jej antytezą, a synteza tym, co pragniemy osiągnąć. Gdy ktoś z nas gimnastykuje się, reprezentuje naturę, więc tezę, jeśli ktoś z nas śpiewa, reprezentuje kulturę, więc antytezę. Chcąc stworzyć sztukę na naszą miarę, musimy zwiększyć w niej udział wysiłku fizycznego, a dla antytezy i duchowego. I to jest nowa strategia syntezy. I to jest nowa koncepcja sztuki.



A mnie olśniło, że ten fragment to nie jedyny wpływ filmu Marka Piwowskiego na współczesną sztukę. Tak, jest on większy i sięga nawet poza granice naszego kraju i do zjawisk w kulturze i sztuce nowych. Pamiętacie ten słynny fragment?



Film ukazał się na ekranach w roku 1970 i magicznym sposobem w latach siedemdziesiątych właśnie pojawiły się zaczątki muzyki generowanej „paszczowo” Po długiej ewolucji znamy je dziś pod nazwą beatbox, ostatnio spopularyzowany przez niejakiego Bladego Krisa. Oto, jakie odgłosy on i jego koledzy ze świata wydają paszczowo:



A oto jak paszczowo udzielają się ziomy z mojego miasta, czyli grupa Hapaszamy z Weroniką Siepką gościnnie na wokalu:


[/ALIGN]

Obce, a pamiętne doświadczenie…

, , ,

Z cyklu: Polaków rozmowy


— …takie rzeczy zostają w człowieku do końca życia…
— …tak, tak, droga pani…


Filozoficzne rozmowy starszych pań o zmroku bywają inspirujące.
Tak, ilustracja jest tendencyjna.

Alien - chestburster

W obronie prawa do swobodnego przepływu informacji i otwartego Internetu

, , , ...


O toczącej się walce o niezależność i neutralność Internetu pisałem już nieraz. Niestety, zmagania te toczą się prawie całkowicie poza uwagą mediów, jakby kwestia ograniczania wolności obywatelskich była kompletnie nieistotna. Można wręcz mieć podejrzenia, że to efekt pracy lobbystów, którzy nieustannie usiłują przeforsować zmiany prawa korzystne dla wielkich koncernów, a niekorzystne dla nas – zwykłych użytkowników. Niestety, za nimi stoi wielki sprzymierzeniec: pieniądze.

Pisałem o próbach ograniczenia swobody przepływu informacji w sieci, dzięki którym firmy mogłyby dowolnie ograniczać nasze łącza. Zamiast rozwijać infrastrukturę, mogłyby dowolnie narzucać nam limity: a to limit ściągniętych danych, a to niemożliwość korzystania z wybranych usług, a to ograniczać dostęp do stron internetowych. Miało to miejsce zarówno w USA, jak i Europie (niesławne Telekom Package).

Obecnie zaczyna się kolejna runda negocjacji wokół tej ustawy. W USA Federalna Komisja Łączności wydała wytyczne mające gwarantować neutralność Internetu. W Europie nic takiego nie stworzono. Dlatego pojawiła się w sieci petycja o przyjęcie podobnych wytycznych:

Po pierwsze chodzi o zapewnienie użytkownikom Internetu prawa swobodnego dostępu do zasobów w Sieci, a także do ich przesyłania i odbierania bez ograniczeń. Drugi postulat to prawo do dowolnego użytkowania programów i usług. Trzeci – żądanie możliwości podłączania do Internetu jakiegokolwiek sprzętu i stosowania dowolnego oprogramowania, o ile nie szkodzi to samej Sieci. Punkt czwarty to swoboda wyboru między dostawcami Internetu, aplikacji, usług i treści.

Do tego dochodzą dwa nowe postulaty dotyczące przejrzystości zarządzania Siecią i braku dyskryminacji. Operatorzy sieciowi nie mogą blokować aplikacji albo usług ani też wykluczać wybranych nadawców (względnie odbiorców) z uczestnictwa w ruchu sieciowym. Dostawcy Internetu muszą też ujawnić praktyki stosowane w zakresie zarządzania ruchem. Użytkownikom powinno być przyznane prawo do łącza o jasno określonej przepustowości i jakości zgodnej z deklaracjami providera. Heise Online☞



Niestety, według obecnie funkcjonującego projektu ustawy, dostawcy usług muszę jedynie poinformować o przyjętych „metodach zarządzania ruchem”. Poza tym mogą robić co chcą: zablokować nam P2P, zablokować Skype czy telewizję online (jeśli dostawca internetu dostarcza jednocześnie telefon i TV kablową, to ma w tym interes), czy sprawiać inne trudności.

Argument niektórych, że takie sprawy „ureguluje sam rynek” są bzdurą. Niestety, na znacznej części obszarów, nawet w krajach lepiej rozwiniętych, tam naprawdę nie ma wyboru, bo istnieje jeden, czy dwóch dostawców sieci. A będzie im się ekonomiczniej dogadać, niż oferować klientowi jakość.

Dlatego też każdy z nas powinien niezwłocznie podpisać petycję. To nasz wspólny interes, brońmy go. Ja już podpisałem.

Drodzy ufoludkowie, nie lądujcie na Ziemi

, ,


Stwór Grupa nastolatków z Panamy odkryła stworzenie, które wprawiło biologów w konsternację. Stwór ma zwierzęcą głowę i długie, podobne do człekokształtnych ramiona. Odkrycie natychmiast przyciągnęło uwagę naukowców, którzy aktualnie badają DNA tajemniczego stworzenia. Prawdopodobnie za kilka dni dowiemy się, co też znaleziono.

Odkrycie? Mistyfikacja? Zbiorowa psychoza? Najbardziej popularne hipotezy wskazują, że może to być nieznany dotąd gatunek leniwca albo zwłoki któregoś ze znanych gatunków leniwców, ale zniekształcone przez pobyt w wodzie. W internecie nie brak jednak fantazyjnych głosów, jakoby tajemnicze stworzenie było przybyszem z kosmosu albo zmutowaną przez zanieczyszczenia foką.



Mnie to wygląda na szyte raczej grubymi nićmi. Na krótkim filmie z CNN (na końcu) widać bardzo niewiele, w zasadzie tyle, co na powyższym zdjęciu. Nie można zobaczyć dalszego ciągu ani kończyn ani tułowia. Tylko takie i tylko jedno zdjęcie zrobili świadkowie? Tak kiepskie? W czasach, kiedy można film nakręcić komórką? Poczekamy, zobaczymy, ale jeśli nawet nie okaże się to kolejną ściemą, to spodziewam się raczej banalnego wyjaśnienia.

Ale co innego mnie bardziej zaintrygowało w tej wiadomości:

Czytaj dalej…

Procenty. Trudne one są

, ,


Dość często przyczepiam się do jakości artykułów publikowanych na stronach i podstronach gazeta.pl. Portal ten, jako że wyraźnie nie dysponuje dobrą kadrą (tak źle zarabiają?), chętnie korzysta z darmowej zewnętrznej siły roboczej. Dział technologie tworzony jest przez automatyczne ściąganie artykułów z kilkunastu wortali technologicznych, których właściciele korzystają w ten sposób z okazji, żeby się wypromować przy pomocy marki gazety.

Można śmiało powiedzieć, że te importowane na technologie.gazeta.pl artykuły biją na głowę rzetelnością ich teksty własne (może poza niektórymi wygłupami internetowego Chipa). Niestety, i tu bywają fatalne wpadki. Po ostatniej zastanawiam się, czy aby udostępnianie swoich materiałów portalowi gazeta.pl nie powoduje metafizycznie jakichś negatywnych skutków? Oto, co wczoraj napisał ktoś z wortalu webhosting.pl:

W przyszłym tygodniu Niemcy będą wybierać nowy parlament. Nieoficjalna, młodzieżowa elekcja odbyła się już w miniony weekend. Okazało się, że niemal 9% niemieckich nastolatków popiera Partię Piratów.

Wybory dla młodych to pomysł organizacji pozarządowej U18. Jej zadaniem jest promowanie obywatelskich postaw wśród osób, które jeszcze nie mogą głosować. Łącznie w piątek do urn poszło 120 tysięcy ludzi, z czego 8,72% oddało swoje głosy na Partię Piratów. […]

Gdyby ugrupowaniu udało się powtórzyć ten wynik w oficjalnych wyborach zaplanowanych na 27 września, zyskałoby kilkadziesiąt miejsc w niższej izbie parlamentu. Zebrałoby więcej głosów niż liberałowie (7,6%) oraz prawie tyle samo co skrajna lewica (10,38%). Jedna piąta nastolatków nadal wybiera chrześcijańską demokrację, tyle samo głosuje na zielonych i socjaldemokrację.


Wyniki sondażu


Oto magiczny hokus pokus na procentach: wg autora jeśli Partia Piratów powtórzy ten sukces w wyborach, czyli zagłosuje na nią 9% nastolatków, to dostanie ona 9% głosów wyborców. Niestety, rozczaruję go, nawet gdyby wszyscy nastolatkowie mogli głosować, to wątpię, żeby przełożyło się to na więcej niż 1% głosów wyborców. Niestety bowiem dla rozmarzonego autora, prawo pozwala głosować ludziom powyżej 19 lat i co więcej, oni z tego prawa korzystają.

Zważywszy że do wyborów pozostał niecały tydzień, nie da też rady zdążyć z eksterminacją wszystkich obywateli Niemiec w wieku od dwudziestu lat w górę. Co więcej, nie da też rady zdążyć ze zmianą prawa tak, aby mogli głosować obywatele niepełnoletni, co ostatecznie miażdży wyliczenia autora.

Artykuł opublikowany przez webhosting.pl powołuje się na torrentfreak.com, ale tam oczywiście nie ma takich absurdalnych kalkulacji, jest to „twórczość własna”. I nie spodziewałbym się, torrentfreak.com to komputerowi nerdowie, a oni raczej liczyć potrafią.

Być może nie jest to nieznajomość funkcjonowania procentów i mechanizmu wyborów u redaktora webhosting.pl, a jedynie nieumiejętność sformułowania czytelnej i dorzecznej opinii — obśmiewane przeze mnie założenie wyraźnie miało posłużyć jedynie do skrytykowania działań polskiej Partii Piratów. I pewnie bym się nie czepiał, gdyby nie to, że już kiedyś, jak pamiętam, obsztorcowałem webhosting.pl za nieodróżnianie procentów od punktów procentowych.

Czym się różni sztuka?*

, ,


Jak ją zdefiniować i odróżnić od (rzemieślniczej) biegłości? Ciekawy pomysł na definicję podsunął mi przedwczoraj popularny telewizyjny szoł, który oglądałem przypadkiem z rodziną. Pośród wielu występujących, demonstrujących wyjątkowe umiejętności, moją uwagę przyciągnęła dwunastoletnia dziewczynka, Dominika Turek-Dmitriev. Jej zręczność w prostym kręceniu hula-hopami zadziwia.

<paramname="allowFullScreen" value="true" /> Ponieważ są kłopoty z tym filmem, można obejrzeć go tutaj ☞

Ale czy zadziwienie sprawnością to wystarczający powód uznania czegoś za sztukę? Wątpię. Oglądając występ Dominiki poczułem, że sztuka powinna robić coś więcej: rozgrzewać serca. Zwróćcie uwagę na swobodę, z jaką wykonuje ten prosty – choć niełatwy – numer. Swobodę, która wynika nie tylko z treningu. Ujęła mnie radość z jaką występuje, szczery uśmiech, który zaraża wszystkich. To przecież typowy cyrkowy numer, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, kiedy wykonuje go ta mała.
[/ALIGN]
__________
* Tak, wiem, że brzmi to jak stary dowcip „czym się różni wróbelek?”. Może nieprzypadkowo.
** Słowo do telewizji TVN: jeśli nie pozwalacie na zamieszczanie fragmentów programu na YouTube, to przynajmniej zadbajcie, że osadzanie filmów z waszej strony działało prawidłowo.
*** Wersja YouTube, póki nie usuną…

Tylko nie waż się zepsuć imprezy

Z cyklu: Polaków rozmowy


— …pszpszpszpsz… (tego rozmówcy nie słyszałem)
— …no spierdolił nam pół godziny imprezy, go reanimowali…
— …pszpszpszpsz…
— …umarł…


Autentyk. Zasłyszany osobiście, przed chwilą, za oknem.

Przysłowie dla cudzołożników

, , ,


Cudzołożnicy

Cudze walicie, swoich nie znacie.