My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Czym się różni sztuka?*

, ,


Jak ją zdefiniować i odróżnić od (rzemieślniczej) biegłości? Ciekawy pomysł na definicję podsunął mi przedwczoraj popularny telewizyjny szoł, który oglądałem przypadkiem z rodziną. Pośród wielu występujących, demonstrujących wyjątkowe umiejętności, moją uwagę przyciągnęła dwunastoletnia dziewczynka, Dominika Turek-Dmitriev. Jej zręczność w prostym kręceniu hula-hopami zadziwia.

<paramname="allowFullScreen" value="true" /> Ponieważ są kłopoty z tym filmem, można obejrzeć go tutaj ☞

Ale czy zadziwienie sprawnością to wystarczający powód uznania czegoś za sztukę? Wątpię. Oglądając występ Dominiki poczułem, że sztuka powinna robić coś więcej: rozgrzewać serca. Zwróćcie uwagę na swobodę, z jaką wykonuje ten prosty – choć niełatwy – numer. Swobodę, która wynika nie tylko z treningu. Ujęła mnie radość z jaką występuje, szczery uśmiech, który zaraża wszystkich. To przecież typowy cyrkowy numer, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, kiedy wykonuje go ta mała.
[/ALIGN]
__________
* Tak, wiem, że brzmi to jak stary dowcip „czym się różni wróbelek?”. Może nieprzypadkowo.
** Słowo do telewizji TVN: jeśli nie pozwalacie na zamieszczanie fragmentów programu na YouTube, to przynajmniej zadbajcie, że osadzanie filmów z waszej strony działało prawidłowo.
*** Wersja YouTube, póki nie usuną…

Tylko nie waż się zepsuć imprezyProcenty. Trudne one są

Komentarze

N-86 poniedziałek, 21 września 2009 11:52:15

A wydawało mi się, że kwestię sztuki czy raczej dzieła sztuki przekonywająco rozstrzygał Joyce proponując że sztuka jest produktem artysty. Mnie to przekonuje, choć nadal mam wątpliwości kogo mam, czy mogę, czy jak wolisz, kogo należy uważać za artystę.

Mogłabym napisać jeszcze (przez przekorę) tak: Ty widzisz zręczność, ja widzę wykorzystanie zręczności do budowy zmieniających się brył tworzone przez wirujące krążki i ich zestawy. A to jest już komponowanie przestrzeni.

No tak, nie wiedziałam o tym Twoim wpisie i na czas nie wyposażyłam się w narzędzia krytyki sztuki, którymi to tzw krytycy sztuki operują opisując wielkie nic jako dzieło sztuki, ale starcza mi przekonania, że sztuką jest już dojście do takich umiejętności jakimi już dysponuje ta "Mała"

Pozdrawiam N.

PS. Oczywiście masz rację, niestety "Mała" sama (lub wobec podpowiedzi rodziców) sugeruje sztukę cyrkową (jednak sztukę). Bowiem jej gesty, tak podobające się jednej z jurorek należą do klasyki cyrku.

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi poniedziałek, 21 września 2009 15:28:24

Nie jest powiedziane, że musi być tylko jedna definicja sztuki. Sądzę, że każda definicja to i tak tylko próba racjonalizacji skrajnie subiektywnego wrażenia. I tak ma zostać. wink

N-86 poniedziałek, 21 września 2009 16:10:56

Ale przy całym swoim subiektywizmie twórcę tego, co nazwiesz sztuką, nazwiesz artystą.

Ja mam tylko odwrotny problem, czy to co zrobi artysta jest (musi być) sztuką.

Dobrze być humanistą, ja należę do 'ściślaków" i definicji potrzebuję jak powietrza.cry

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi poniedziałek, 21 września 2009 17:19:33


A ja się wyluzowałem, jak się okazało (dla mnie to była nowość), że i w matematyce są różne definicje tej samej rzeczy, jak choćby prostej reszty z dzielenia. wink

Zresztą w przypadku sztuki nawet ujednolicona definicja pewnie bazowałaby na subiektywnych przesłankach, więc to i tak żaden ratunek.

Kapitalne zdziwienie ścisłowca na niejednoznaczność nauk humanistycznych jest w „Głosie Pana” Stanisława Lema. Jak to mawiał jeden z moich wykładowców, są opinie, że filologia nie jest naukowa, tylko naukawa. p

Tomektkacz poniedziałek, 21 września 2009 20:32:45

Sztuka "...może powstać jako synteza różnorodnych sprzecznych ze sobą wartości. Jeżeli chcemy osiągnąć nową wartość, musimy doprowadzić do konfliktu między tym, co fizyczne, a tym, co duchowe. Jeżeli natura, więc fizyczność, jest czymś pierwotnym, czyli tezą, to kultura jest jej antytezą, a synteza tym, co pragniemy osiągnąć. Gdy ktoś z nas gimnastykuje się, reprezentuje naturę, więc tezę, jeśli ktoś z nas śpiewa, reprezentuje kulturę, więc antytezę. Chcąc stworzyć sztukę na naszą miarę, musimy zwiększyć w niej udział wysiłku fizycznego, a dla antytezy i duchowego. I to jest nowa strategia syntezy. I to jest nowa koncepcja sztuki."
Nic dodać, nic ująć...

N-86 wtorek, 22 września 2009 04:19:33

@tkacz - genialne, zaczynam rozumieć otaczający mnie świat, Choć! przecież sam piszesz, że "może powstać" wiec po prostu czekamy?

Rzeczywiście da się zauważyć, że próby na podstawie tej definicji są robione, niestety jako produkt gotowy to jedynie można trafić czasem w restauracjach na sztukę mięs, jeżeli ma się na to ochotę. Całe szczęście mięsa nie jadam i jak rozumiem słusznie, bo to anty natura, z czym w końcu się zgadzam, ale z punktu widzenia swojego wegantyzmu.

Przy okazji w pewnej knajpce, na przy stoliku pod ścianą chłopcy (no … w zasadzie takie napakowane osiłki - najwyraźniej po większych ilości piwa niż ich ego mogło zaakceptować) sobie śpiewali (zasadzie darli się) sztuki w tym nie odnalazłam, a przecież to był śpiew i to zresztą syntetyczny.
Czy zatem jesteś pewny, że wyciągnęłaś definicję sztuki? Może to była definicja antysztuki, tyko to "anty" przeoczyłeś?

Pozdrawiam N.

Niezarejestrowany użytkownik piątek, 23 października 2009 22:07:27

już wywalili writes: ten filmik z jutuba

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki