Czym się różni sztuka?*
poniedziałek, 21 września 2009 09:34:38
Jak ją zdefiniować i odróżnić od (rzemieślniczej) biegłości? Ciekawy pomysł na definicję podsunął mi przedwczoraj popularny telewizyjny szoł, który oglądałem przypadkiem z rodziną. Pośród wielu występujących, demonstrujących wyjątkowe umiejętności, moją uwagę przyciągnęła dwunastoletnia dziewczynka, Dominika Turek-Dmitriev. Jej zręczność w prostym kręceniu hula-hopami zadziwia.
Ponieważ są kłopoty z tym filmem, można obejrzeć go tutaj ☞
Ale czy zadziwienie sprawnością to wystarczający powód uznania czegoś za sztukę? Wątpię. Oglądając występ Dominiki poczułem, że sztuka powinna robić coś więcej: rozgrzewać serca. Zwróćcie uwagę na swobodę, z jaką wykonuje ten prosty – choć niełatwy – numer. Swobodę, która wynika nie tylko z treningu. Ujęła mnie radość z jaką występuje, szczery uśmiech, który zaraża wszystkich. To przecież typowy cyrkowy numer, ale nie sposób się nie uśmiechnąć, kiedy wykonuje go ta mała.
[/ALIGN]
__________
* Tak, wiem, że brzmi to jak stary dowcip „czym się różni wróbelek?”. Może nieprzypadkowo.
** Słowo do telewizji TVN: jeśli nie pozwalacie na zamieszczanie fragmentów programu na YouTube, to przynajmniej zadbajcie, że osadzanie filmów z waszej strony działało prawidłowo.
*** Wersja YouTube, póki nie usuną…
Komentarze
N-86 # poniedziałek, 21 września 2009 11:52:15
Mogłabym napisać jeszcze (przez przekorę) tak: Ty widzisz zręczność, ja widzę wykorzystanie zręczności do budowy zmieniających się brył tworzone przez wirujące krążki i ich zestawy. A to jest już komponowanie przestrzeni.
No tak, nie wiedziałam o tym Twoim wpisie i na czas nie wyposażyłam się w narzędzia krytyki sztuki, którymi to tzw krytycy sztuki operują opisując wielkie nic jako dzieło sztuki, ale starcza mi przekonania, że sztuką jest już dojście do takich umiejętności jakimi już dysponuje ta "Mała"
Pozdrawiam N.
PS. Oczywiście masz rację, niestety "Mała" sama (lub wobec podpowiedzi rodziców) sugeruje sztukę cyrkową (jednak sztukę). Bowiem jej gesty, tak podobające się jednej z jurorek należą do klasyki cyrku.
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # poniedziałek, 21 września 2009 15:28:24
N-86 # poniedziałek, 21 września 2009 16:10:56
Ja mam tylko odwrotny problem, czy to co zrobi artysta jest (musi być) sztuką.
Dobrze być humanistą, ja należę do 'ściślaków" i definicji potrzebuję jak powietrza.
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # poniedziałek, 21 września 2009 17:19:33
A ja się wyluzowałem, jak się okazało (dla mnie to była nowość), że i w matematyce są różne definicje tej samej rzeczy, jak choćby prostej reszty z dzielenia.
Zresztą w przypadku sztuki nawet ujednolicona definicja pewnie bazowałaby na subiektywnych przesłankach, więc to i tak żaden ratunek.
Kapitalne zdziwienie ścisłowca na niejednoznaczność nauk humanistycznych jest w „Głosie Pana” Stanisława Lema. Jak to mawiał jeden z moich wykładowców, są opinie, że filologia nie jest naukowa, tylko naukawa.
Tomektkacz # poniedziałek, 21 września 2009 20:32:45
Nic dodać, nic ująć...
N-86 # wtorek, 22 września 2009 04:19:33
Rzeczywiście da się zauważyć, że próby na podstawie tej definicji są robione, niestety jako produkt gotowy to jedynie można trafić czasem w restauracjach na sztukę mięs, jeżeli ma się na to ochotę. Całe szczęście mięsa nie jadam i jak rozumiem słusznie, bo to anty natura, z czym w końcu się zgadzam, ale z punktu widzenia swojego wegantyzmu.
Przy okazji w pewnej knajpce, na przy stoliku pod ścianą chłopcy (no … w zasadzie takie napakowane osiłki - najwyraźniej po większych ilości piwa niż ich ego mogło zaakceptować) sobie śpiewali (zasadzie darli się) sztuki w tym nie odnalazłam, a przecież to był śpiew i to zresztą syntetyczny.
Czy zatem jesteś pewny, że wyciągnęłaś definicję sztuki? Może to była definicja antysztuki, tyko to "anty" przeoczyłeś?
Pozdrawiam N.
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 23 października 2009 22:07:27