piątek, 31 grudnia 2010 15:57:50
kulinaria, śmieszne, okolicznościowe
Wiadomo: nie ma świąt bez bigosu. Nie w naszym kraju. Bigos to podstawa, a najlepszy jest bigos co najmniej raz zamrożony do —15º i dopiero odgrzany. Taki z dużą ilością leśnych grzybów, pycha, co właśnie potwierdziłem organoleptycznie i osobiście. Niestety, takie cudo kulinarne jest też mocno ciężkostrawne, dlatego nie ze wszystkim się komponuje.
Nie należy więc na przykład popijać bigosu oranżadą, co zresztą jest profanacją. Nie należy też, co właśnie stwierdziłem organoleptycznie i osobiście, po spożyciu bigosu oglądać Mody na sukces. Grozi ciężką…
Przepraszam, muszę wyjść… dziś i w tym roku już nie będę pisał… najlepszego w nowym życzę…
czwartek, 30 grudnia 2010 14:41:20
foto, ciekawostki
Komuś przeszkadza śnieg i mróz —15º Celsjusza? Niektórym nie przeszkadza wcale. Na przykład obywatelom grzybom, które dzisiejszej wyrosły spod śniegu. Pośrodku miasta, pod moim blokiem. Teraz, po południu, ciut się chylą, ale rano jeszcze stały.
A ten to dopiero kapelusz spod śniegu wychylił. Niechybnie zamierza Sylwestra świętować.
Ktoś jeszcze narzeka na zimę? Brać przykład z obywateli grzybów i robić swoje!
środa, 29 grudnia 2010 14:00:05
media, nauka
Z racji nie ustępującej niedyspozycji, zamiast się pocić nad klawiaturą, polecę jedynie do lektury ciekawy tekst o poziomie argumentacji zaciekłych GMOfobów. Nie wiem, co śmieszniejsze: antytelepatyczne aluminiowe hełmy, o których pisałem wczoraj, czy powoływanie się w dyskusji na wyssane z palca wydarzenia przez pewnego sejmowego osła.
Historia zaczyna się tym cytatem: W 1983 roku setki Hiszpanów zmarło po spożyciu będącego efektem manipulacji genetycznych oleju rzepakowego. Ten olej, badany uprzednio na szczurach, nie wykazywał toksycznych właściwości. Dr. Parke (School of Bilogical Sciences, University of Surrey, UK) ostrzega, że obecnie stosowane procedury testowania genetycznie zmienionej żywności, włączając w to testy na gryzoniach, nie dowodzą jej bezpieczeństwa dla ludzkości […]
Tymczasem pierwsze testy na genetycznie modyfikowanych roślinach miały miejsce w 1986 roku. Pierwszą rośliną zmodyfikowaną genetycznie dostępną na rynku europejskim był tytoń – pojawił się w 1994 roku. 11 lat po hiszpańskich wypadkach. W pewnym momencie nawet chciałem napisać do Parke i zapytać jak to z tym nawoływaniem było. Niestety profesor Parke zmarł w 2002 roku. Nie ma więc szans na sprostowania kolejnej bredni, jaka jest rozsiewana w internecie.
Polecam całą historię Morderczy olej, czyli jak wykorzystać starą tragedię w nowej formie
Wybrane podobne wpisy:
•
Czytamy zmutowanych dziennikarzy•
Powiedzmy: NIE! Żywności genetycznie modyfikowanej•
Wydra jak hydra
wtorek, 28 grudnia 2010 05:54:01
śmieszne, ciekawostki, nauka
Powszechność fal radiowych budzi uzasadniony niepokój wielu osób i środowisk. Wśród nich są jednak ludzie, których obawy są odrobinę niecodzienne: uważają, że agencje rządowe oraz ponadnarodowe korporacje używają satelitów i infrastruktury radio- i telefonicznej do śledzenia ich, odczytywania ich myśli, a nawet wpływania na ich myślenie. Dlatego popularne są wśród nich rozmaite metody wytłumiania sygnałów radiowych, na przykład nakrycia głowy wykonane z folii aluminiowej. Ich skuteczności przyjrzeli się inżynierowie Intel Labs Berkeley i MIT, dochodząc do zaskakujących wniosków.
Czytaj dalej…
niedziela, 26 grudnia 2010 17:17:36
nostalgia
Może już jestem wapniakiem, ale tęsknię za wapnem. Takim wapnem dla chorych, z apteki. Zwykłym, bezsmakowym, sprzedawanym w rozdzieranej folii aluminiowej, które rozpuszczało się w wodzie i doskonale orzeźwiało.
Dziś są tylko wapna, które smakują ohydnie (mimo naćkanych barwników, smaków i konserwantów, a może właśnie przez nie), odrzucają goryczą aspartamu, a jedna trzecia tabletki pozostaje w postaci wstrętnego proszku, który zgrzyta między zębami. Nawet jak się poprosi o bezsmakowe wapno w folii, to nie jest lepiej.
Kiedyś, gdy choroba psuła czas świąteczny, chociaż kuracja miała urok. Dziś, kiedy ani porządnego wapna, ani porządnego soku… Pozostaje smęcić po wapniacku.
piątek, 24 grudnia 2010 12:10:43
śmieszne, okolicznościowe
Carpe diem, chwytaj dzień – mawiał mędrzec. W dniu wigilijnym oznacza to między innymi: zjedz karpia. Wszystkim przyjaciołom, znajomym, czytelnikom jak i przypadkowym gościom życzę zatem, żebyśmy zawsze to my jedli karpia, a nie on nas, bo ryzyko zawsze istnieje.