poniedziałek, 15 lutego 2010 21:59:18
porady
Robię się ostatnio coraz bardziej ekologiczny. Nie to, żeby to było jakoś szczególnie ideologiczne, bardziej przemawia do mnie „ekologia ekonomiczna”. Mniejsza zresztą o motywację, postanowiłem wymienić jedną z ostatnich zwykłych żarówek w moim domu – tę w łazienko-toalecie – na energooszczędną. Wyszło mi po prostu, że to jest najlepszy punkt do ataku celem zmniejszenia zużycia prądu.
Fuksem akurat w pobliskim markecie od dziś pojawiła się „promocja” energooszczędnych żarówek w dość atrakcyjnej cenie. Wyczaiłem w reklamowej ulotce model 11 Watt, który powinien – według wszelkich wyliczeń i zapewnieniom na opakowaniu – odpowiadać żarówce „sześćdziesiątce” i mieć klasę energetyczną „A”.
Jak pomyślałem, tak kupiłem. Pożegnałem uśmiechem dotychczasową żarową „czterdziestkę”, z myślą, że teraz będzie nieco jaśniej i lepiej będzie się… czytać. Wykręciłem, wkręciłem nową i… Miałem wrażenie, że tracę wzrok. Nie, nie zostałem oślepiony, wręcz przeciwnie. Nowy nabytek jarzył się takim nędznym i mdłym światłem, że ledwie widziałem. Żarówka, która miała odpowiadać „sześćdziesiątce” nie dawała ani połowy tego światła, co dotychczasowa „czterdziestka”. To chyba góra 20W! Noszkur… Wiadomo, że producenci lubią zawyżać oznaczenia, ale są pewne granice. To chyba klasa energetyczna „K”!
Udałem się z reklamacją, dano mi nową. To samo. Odczekałem nawet, czy nie potrzebuje czasu na rozgrzanie się, nic z tego — acz nawet gdyby tak było, to na guzik mi żarówka, którą będę w połowie przypadków gasił, zanim zacznie porządnie świecić? Szczęściem z reklamacją nie było kłopotów i źle zainwestowane pieniądze odzyskałem. Korzystam z okazji, żeby wszystkich przestrzec: nie kupujcie żarówek marki „Livarno”! Szajs, jakich mało. Przy najbliższej okazji kupuję sprawdzonego Philipsa, który jak deklaruje odpowiednik 100W, to tyle daje i potrafi działać nawet przez 12 lat.
• Podobny temat: jak z nas kpią producenci syropów owocowych.
niedziela, 14 lutego 2010 08:16:27
wiersze, okolicznościowe, poezja, Jurgi
rota oblężonychzamkniemy bramy grodów naszych
kamienne warownie serc
umocnimy
ostrokołem myśli
i nie drgnie nam powieka
nie zadrży ręka
nie sięgnie nas więcej
zgroza miłości
fałszywej
czwartek, 11 lutego 2010 08:59:10
foto, okolicznościowe, śmieszne
Przedstawiam przebój na tegoroczny Tłusty Czwartek:
pączek ze skwarkami
środa, 10 lutego 2010 11:08:38
wideo, publicystyka
-—•••—-…długo byłem zwolennikiem dogadywania się i współżycia z kulturą islamu. Nawet po wydarzeniach 9-11 uważałem, że nie można winić całych religii i narodów za czyny grupki fanatyków. Zmieniłem zdanie w jednej chwili.
Po publikacji słynnych karykatur w duńskim czasopiśmie zrozumiałem, że nie ma porozumienia, nie ma wspólnych obszarów, różnice w mentalności są zbyt wielkie.
Że duński islamski duchowny, uchodzący w Danii za umiarkowanego i pokojowego człowieka podjudzał arabskie rządy i tłumy do aktów agresji, preparując fakty i świadcząc oczywistą nieprawdę — dowiedziałem się już o wiele później i tylko mnie to utwierdziło w smutnej konstatacji. Przejrzałem na oczy nieco wcześniej…
[/ALIGN]
Czytaj dalej…
poniedziałek, 8 lutego 2010 23:12:48
literatura, fantastyka, nauka, ciekawostki
Schodzili w milczeniu coraz głębiej w czeluść pustych komór, pomiędzy rdzawymi kratownicami wsporników. Niektóre z nich rdza przeżarła już zupełnie, świeciły pokaźnymi ubytkami i kruszyły się pod dotknięciem palca.
– Nie wiem, czy zdążycie z waszym nowym światem, nim się ten stary zawali! – powiedział Rinah, przebijając, na wylot palcem gruby i z pozoru mocny jeszcze fragment konstrukcji. – W pewnej chwili wszystko to nie wytrzyma obciążenia i runie […]
Przyczyna tak dalece posuniętego rozpadu kosmicznych kontenerów, z których sto lat temu zbudowano Paradyzję, była bardzo prosta: materiał, z którego wykonano powłokę i elementy konstrukcji wewnętrznej, nie był przewidziany na tak długotrwałe użytkowanie. Kontenery, mające służyć do jednorazowego przetransportowania łudzi i ładunku z Ziemi na Tartar, wykonano ze specjalnego materiału, dającego konstrukcji znaczną wytrzymałość mechaniczną i niezmiernie cenną cechę lekkości. Uzyskano to poprzez strukturę „komórkową”. Materiał nie był litym metalem, lecz jak gdyby zastygłą metalową pianką, pod mikroskopem przypominającą budowę pszczelego plastra. O trwałość nikt się nie kłopotał, celowo nawet zastosowano stopy metali, o których wiadomo było z góry, że są bardzo podatne na korozję, lecz za to niezwykle wytrzymałe i odporne na udary mechaniczne.
Po kilkunastu latach, a tyle materiał z powodzeniem wytrzymywał, kontenery miały przestać być potrzebne. Zresztą podczas lotu w próżni korozja zewnętrznej powierzchni powłoki w ogóle nie zachodzi, natomiast konstrukcja wewnętrzna opierać się mogła zębowi czasu przez lat kilkadziesiąt; lecz sto lat – to było już powyżej wszelkich przewidywań.
A więc to nie tandetne wykonanie kontenerów, lecz po prostu przystosowanie ich do określonych zadań i celów było przyczyną dzisiejszego opłakanego stanu konstrukcji. Wiadomo, że nikt nie projektuje puszki do piwa tak, by miała trwać dziesiątki lat!
Komórkowa struktura materiału powodowała, że rdzewiał on nie tylko powierzchniowo, lecz niemal w całej swej objętości...
(Janusz A. Zajdel, „Paradyzja”, 1981-1982) Fragmenty tej polskiej powieści z lat osiemdziesiątych przypomniały mi się, kiedy
przeczytałem na blogu Makezine o stworzeniu przez panią inżynier Afsaneh Rabiei „materiału lekkiego jak aluminium i wytrzymałego jak stal”, spieku metali, który zawdzięcza swoje właściwości gąbczastej strukturze.
Nie pierwszy byłby to raz, kiedy fantastyka naukowa wyprzedza rzeczywistość (co w końcu tradycyjna hard s-f zawsze próbowała czynić). Nie jestem wszakże przekonany, czy rzeczywiście materiał uzyskany na Uniwersytecie Stanowym Północnej Karoliny jest tak nowatorski. Wydaje mi się, że takie materiały są znane od dawna, nawet jeśli nie są jeszcze w masowym użyciu. Podejrzewam, że już w momencie pisania powieści nie była to nowość i jedynie się je stale ulepsza. Oczywiście stworzenie lepszego, tańszego materiału i opracowanie sposobu jego produkcji to duże osiągnięcie, choć bardziej technologiczne, niż naukowe. I choć artykuł wspomina tylko o lepszych zderzakach samochodowych i protezach kości, to jako miłośnik fantastyki od dziecka powiem, że i do zastosować kosmicznych jest nam bliżej. No i zdecydowanie podejrzewam, że opracowany właśnie materiał jest jednak nierdzewny…
[/ALIGN]
• Wpis o tym, jak
„Paradyzja” wieszczy mechaniczną cenzurę totalną,
• oraz
buntowicza antycenzorska poezja ze świata „Paradyzji”.
niedziela, 7 lutego 2010 20:46:33
poezja
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Turku
ogłasza
XI Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Włodzimierza Pietrzaka
ph. „Poezja to najkrótsza droga do duszy człowieka”.
- Konkurs rozgrywany jest w kategorii poezji, ma charakter otwarty – mogą w nim brać udział zarówno amatorzy, jak i członkowie profesjonalni.
- Na Konkurs należy nadesłać zestaw 3 wierszy (nigdzie dotąd niepublikowanych i nienagrodzonych w innych konkursach) – w 3 egzemplarzach każdy wiersz, w maszynopisie.
- Prace konkursowe należy opatrzyć godłem (pseudonimem). To samo godło należy napisać na dołączonej kopercie, wewnątrz której wypisać: nazwisko i imię autora, adres, numer telefonu, wiek, dane o przynależności do klubów, stowarzyszeń literackich itp.
- Uczestnik może użyć tylko jednego pseudonimu i pod nim nadesłać tylko jeden zestaw wierszy.
- Do udziału w Konkursie nie zostaną dopuszczone prace osób przesyłających:
- zbyt dużo utworów w jednym zestawie,
- zbyt mało egzemplarzy (patrz pkt 1. regulaminu),
- utwory opatrzone pełnymi danymi zamiast godła.
- Prace konkursowe prosimy przesyłać do 26 marca 2010 roku (decyduje data stempla pocztowego) na adres:
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna im. Włodzimierza Pietrzaka
ul. Dworcowa 5, 62-700 Turek z dopiskiem:
Konkurs poetycki.
[/ALIGN]
Czytaj dalej…