My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: December 2009

Dzień odkładania na „za rok”

,


E tam, dziś nie chce mi się nic pisać. W nosie tam mam, ostatniego dnia w roku mogę sobie odpocząć i dać siana z „blogaskiem”. Odłożę na później i napiszę coś-tam dopiero jutro, w Nowy Rok.

32 grudnia

Ups.
No trudno. W takim razie skromnie życzę Wam, p.t. Czytelnicy w Nowym Roku, aby kalendarz stawał się w razie potrzeby elastyczny, aby nigdy Wam nie brakowało czasu na realizację wszystkich Waszych marzeń, projektów, planów. I jeszcze zostało trochę na przepieprzenie i słodkie nieróbstwo.
[/ALIGN]

Rany julek, nic się nie dzieje

, , , ...


Poranny dziennik rozpoczyna się relacją na gorąco z różnych zakątków kraju. Widzowie razem z prezenterem emocjonują się, gdzie na drogi wyjechały piaskarki, a gdzie nie. Kierowcy z przejęciem wypowiadają się do kamery, opowiadając historie niesamowite, jak to samochód nie mógł odpalić. Nad drogami krąży helikopter, wypowiadają się eksperci. Co się dzieje, co się dzieje?

Stan klęski, zima stulecia? Nie, zaatakował mrozik —3ºC i naprószyło pół centymetra śniegu. I żaden polityk akurat nie zrobił z siebie głupca i nie ma o czym mówić. O bogowie, zlitujcie się i dajcie tym dziennikarzynom jakiegoś newsa oraz oleum w głowie, bo telewizje informacyjne ostatnio zaczynają wyglądać jak w tym starym skeczu kabaretowym:


[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Jak zrobić niedźwiedzią przysługę idei

, ,



Wolność ubioru dla mężczyzn!” — takie hasło czasem pojawia się w mediach, zwykle, kiedy brak innych sensacyjek lub trzeba zapełnić czas antenowy/ramówkę. Już tłumaczę: chodzi o prawo mężczyzn do noszenia spódnic (sukienek, butów na obcasach, whatever), no bo skoro kobiety noszą spodnie i garnitury, a mamy równouprawnienie… Walką trudno to nazwać, bo nikt nie zabrania, chodzi raczej o akceptację dla osób lubiących takie ekstrawagancje.

Jestem nastawiony do życia stoicko i nijak mi takie rzeczy nie przeszkadzają. Ktoś lubi, niech nosi, dlaczego lubi to już nie moja sprawa. Ba, można nawet powiedzieć, że zawsze byłem nastawiony do takich postulatów życzliwie. Raz: jako zwolennik równouprawnienia (faktycznego, a nie przy pomocy przepisów), dwa: jako osobnik darzący sympatią wszelkich dziwolągów, ekscentryków i lekkich świrów.

Dziś, szukając czegoś zupełnie innego, a potem skacząc od jednego do drugiego blogu po blogrollach trafiłem na coś, co się nazywa New Male Fashion. Podtytuł „It takes a real man to wear a skirt” skojarzyło mi się głównie z motywem z absurdalnej komedii o Robin Hoodzie: „tylko prawdziwi faceci noszą rajtuzy”. Tak. Fashion? A gdzie tam fashion, fasonu w tym za grosz.

Facet w sukience

Powiem jedno: projektanci ubrań nawet największego zwolennika spódnic dla mężczyzn zniechęciliby do tej idei. Gdyby ktoś chciał zajrzeć na wymienionego bloga, ostrzegam: może wypalić oczy.

Pieśń przyszłości, czyli „sto lat” za sto lat

,


Jeśli nasycanie naszego języka anglicyzmami będzie postępować w takim tempie, jak obecnie, a zapewne będzie, to za sto lat zapewne usłyszymy na przysłowiowych urodzinach u wujka coś takiego:

I jeszcze jeden i once again,
happy birthday i niech nam live,
sto lat, sto lat,
niech żyje hundred years.



I jakoś nie pociesza mnie, że ponoć w niektórych językach idzie to jeszcze szybciej niż w naszym.

Choinką do nieba

, , ,


Świąteczna choinka jest symbolem tego i tamtego — można często usłyszeć, nie będę już powtarzał. Kilka lat temu studenci pokazali, że choinki mogą posłużyć za symbole matematyczne, logiczne, fizyczne, w humorystyczny ilustrując pojęcia, definicje, naukowe teorie, czy wzory. Przed świętami przypomniał mi je blog Niedowiary, rzucając linkiem do znakomitej galerii choinek (polecam, wcześniej widziałem tylko naprędce zrobione fotografie z przypiętych na tablicach kartek).

Nie oparłem się pokusie narysowania własnej choinki. Też z dziedziny, hm, nauki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby drzewko pojawiło się w dowolnej dziedzinie nauki lub życia. Nic, tylko wymyślać i rysować.

Choinka Clarke'a
W hołdzie wielkiemu wizjonerowi.
[/ALIGN]

Świąteczna cenzura, czyli dyktat niedouków

, , , ...


Jedna tylko rzecz jest gorsza od cenzury — cenzura sprawowana przez głupich i złośliwych. Tak właśnie najdelikatniej określić potrafię KRRiT, która wypatrzyła obrazę uczuć religijnych w przeróbce słów staropolskiej pieśni i zablokowała świąteczną reklamę znanego napoju. Logiki, sensu w tym ani za grosz. Zostaje głupota (którą zauważył również Bogdan Miś) i nikczemna złośliwość.

Kiedy w reklamach kręconych przez niedouków aktorzy mówią niepoprawnie i niegramatycznie, niszcząc nasz rodzimy język, kiedy równie kaleczą język polski prezenterzy największych programów radia i telewizji — Krajowa Rada Radiofoni i Telewizji nie dostrzega problemu i powodu do interwencji. Mimo że język to najcenniejsza dla narodu rzecz, mimo że istnieją konkretne prawne regulacje, mające na celu jego ochronę.

Powodem zaś do nałożenia cenzury jest wyjątkowa pomysłowość, jaką zaprezentowali pomysłodawcy reklamy, niezwykłe wyczucie języka, które zawsze doceniałem i szanowałem. „Hoop Colę daj” jest fenomenalnym w swej oczywistości pomysłem. Widać dobre agencje reklamowe dysponują lepszymi znawcami i miłośnikami ojczystego języka, niż składająca się z fanatycznych „patryjotów” rada, pasożytująca na budżetowych pieniądzach, przechowalnia stołeczków dla partyjnych kolesiów.

Dlatego dziś, w ramach protestu przeciw cenzurze, rzucam wyzwanie KRRiT — oto mój policzek dla tych kolesiów. Ciekawym co oni na to. Spróbujcie mnie zablokować, panowie o dwie sigmy w dół od średniej populacyjnej dla IQ. Oraz oryginalna, nieocenzurowana reklama HOOP Coli. Nie dajmy się głupkom. Zachęcam do rozpowszechniania.

Gloria, in excelsis Daewoo



[/ALIGN]

— J-23 znowu rozdaje

, ,


Kloss jako Mikołaj
— Długo dla nich pracujesz, Kloss?
— Od samego początku, Brunner. Jestem oficerem świątecznego wywiadu.

Uaktualniamy tradycję

,


Wbrew pozorom, przepisy nie są wieczne, a tym bardziej zwyczaje. Nawet – zdawałoby się – takie niezmienniki jak reguły ortografii są czasem dostosowywane, kiedy nikt już ich nie chce przestrzegać. Ba, nawet przepisy religijne dostosowują się do ludzkich oczekiwań. I choć wprowadzanie „nowych świeckich tradycji” zostało ośmieszone przez klasyka, to uaktualniania tradycji nikt się nie czepiał. A chyba na to pora. Bo to, o co kiedyś chodziło, przestało być ważne, a zajmujemy się czymś innym. Nowe czasy, nowe zwyczaje, dostosowane do nich nowe życzenia. A zatem, Drodzy Czytelnicy:

Santa Claus: Wesołych zakupów

P.S. Jak to jest, może mnie ktoś oświeci, że kobieta potrafi w sklepie dłużej przebierać i wybierać paczkę foliowych worków na śmieci, niż ja bym wybierał kreację sylwestrową?

Cisi bohaterowie — ludzie nieocenieni i bezcenni

,


O skradzionym napisie ARBEIT MACHT FREI z bramy obozu w Auschwitz-Birkenau wszyscy na pewno słyszeli, o jego odzyskaniu również, nie ma więc sensu przypominanie tej historii. Uznanie wzbudziła skuteczna i bardzo szybka reakcja odpowiednich służb. Jak to się stało, że Policja, w wielu głośnych sprawach bezradna od lat (sprawa Olewników choćby, czy generała Papały, której rozwiązanie powinno być punktem honoru), tym razem uwinęła się w parę dni? Nie był to przypadek. Nic, kompletnie nic by w tej sprawie nie przedsięwzięto, gdyby nie pewien człowiek. Jeden człowiek. Pewnie nikt nawet nie dostrzegł jego bezcennego udziału, o docenieniu już nie mówiąc, chociaż przemknął nawet przez główne strony gazet i portali. To premier Izraela, Benjamin Natanjahu.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu wezwał polskie władze do działań w celu zatrzymania przestępców, którzy ukradli napis "Arbeit macht frei" z bramy wejściowej byłego hitlerowskiego obozu zagłady Auschwitz. - Jestem wstrząśnięty tą kradzieżą i apeluję do polskiego rządu o działania w celu schwytania przestępców, którzy sprofanowali to miejsce, gdzie zostało zamordowanych ponad milion Żydów - powiedział izraelski premier przed posiedzeniem rady ministrów. »»



Pomyśleć, że gdyby nie ten bohaterski człowiek i jego trzeźwy i na czasie apel, nikt w Polsce, ani w rządzie, ani w policji nie pomyślałby nawet, że należy ścigać sprawców głośnego przestępstwa! Gdyby nie on, napis bez wątpienia nigdy by się nie odnalazł, zapewne w ogóle by go nie szukano.

Powinniśmy, jako naród, wyrazić ogromną wdzięczność premierowi Natanjahu. Wysłać jakąś delegację, która poprosiłaby go o kolejne, jakże cenne apele. Mógłby zaapelować o rozwiązanie innych spraw kryminalnych i politycznych, dotychczas nie rozwiązanych, począwszy od FOZZ, aż po aferę hazardową. Najlepiej byłoby wręczyć mu w ogóle listę ważnych spraw, żeby zaapelował hurtem, można by mu nawet zapłacić za poświęcony czas. Albo jeszcze lepiej, niechby zaapelował do rządu o wprowadzenie koniecznych reform: naprawienie służby zdrowia, systemu emerytalnego, reformy finansów, dywersyfikację dostaw energii… Wyobraźcie sobie: w ciągu kilku dni, dzięki apelowi pana Benjamina, mielibyśmy rozwiązane wszystkie nękające nas problemy, włącznie z bezrobociem, bezkarnością o. Rydzyka i spiskami żydokomunomasonerii… No, może z tymi ostatnimi się trochę rozpędziłem. Ale czyż nie opłacałoby się, drodzy Rodacy, zrobić ogólnonarodową ściepę i wynająć tego bezcennego człowieka?

Cudze chwalicie, swego nie znacie — mógłby mi ktoś powiedzieć, więc aby uniknąć tego zarzutu, przypomnę, że i w naszym kraju mamy osoby może nie aż tak znane, ale równie akuratne i niezbędne, nieocenione. Ludzi, którzy w cieniu, bez rozgłosu prowadzą swoje śledztwa i prace badawcze, w pocie czoła, poświęcając na to wiele lat nieraz, ustalają ważne fakty naszej historii. Tak, to pracownicy instytucji o nazwie IPN. Sprawa, którą chcę poruszyć, wiąże się zresztą z poprzednią.

Instytut Pamięci Narodowej prowadził śledztwo wobec przywódców III Rzeszy. Umorzył je z powodu ich śmierci. Krakowski oddział pionu prokuratorskiego IPN (Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu) ogłosił dzisiaj, że umarza śledztwo o zbrodnię wojenną "w stosunku do Adolfa Hitlera, Heinricha Himmlera i Ericha von dem Bacha-Zelewskiego" "wobec śmierci sprawców". Szef komisji w Krakowie, prok. Piotr Piątek […] nie odpowiada wprost. Tłumaczy, że śledztwo prowadzone było od 2001 r. […] Przesłuchano 171 osób […] »»



Nikt chyba nie ma wątpliwości, że Adolf Hitler czy Heinrich Himmler to wyjątkowi zbrodniarze. Ustalenie, że nie żyją, warte było tych ośmiu lat mozolnej pracy wielu osób. Mówiąc o IPN nie narzekajmy zatem, że na jego funkcjonowanie idą miliony złotych z naszych podatków, że lepiej byłoby je przeznaczyć na szkolnictwo, służbę zdrowia, czy remonty dróg.

Zwłaszcza teraz, kiedy IPN zamierza przeprowadzić – jak zwykle błyskawiczne – śledztwo w sprawie zamachu na papieża Wojtyłę, nie rzucajmy kłód pod nogi. Być może już za 10-15 lat dowiemy się, kto strzelał (chyba, że tymczasem umrze), a odkrycie, że Jan Paweł wówczas przeżył, a potem umarł, będzie zaiste bezcenne.

Medale za nic
Dziś ponownie arcytrafny Marek Raczkowski, no sam wchodzi mi w ręce.

[/ALIGN]