Pieśń przyszłości, czyli „sto lat” za sto lat
niedziela, 27 grudnia 2009 12:09:28
Jeśli nasycanie naszego języka anglicyzmami będzie postępować w takim tempie, jak obecnie, a zapewne będzie, to za sto lat zapewne usłyszymy na przysłowiowych urodzinach u wujka coś takiego:
I jeszcze jeden i once again,
happy birthday i niech nam live,
sto lat, sto lat,
niech żyje hundred years.
I jakoś nie pociesza mnie, że ponoć w niektórych językach idzie to jeszcze szybciej niż w naszym.
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # niedziela, 27 grudnia 2009 16:40:39
Seji # niedziela, 27 grudnia 2009 18:43:15
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 28 grudnia 2009 01:29:44
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # poniedziałek, 28 grudnia 2009 13:54:41
I nie zgodzę się, że pojawia się on tylko w miejscach braku odpowiednich terminów: codzienne słowa są już w mowie potocznej asymilowane nawet z polską odmianą. Powyższy przykład to oczywiście kuriozum, istne pidżin-polish ale zauważcie, że sto lat to odległa perspektywa, z wymianą czterech pokoleń.