Dziś, wiadomo, pogoda niebezpieczna w całym kraju. A nawet Europie. W takich chwilach cieszę się, że mieszkam w miejscu omijanym przez wiatry i burze i nie zagrożonym przez powodzie. Współczuję mieszkańcom mniej bezpiecznych regionów. A dziś szczególnie, bo jak ostrzegał tvn24.pl:
W miarę spokojnie tylko na północnym-zachodzie, większość kraju objęta przykrymi burzami, ale najgroźniej będzie na krańcach południowo-wschodnich, gdzie nasuwa się silny front tvn meteo.
Pamiętam taką scenkę z przedednia wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, nie pokazywaną w polskich telewizjach, a jedynie zagranicznych: manifestacja eurosceptyków (lepiej byłoby powiedzieć: europaranoików) przeciwko akcesji, a wznoszone transparenty i okrzyki brzmią: „PRECZ Z KOMUNĄ”.
Znamienne, że dziś ci właśnie ludzie, najbardziej zażarci antykomuniści, domagają się wprowadzania do gospodarki socjalistycznych metod i rozwiązań. A w protestach przeciwko rządowi naszemu bratają się z partiami komunistycznymi z innych krajów.
Znamienne, że dziś nawet o. Tadeusz Rydzyk, ze skargami na polski rząd jeździ do Brukseli, którą przecież uważa za „okupanta”.
Odkąd pojawił się klip mający promować za granicą polską prezydencję, nie ustaje krytyka: słabe, kiczowate, bez przesłania. Na temat, czy to kicz, wypowiadał się nie będę, jakość uważam za dobrą, a co do przesłania… No zobaczcie sami:
Przecież przesłanie jest jasne: polska prezydencja to będzie taniec na krawędzi, ale jakoś to będzie.
W dobie internetu / MTV / YouTube / SMSów / upadku czytelnictwa (niewłaściwe skreślić) coraz istotniejsza staje się wytyczna „byle krótko, bo nikt nie będzie czytał dłużyzn”. Jeśli się porówna z niegdysiejszymi artykułami, to wyraźnie widać postęp:
Przy okazji udało się nie ujawniać strasznej tajemnicy. Nikt jest zadowolony, ja też, bo taki kanał mogę z powodzeniem przestać subskrybować.
Noc głęboka, podwójnie pod Necropolis™. Korytarze były jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj, tę ciszę można butelkować i sprzedawać jako destylat samotności. Jacek Dukaj, Czarne Oceany
O rewelacyjnych garniturach z lat siedemdziesiątychpisałem niedawno, przytaczając kadry z „Wejścia smoka”. Cóż, nie wszystek filmy tego czasu serwowały tak dobry gust. Trafiwszy przypadkiem na informacje o filmie „Zardoz” z 1974 roku, rozejrzałem się za nim po sieci, zwłaszcza, że tytułową rolę grał w nim arcyprzystojny (podobno) Sean Connery. Proszę zatem bardzo:
Jak tam, dziewczyny/kobiety, czujecie się podekscytowane? Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić, ale nie włożyłbym czegoś takiego nawet na upojną noc z fetyszystką. To jest gorsze niż niektóre projekty New Male Fashion. Arrgh!