Nabazgrolone przygody problematycznego detektywa
czwartek, 5 marca 2009 22:58:53
MS Paint Adventures to w tej chwili trzy komiksy, dwa ukończone: Bard Quest (przygoda fantasy) i Jailbreak (ucieczka z więzienia) oraz wciąż kontynuowany detektywistyczny Problem Sleuth. Wcześniejsze przygody posiadały pewną możliwość wyboru kierunku akcji, zbliżając się do gier paragrafowych, w Problem Sleuth zredukowano tę możliwość praktycznie do zera. Ewentualny wybór jest iluzoryczny, bowiem jedna z dróg nieuchronnie kończy się szybką śmiercią i trzeba się cofnąć. Jest to więc w zasadzie stylizowany komiks.
You are one of the top Problem Sleuths in the city. Solicitations for your service are numerous in quantity. Compensation, adequate. It is a balmy summer evening. You are feeling particularly hard boiled tonight.
What will you do?
Stylizacja ta jest naprawdę znakomita, rozwiązując problemy bohatera – detektywa czuje się ten klimat zakręconych, zawikłanych zagadek starych gier przygodowych. Pełno jest tajnych przejść, portali, czasoprzestrzennych paradoksów, zaskakującego używania najdziwniejszych przedmiotów. Najważniejszą jednak cechą tej przygody jest jej powalający humor. Już sama fabuła rozbraja, „prowadzimy” bowiem detektywa, który nie potrafi wydostać się z własnego biura. A problemy i przeszkody, jakie mu to uniemożliwiają, powodują opad rąk. Drzwi są zamknięte, szyby w drzwiach nie można rozbić, bo okazuje się naklejoną kartką, gałka od drzwi… a nie powiem. Zadzwonić po pomoc nie można, bo telefon jest rozebrany, a części wyrzucone przez okno. Okno zaś, jak się okazuje, jest fałszywe, na prąd. I tak bez końca. Sejf w ścianie okazuje się falsyfikatem, który chowa z tyłu obraz (znakomite odwrócenie starego motywu), który… a też nie powiem. Pistolet na biurku przy próbie podniesienia zmienia się w klucz („wydawało ci się coś, tu nigdy nie było żadnego pistoletu!”), ale ten klucz posiada licznik amunicji. Biurko też jest podróbą i w ogóle prawie nic tutaj nie jest tym, czym się wydaje. Autor nieustannie kpi z czytelnika-gracza i ze swojego sposobu rysowania. Bo ten też jest charakterystyczny: niedbale nabazgrolona kreska, przy próbie spojrzenia na coś z bliska pokazują się ogromne piksele. W kilku miejscach fabuła krzyżuje się też z innymi opowieściami…
Z biegiem czasu styl opowieści Problem Sleuth ewoluuje. Pojawiają się wstawiane obrazy, pojawiają się ekrany z jakichś starych gier (sądząc po grafice na Apple II lub coś podobnego). Pojawiają się rysunki animowane i stopniowo wypierają obraz statyczny. Statyczny komiks staje się animowaną opowieścią, a stylem przypomina gry typu Pokemon z walkami, rzucaniem czarów i wykorzystywaniem najdziwniejszych umiejętności. A opowieść jest długa… i zakręcona. Ponad dwadzieścia długich, coraz dziwniejszych rozdziałów. Sam jestem ciekaw, jak to się zakończy.
Zachęcam do spróbowania, ale uprzedzam, że przydatny będzie podręczny słownik angielsko-polski, najlepiej online, bo słownictwo jest dość wymyślne. Kto na co dzień używa takich słów jak pulchritude, czy choćby sleuth właśnie? Ale odrobina wysiłku warta jest efektu, zapewniam. MS Paint Adventures odkrył dla mnie blog Motyw Drogi, za co prowadzącym go szczerze dziękuję.
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # czwartek, 12 marca 2009 10:25:27
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 23 kwietnia 2010 06:21:26