Razu pewnego, spacerując zakurzonymi ulicami pustynnej metropolii…
Zaraz! Wolnego! Spódnicę założyłem tylko dlatego, że dawała lepszą obronę niż spodenki!
Ale może to lepiej, że nie nalegał?
The Mana World jest darmową grą internetową dla wielu graczy, rozwijaną jako wolne oprogramowanie. A gdzie graczy wielu… tam bywa śmiesznie. Swego czasu gra wciągnęła mnie, mimo że wciąż jest dopiero na etapie powstawania, na dość długo. A że śmiesznych sytuacji było całkiem sporo… Postanowiłem je uwiecznić, ku pamięci i rozrywce. [/ALIGN]
…czyli śmiech bez celu to tylko bezsensowna strata chichotów Omal przegapiłem ważną rocznicę. Przedwczoraj urodziny obchodził Henryk Jerzy Chmielewski, czyli Papcio Chmiel.
Zastanawiam się, czy nie miałby nic przeciwko nazywaniu go „Papciem” przeze mnie. Znając jego poczucie humoru, raczej nie. A przy tym, co często podkreślam, nie tylko wychowałem się na jego komiksach, ale na nich też uczyłem się czytać. Skoro pan Chmielewski poniekąd mnie (i wielu innych) współwychował i ukształtował moje poczucie humoru… To jakże nie mam nazywać go Papciem? Papciu, wszystkiego najlepszego!
Nie jest łatwo doradzać. Już starożytni zauważyli, że robienie ludziom butów, oszczepów oraz dawanie rad to bardzo niewdzięczne zajęcia. Sam unikam rozdawania rad, doradzam niechętnie i tylko na wyraźną prośbę. Tym niemniej dość często zmuszony jestem do bardzo niewdzięcznego zajęcia: doradzania ludziom przy kupnie laptopa. Uważają, że się znam, po prostu – nie wypada odmówić. Więc podpowiadam, jak mogę. Mnie samemu udzielono jednej kiepskiej rady i już trzy lata jestem zły.
Na ewentualny plus doradzania przy kupnie laptopa zaliczam fakt, że i tak nikt nie bierze udzielanych rad pod uwagę. Zwykle ludzie robią wręcz dokładnie na odwrót, omamieni ładnym wyglądem, albo bełkotem sprzedawcy. Irytujące to, ale zaliczam na plus, bo zwykle mogę potem robić miny „a nie mówiłem?” (na werbalizację jestem zbyt… taktowny) i słuchać z satysfakcją, że miałem rację.
Ale na każdego Metyska przyjdzie kiedyś kryska*. Trafiła koza na kamień i ząb straciła, a mnie się trafił osobnik, który się zastosował do moich rad. Motyla noga, no. Toczka w taczkę, co do joty i kappy. Kupił taki sprzęt, jak doradziłem. I teraz będę miał trzy lata stresu – bo na tyle jest gwarancja – czy mi nie wypomni złej rady przy kupnie sprzętu trzy razy droższego niż mój.
— A czy ty doradziłeś komuś ożenić się z Ireną Ochódzką?
__________ * Kto pamięta, w jakim programie w tym przysłowiu pojawił się Metysek zamiast Matyska? [/ALIGN]
wobec śmierci wszyscy równi na podłodze księżna diana, papież żebraczka z jakiegoś biednego kraju castro i anestezjolodzy patrzą z gazetowych ilustracji
wallpaint
all equal in the face death on the floor princess diana, the pope beggar-woman from a remote land castro and anesthesiologists looking from the newspapers' illustrations
Przetłumaczony naprędce jeden z moich starych wierszy. Prosty pomysł, proste wykonanie. Może małe wyjaśnienie, skąd anestezjolodzy w tym zestawie: trwały wtedy strajki tej grupy zawodowej i gościli regularnie na czołówkach gazet. Reszta: chyba wiadomo.
Podbój kosmosu. Dawniej chyba dość powszechna fascynacja chłopców, zwłaszcza tych kochających fantastykę. Innym dość powszechnym zjawiskiem była – szczególnie w latach osiemdziesiątych – mnogość dostępnych klonów Monopoly. Samo Monopoly chyba nie było dostępne, ale jego mnogie podróbki dawały namiastkę kapitalizmu. Sam miałem kilka, można wręcz powiedzieć, że je kolekcjonowałem. Najbardziej powszechny był Eurobusiness, ale poza tym: Bankrut, Fortuna, Football Business, a pośród nich:
Cosmic Super Business
Przeniesienie planszowej handlówki w kosmos, czyli skrzyżowanie dwóch popularnych trendów – ten kto wpadł na ten murowany hit, był w rzeczy samej doskonałym biznesmenem. Zamiast ulic lub miast były planety, zamiast domów i hoteli – bazy kosmiczne, takie okrągłe domki, poza tym międzyplanetarne linie transportowe, kopalnie na asteroidach, kosmiczni piraci, pętla czasu… [/ALIGN]
Spółdzielcy lubią obłażące literki, imitujące przypadkiem japońską kaligrafię. Spółdzielcy nie lubią gry w piłkę.
Zastanawia mnie, że tak powszechne są tabliczki „zakaz gry w piłkę”, a nie ma nigdzie tabliczek zakazujących młodzieży picia w bramie, dewastowania ławek czy niszczenia klatek schodowych. Inaczej mówiąc, czemu spółdzielnie tak bardzo preferują właśnie takie, a nie inne sposoby zabijania nudy przez młodych ludzi.
Jako dziecko zaczytywałem się fantastyką naukową. Za wpływem ojca już jako kilkulatek tonąłem w literaturze, która wówczas mało zajmowała się magią, a wiele kosmosem, astronautyką, zagadnieniami z pogranicza nauki. Każde kilka sekund programu o kosmosie, rakietach, planetach w TV wywoływało wypieki na twarzy. Coś z tego pozostało do dziś. Wróć, pozostało bardzo dużo. I pisząc czasem teksty na ten temat wiem, że nie jestem jedyny. Dziś można wieści o kosmosie chłonąć do przesytu i choć piękne wizje rychłej kolonizacji kosmosu upadły, widok gwiazd wciąż wywołuje nostalgię.
W mojej kolekcji kanałów RSS znajduje się Astronomy Picture Of the Day (jest też polska wersja serwisu). Codziennie rano dostarcza mi wybranego przez NASA zdjęcia z dziedziny astronautyki czy astronomii, z fachowym komentarzem. No co, lubię sobie popatrzeć na piękną mgławicę, czy widok gwiazd nad niespotykanym krajobrazem.
Czasami bywa coś więcej. Niedawno APOD zaserwował piękny poklatkowy film w przyspieszeniu, pokazujący gwiazdy nad wulkanem Cotopaxi w Ekwadorze.
Na pierwszych klatkach majestatyczny wulkan widoczny jest najpierw poprzez dziury w szybko poruszających się chmurach. Wkrótce chmury się rozwiewają, a wypełnione gwiazdami niebo wydaje się rotować wokół ośnieżonego wulkanicznego szczytu. Pas naszej Galaktyki Mlecznej Drogi, ciemna Mgławica Worek Węgla i Krzyż Południa - wszystko to widać ponad nim. Satelity nadlatują z różnych kierunków. Później przechodzą cienkie chmury, dzięki którym najjaśniejsze gwiazdy wydają się iskrzyć. Na wulkanie (począwszy od około 1:13 filmu) błyskają światła wspinaczy. Pod koniec jasny samolot przelatuje ponad szczytem pozostawiając ślad dryfujący w dal.