Nieoczekiwana wymiana zaworów
czwartek, 9 września 2010 21:08:59
Ach, raz napisać coś niezłośliwego. Przynajmniej o PKiM. Nie da się. W tym tygodniu nasz miejski zarządca bloków rozpoczął akcję wymiany zaworów w kaloryferach. Samą wymianę oczywiście popieram, ale diabeł, jak wiadomo, tkwi w szczegółach. Nie uprzedziwszy nikogo, znienacka panowie monterzy zapukali do mieszkań w poniedziałek rano. Już mniejsza, że wywieszenie karteczki z informacją uprzyjemniłoby życie lokatorom, ale ułatwiłoby też pracę samym hydraulikom. Bo tak, zjawiwszy się z rana:
• Pracujących lokatorów nie zastali.
• Jeśli ktoś nie pracuje, to przed ósmą zazwyczaj śpi.
• Jeśli nie śpi, to tkwi na przykład pod prysznicem, je śniadanie, albo ma zamiar właśnie wyjść.
Przy czym mnie dotyczyło kilka z tych sytuacji jednocześnie. Wprawdzie wiedziałem, że planowana jest wymiana zaworów, bo spisywano ich rozmiary w maju, ale pan monter, pytany wówczas o termin wymiany odpowiedział w stylu „może w lipcu, może w sierpniu, może w grudniu po południu”. Więc na pewno się nie spodziewałem ich akurat dziś (kiedykolwiek to dziś by było). Panowie poproszeni zatem o przełożenie terminu wymiany zapowiedzieli się na jutro z rana. Spóźnili się nieco… bo o 48 godzin. Przez dwa dni wstawałem wcześnie, ale dziś dałem sobie spokój.* Oczywiście wyciągnęli mnie z łóżka, w dniu, na który zaplanowałem ważne wyjście w sprawach urzędowych. Ale nie to jest najśmieszniejsze…
Mając na wymianę zaworów całe wakacje, kiedy kaloryfery nie są używane, PGKiM rozpoczął działania w tym samym dniu, w którym – wskutek wyjątkowo chłodnego września – rozpoczęło się grzanie. Oczywiście przed demontażem i montażem trzeba najpierw spuścić wodę, potem napełnić system na nowo. I tak każdego dnia wymiany. Napuszczanie i spuszczanie, napuszczanie i spuszczanie (śpiewamy na melodię piosenki Maanamu). Zważywszy, że centralne ogrzewanie jest jednym z głównych elementów czynszu, chciałbym wiedzieć, kto za to zapłaci i czemu urwałnać, znowu Pan, Pani, ja… społeczeństwo?
Zgadnijcie, p.t. Czytelnicy, ile trwać może wykręcenie pięciu zaworów i wkręcenie nowych? Kwadrans? Nie w blokach sprzed sześćdziesięciu lat. Nie w blokach, których budowniczy zawstydziliby scenarzystę serialu Alternatywy 4. Dwójka monterów zmagała się z dziwactwami PRL półtorej godziny. Tu nowy zawór za krótki. Tam przedłużki pękają przy wkręcaniu (chińska produkcja chyba). Siam trzeba uciąć rurę boschem i nagwintować. Owam w ogóle nie idzie wykręcić starego zaworu, bo nie ma miejsca na ruszenie kaloryferem. Swoją cegiełkę dołożył też mój tato, montując na kaloryferze półeczkę, przy której demontowaniu pan monter prawie się popłakał z bezsilności (ojciec, jak już coś przykręcił, to przykręcił!).
Myślałem, że lepszej komedii już nie zobaczę, kiedy przyszedł zrozpaczony monter z ekipy pracującej wyżej. Zawory są za krótkie i nie sięgają. A przedłużki? Są, ale innej średnicy. Właściwych nie ma. Sytuacja bez wyjścia. Od trzeciego piętra w górę wszędzie tak jest.
Właściwie to jeszcze nie tak źle, to tylko półtorej godziny. Jak montowano mi wodomierze (wkręcić na rurki dwa liczniki) to trzeba było pruć młotem pneumatycznym pół ściany a całość trwała cały dzień.
No, ale dziś wreszcie mogę sobie zakręcić zbyt mocno grzejący kaloryfer, zamiast tylko otwierać okno w obawie o przecieki. Trzydzieści lat na taki komfort czekałem!
Po weekendzie panowie monterzy będą zakładać termostaty na zaworach.
__________
* Gwoli prawdy, tym razem karteczka z ogłoszeniem wisiała, ale jej nie zauważyłem.
Komentarze
Wcisekwcisek # czwartek, 9 września 2010 21:53:01
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 10 września 2010 16:37:29
trzcina # piątek, 10 września 2010 19:33:17
Originally posted by anonymous:
Oczywiście ja nie mogę się znać na języku zawodowym hydraulików polskich, ale ta wymieniona wyżej 'czerwoność' jakoś mi się kojarzy nie tyle z zaworkiem, ile z kapturkiem ochronnym na zaworku...
Innymi słowy, to na pewno musi być ten sam Mały Czerwony Kapturek.
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # piątek, 10 września 2010 19:42:49
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 10 września 2010 20:40:13
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 10 września 2010 20:46:32
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # piątek, 10 września 2010 22:10:55
— wyczyścić cookies, pamięć podręczną, itp,
— wyłączyć zbędne wtyczki/rozszerzenia,
— zainstalować inną przeglądarkę i z niej się zalogować.
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 10 września 2010 22:42:31
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # sobota, 11 września 2010 06:06:42
Spróbuj się zalogować od kogoś znajomego. Ściągnij dowolną dystrybucję Linuksa „live” (teraz chyba wszystkie są live) – można ją uruchomić z płyty bez instalowania, będziesz wiedzieć, czy jest w ogóle sens przeinstalowywania systemu.
Marcin Małymmaly # sobota, 11 września 2010 08:24:12
Niezarejestrowany użytkownik # sobota, 11 września 2010 09:51:05
Bożena Bożena328 # sobota, 11 września 2010 12:41:43
tak czy inaczej dziękuję Arturze
a jeśli chodzi o artykuł... no cóż - samo życie,
jedno mi się tylko nie bardzo zgadza - "Trzydzieści lat na taki komfort czekałem!" - o ile wiem dzieciom raczej nie przeszkadzają zbyt gorące czy zbyt zimne kaloryfery
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # środa, 15 września 2010 07:21:27
Dziś zakładali głowice z termostatami na zawory. Oczywiście znów bez uprzedzenia i jakiegokolwiek ogłoszenia i znów spuszczali wodę z kaloryferów, bo wczoraj włączyli grzanie. Było kilka dni bez grzania, ale nie: musieli poczekać na włączenie ogrzewania.
Ciekawe też, że skala na pokrętle zaczyna się od „2”. Nie od zera.
Bożena Bożena328 # środa, 15 września 2010 08:47:36
rzecz ma się podobnie z twoimi hydraulikami - bez nich ani rusz...
nie chcę być złośliwa ale czasem myślę że to kompleksy nie pozwalają by było normalnie, gdyby na właściwych miejscach byli właściwi ludzie może nie byłoby tylu problemów?
zaczyna się od 2 bo projektant "zapił" i się zwyczajnie pomylił, nikt z podwładnych nie miał śmiałości zwrócić mu uwagi na błąd a wykonawca pokrętła myślał, że pewnie tak trzeba bo nie miał śmiałości zapytać dlaczego tak jest...
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # środa, 15 września 2010 09:44:37
Bożena Bożena328 # środa, 15 września 2010 10:09:35
myślę, że jest bez różnicy czy hydraulicy z własnej woli rozłożyli na dwa dni to co mogli zrobić w jednym, czy za sprawą jakiegoś "urzędasa" (bo np. nie dopilnował dostawy głowic by można było je zamontować razem z zaworami) musieli to rozłożyć na dwa dni, tak czy inaczej coś nie zadziałało jak należy.
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 15 września 2010 16:48:39
Niezarejestrowany użytkownik # sobota, 18 września 2010 21:08:35