Katastrofa. Komentarz literacki
poniedziałek, 26 kwietnia 2010 07:58:06
Stanisław Lem, Opowieści o pilocie Pirxie, Patrol[/QUOTE][/ALIGN]Idylla taka trwała dość długo — prawie rok — do czasu, kiedy rakiety przestały wracać z lotów. […] Drugim był Wilmer. Tego, prawdę powiedziawszy, mało kto lubił; właściwie nie było do tego żadnego ważnego powodu — za to sporo drobnych. Nie dawał nikomu skończyć — zawsze musiał wsadzić swoje trzy grosze. Śmiał się głupkowato w najbardziej niestosownych okolicznościach — a im więcej tym kogoś denerwował, tym głośniej się śmiał. Kiedy nie chciało mu się fatygować lądowaniem docelowym, siadał zwyczajnie na trawie obok lądowiska i wypalał ją razem z korzonkami i ziemią na głębokość metra. Kiedy natomiast jemu ktoś wlazł na ćwierć miliparseka w rejon patrolowy, z punktu składał raporty — choćby to był kolega z Bazy. Było jeszcze trochę rzeczy zupełnie drobnych, o których wstyd nawet mówić — wycierał się w cudze ręczniki, żeby jego dłużej był czysty — ale kiedy nie wrócił z patrolu, wszyscy odkryli, że Wilmer to najporządniejszy chłop i kolega.
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 26 kwietnia 2010 09:18:35
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # poniedziałek, 26 kwietnia 2010 10:21:51
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 3 maja 2010 09:10:05