My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Kim był Józef K.? Czyżby zagadka rozwiązana?

,


Pewnego ranka Józef K. obudził się i zamiast kucharki Anny zobaczył nieznanego, ubranego na czarno mężczyznę. Oznajmił on Józefowi, że jest aresztowany. K. ubrał się i szybko udał się do drugiego pokoju. Przy otwartym oknie siedział drugi mężczyzna, czytając książkę. Józef zażądał wyjaśnień i widzenia się z gospodynią, panią Grobach, jednak nieznajomy powiedział jedynie, że K. jest aresztowany i nie wolno mu opuszczać pokoju. Ponieważ ma czekać na wyniki toczącego się dochodzenia związanego z jego osobą, powinien zachować spokój i oddać na przechowanie swoje osobiste rzeczy.



Każdy, kto nie uciekał na widok książek, powinien z marszu rozpoznać ten fragment. Tak, to początek „Procesu” Franza Kafki, onirycznej i absurdalnej powieści o (zależnie od interpretacji) opresji totalitarnego państwa, samotności, nieumiejętności wzięcia odpowiedzialności za własne życie, itd. Dzieje Józefa K. który usiłuje dowiedzieć się, o co jest oskarżony, błąkając się po sądach, urzędach i nie otrzymując znikąd pomocy, mogą się zaiste przyśnić w najgorszym koszmarze. Kim był Józef K.? Kogo metaforą, alter ego?

Nikt nigdy nie znalazł odpowiedzi na to pytanie i może ona nie istnieje. A może jednak…?

Audytor Bernis usiadł i z goryczą potępiał nieporządki panujące w prowadzeniu śledztwa. Między nim a kapitanem Linhartem już od dawna panowały naprężone stosunki, konsekwentnie podtrzymywane z obu stron. Jeśli do rąk Bernisa dostał się jakiś papier należący do Linharta, to Bernis zaprzepaszczał go tak doskonale, że nikt nie mógł go odszukać. Linhart robił to samo z papierami Bernisa. Wzajemnie gubili swoje załączniki.
(Papiery dotyczące Szwejka znaleziono w archiwum sądu wojennego dopiero po przewrocie, z taką relacją: „Zamierzał zrzucić maskę obłudnika i publicznie wystąpić przeciwko osobie naszego monarchy i naszego państwa.” Papiery te były wsunięte w akta dotyczące niejakiego Józefa Koudeli. Na okładce był krzyżyk, a pod nim data z adnotacją: „Załatwione”.)



Tak, tego też nie sposób nie znać, to fragment „Przygód dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haška. Czy wspomniany mimochodem Józef Koudela może być kafkowskim Józefem K.? A może to tylko przypadek? Zestawmy fakty:

• Obaj autorzy: Jaroslav Hašek i Franz Kafka urodzili się w tym samym roku, w tym samym mieście (1883, Praga czeska).
• Obaj musieli tak samo doświadczać absurdów Austro-Węgierskiej biurokracji. Groteska przygód Szwejka opiera się na rzeczywistych wydarzeniach (przypisek autora do fragmentu o gubionych załącznikach: „trzydzieści procent ludzi, którzy siedzieli w garnizonie, spędziło tam wszystkie lata wojny bez jednego przesłuchania”). Kto nie wie, dodam, że książka i film „C.K. Dezerterzy” to również nie wymysł autora, lecz prawdziwe wydarzenia.
• Mogli się więc znać. Czy się znali? Nie wiem, ale Max Brod, przyjaciel i promotor Kafki, popularyzował również twórczość Haška, co uprawdopodobnia takie przypuszczenie.
• Kalendarium:
– 1914-1915 — Fraz Kafka pisze „Proces”,
– 1921 — pierwsze wydanie pierwszego tomu przygód Szwejka, zawierającego powyższą humoreskę,
– 1923 — umiera Jaroslav Hašek, „Przygody dobrego wojaka Szwejka” kończy ktoś inny,
– 1924 — umiera Franz Kafka,
– 1925 — „Proces” zostaje wydany pośmiertnie.

Zatem Hašek mógł, przynajmniej teoretycznie, znać, zobaczyć niewydany jeszcze „Proces”. Mógł mu go pokazać sam autor, lub też Max Brod mógł choćby o nim opowiedzieć. Taka drobna, intertekstualna aluzja to całkiem prawdopodobna rzecz. Oto zagadka dla miłośników wertowania biografii…

Przypomnijmy jeszcze, jak skończył nieszczęsny Józef K.

[…] Józef przestał się opierać i ruszył raźno przed siebie, nadając kierunek dalszemu marszowi. Uznał, iż musi do końca zachować godność, spokój i rozsądek. Nie chciał pozwolić, aby mówiono o nim, że na początku chciał zakończyć swój proces, a teraz - u jego końca - pragnie rozpocząć go od nowa. Pogodził się ze swoim losem. Nie chciał nawet zatrzymać się przed policjantem, któremu on i jego dwaj milczący towarzysze wydali się podejrzani. Niedługo potem K. i jego oprawcy znaleźli się poza miastem w starym, pustym kamieniołomie. Tutaj rozebrali Józefa i zaczęli przygotowywać go do egzekucji. Posadzili go przed wielkim kamieniem tak, by głowa skazańca znalazła się ponad górną krawędzią skały. Następnie jeden z katów wyjął z pochwy długi, rzeźnicki nóż. K. siedział na ziemi, nie zmieniając swej pozycji. Kątem oka zobaczył, że w budynku stojącym przy kamieniołomie otworzyło się okno, poprzez które wyjrzał jakiś człowiek. Józef zastanawiał się przez chwilę, kim ten człowiek jest i czy mu współczuje. Chciał żyć, ale nie mógł się oprzeć przeznaczeniu. Nie wiedział, za co umiera i kto jest jego oskarżycielem. Jeden z mężczyzn chwycił go za gardło, drugi zaś wbił ostrze noża w jego serce.

Józef K., kończąc swoje życie, pomyślał, że umiera jak pies.



Wspomniany przez Haška krzyżyk i adnotacja „Załatwione” na okładce papierów Józefa Koudeli wydają się być tutaj jak najbardziej pasujące.


         UZUPEŁNIENIE

W posłowiu do „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, którego autorem jest Edward Madany, znalazłem wskazówkę, że Jaroslav Hašek i Franz Kafka nie tylko się znali, ale wręcz że Kafka był swoim kolegą po piórze zafascynowany:

Hašek, plebejusz w literaturze, trzymający się z daleka od aktualnych wówczas prądów artystycznych, okazał się po latach pisarzem antycypującym nowoczesne tendencje literackie. To jakby z boku włączał się w ruch dada, to przyciągał do siebie wybitne indywidualności, między innymi Franza Kafkę i Egona Erwina Kischa, tworząc wspaniałą, happeningową mistyfikację pod nazwą Partii Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa i kandydując z jej ramienia na posła do parlamentu wiedeńskiego.



Wybrane cytaty z „Przygód dobrego wojaka Szwejka” na blogu Elementy i fragmenty.

I przejęzyczenie ciałem się stałoByły sobie świnki (cenzorki) trzy…

Komentarze

Marcinszuman środa, 3 lutego 2010 04:45:51

ile % książki zdradziłeś? Nie czytałem jej, ale zaintrygowałeś mnie nią. Może to będzie dobra odskocznia od S.Kinga?

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi środa, 3 lutego 2010 09:34:33

Której? „Procesu” dałem akurat początek i koniec, więc… ale wartość tej książki mieści się w jej klimacie, znajomość zakończenia nie powinna w niczym przeszkadzać.

W przypadku „Przygód…” to zamieściłem tylko nieistotną dla całości dygresję. Ale tę książkę można czytać jak zbiór anegdot i kpin, nawet przeczytanie streszczenia nie ma wpływu na przyjemność lektury. Polecam, to obok „Paragrafu 22” chyba najlepsza powszechnie znana książka antywojenna (osobiście postawiłbym obok nich jeszcze „Wieczną wojnę”).

Niezarejestrowany użytkownik środa, 3 lutego 2010 11:41:55

Gynvael Coldwind writes: Hah, dobra dedukcja ;> Podoba mi się :>

Niezarejestrowany użytkownik czwartek, 4 lutego 2010 00:06:00

Krasnowski writes: Szwejk! Muszę odgrzebać i odświeżyć. Tam były rewelacyjne teksty jak pamietam.

Niezarejestrowany użytkownik czwartek, 4 lutego 2010 09:48:27

Myszka writes: Proces mi się nie podobał, jakoś tak drętwo pisany. A Szwejka obejrzałabym sobie ze Stuhrem w roli głównej.

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi wtorek, 16 marca 2010 03:39:49

Znalazłem potwierdzenie, że Jaroslav Hašek i Franz Kafka dobrze się znali (p. uzupełnienie w tekście), oraz dodałem do składnicy dwa fragmenty „Przygód…” (w wolnej chwili dodam więcej).

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki