Nie ma czytelniksa bez komiksa
piątek, 18 lutego 2011 22:04:49
Najpierw przez internetowe serwisy informacyjne, a potem przez dzienniki telewizyjne* przetoczył się raport Pracowni Badań Czytelnictwa Biblioteki Narodowej, pokazujący jak to mało Polacy czytają. Nic nowego nad Wisłą, alarmujący raport powtarza się co roku (w szczytowym momencie bodaj 62 procent rodaków nie dotknęło żadnej książki przez cały rok).
Autorzy raportu z ogniem pokazują, jak szeroko zdefiniowali pojęcie książki (żeby zawyżyć wskaźniki na pocieszenie?); wliczając nie tylko beletrystykę czy dokument, ale też poradniki, dłuższe artykuły w internecie, czy nawet albumy. Ja natomiast, jak co roku, co roku z politowaniem kiwam głową nad metodyką badań. Bowiem od zawsze i z uporem maniaka w badaniach tych pomijany jest bardzo istotny – i swego czasu popularny, za czym znaczący – gatunek, jakim jest komiks.
Podejście takie nie dziwiło może w PRL, gdzie komiks uważany był za „konia trojańskiego wrogiego imperializmu”, „element kultury zgniłego kapitalizmu” i inne takie sraty-pierdaty. Tym ale socjalizm się skończył, komiks jako gatunek został doceniony przez wielu twórców, a przez sto lat od jego narodzin badacze z BN naprawdę mogliby już się zorientować, że coś takiego istnieje. I że to też się czyta, znacznie bardziej czyta niż albumy, proszę państwa.
Nie, nie sądzę, żeby uwzględnienie komiksu znacząco zmieniło statystykę, ale taka oczywista wtopa w metodologii każe podejrzliwie patrzeć na wyniki badań. Poza tym takie lekceważenie jest więcej niż znaczące – nie tylko ja, ale wiele osób, w zasadzie pewnie całe pokolenia, to właśnie na komiksach uczyły się czytać i nabierały nawyku sięgania po książkę. Tak, nie ma czytelniksa bez komiksa. Jeśli dzieciakom nie pokaże się atrakcyjnej dla nich formy, to nigdy nie zostaną czytelnikami, a może nawet nie nauczą się czytać (dukania po sylabie nie uważam za umiejętność czytania).
_______________
* Telewizja jak zwykle ma opóźniony zapłon, bez opóźnień potrafi jedynie relacjonować takie bzdety, jak fryzura Luzik-Krostkowskiej i krawat Pincyliusza przed arcyważnym złożeniem podpisu na rutynowym pisemku do marszałka Sejmu, poświęcając na pokazywanie serdecznych uśmiechów całe dwadzieścia minut.
Komentarze
Tomektkacz # sobota, 19 lutego 2011 09:40:44
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # sobota, 19 lutego 2011 12:10:26
drzewacz # sobota, 19 lutego 2011 12:35:29
trzcina # sobota, 19 lutego 2011 13:33:48
disclaimer: pliki zostały zamieszczone informacyjnie. zgodnie z prawem waszego kraju od momentu ściągnięcia na dysk pliki należy usunąć w ciągu 24h.!
LINK -vol.1&2
Niezarejestrowany użytkownik # sobota, 19 lutego 2011 22:41:01
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # sobota, 19 lutego 2011 22:52:36
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 21 lutego 2011 13:14:29
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # poniedziałek, 21 lutego 2011 15:38:36
Od miesiąca nie widzę cię na GG, dziś coś przyszło, ale chyba niekompletne.
Tomektkacz # czwartek, 24 lutego 2011 16:05:24