Kto krzyczy „łapaj złodzieja”?
czwartek, 24 czerwca 2010 10:40:41
Cenzura wydaje się głównie narzędziem opresyjnych reżimów (PRL, ZSRR, Iran, Chiny), ale nie tylko coraz częściej sięgają po nią kraje demokratyczne, jeszcze wygodniejszą rzeczą cenzura jest dla wielkich koncernów medialnych. Ostatnio Międzynarodowa Federacja Przemysłu Nagraniowego (IFPI) zażądała od Google usunięcia odnośników do strony The Pirate Bay. Przemysł medialny zaangażował w walkę z tą witryną gigantyczne pieniądze, jak dotąd bezskutecznie. Powodem ma być łamanie prawa autorskiego. Manipulacja, proszę państwa! Oto gołe fakty:
• Google, podobnie jak inni operatorzy stron, na żądanie usuwa z indeksu odnośniki do pobierania nielegalnych treści, ale konkretnych treści, a nie całych stron.
• IFPI zażądała tymczasem usunięcia odnośników do całej strony jako takiej, podczas gdy:
• strona thepiratebay.org sama nie zamieszcza żadnych nielegalnych materiałów,
• zamieszczane tam kontrowersyjne materiały, czyli pliki torrent nie są w żaden sposób materiałami nielegalnymi, czy pirackimi,
• działalność witryny jest kontrowersyjna i na granicy prawa (czy też raczej wykorzystuje luki prawne), ale bezpośrednio żadnego prawa nie łamie,
• jeśli działalność strony jest nielegalna, to istnieją prawne środki na sądowne jej zamknięcie, i takie środki należy stosować, a nie metody nacisków pod stołem.
Mój komentarz do sprawy jest krótki (uzasadnienie będzie dłuższe). Stara mądrość mówi: Kto najgłośniej krzyczy „łapaj złodzieja?”. Otóż sam złodziej, drodzy państwo. Bo koncerny medialne same są złodziejami. Tak, to nie żadna sztuczka retoryczna, chwyt ideologiczny: wprost, łamiąc prawo, koncerny medialne, te same, które stoją za powyższym cenzorskim wnioskiem, okradają artystów, na dodatek bezkarnie. Już spieszę udowodnić…
Zerknijmy, kto właściwie zrzeszony jest w tym całym IFPI. Między innymi Warner, EMI, Sony i Universal – to główni członkowie tej i chyba wszystkich podobnych organizacji, krajowych i międzynarodowych.
Dokładnie te same wytwórnie bezczelnie wydają płyty kompilacyjne z utworami, nie płacąc artystom tantiem, ani nie posiadając zgody właścicieli praw autorskich na rozpowszechnianie. Ten proceder trwa od lat ponad dwudziestu, liczba tytułów, za które nie zapłacono sięga 300 tysięcy, a są w tym gwiazdy dużego kalibru, jak Bruce Springsteen i są mało znani twórcy, którzy na pieniądzach na pewno nie śpią. Ergo: firmy Warner, EMI, Sony i Universal są złodziejami i przestępcami znaczne groźniejszymi od Jasia, który bezinteresownie udostępnia innym swoją kolekcję płyt. Ale to Jasio jest ścigany, a nie ci, którzy zbijają majątek.
Okradani mają dość. W ubiegłym roku właściciele praw autorskich, oszukiwani przez firmy zrzeszone między innymi w IFPI założyły w Kanadzie pozew sądowy przeciwko pirackim koncernom, dokładnie na podstawie tego samego prawa, którego koncerny używają do ścigania piracących internautów. Według – i tak łagodnego – kanadyjskiego prawa, łączna grzywna sięga 6 miliardów dolarów. Pytanie: dlaczego wspomniane koncerny są bezpieczne w krajach, które mają dużo surowsze prawa antypirackie? Bo te prawa były pisane przeciwko szarym ludziom, a nie przeciwko masowym i wpływowym złodziejom.
I teraz tak: skoro nawet cień łamania praw autorskich ma być podstawą do usunięcia stron z indeksu Google, należy z niego wyrzucić witryny wspomnianych czterech koncernów. A już na pewno katalogi ich płyt, które zawierają materiały pirackie.
Źródła informacji:
• DobreProgramy.pl – Czy branża muzyczna wyrzuci The Pirate Bay z Google?
• KopalniaWiedzy.pl – Studia nagraniowe oskarżone o piractwo.
Uaktualnienie
Jeszcze lepsze hocki-klocki zaczynają się dziać także w Europie. Jak dowiedziała się francuska organizacja La Quadrature du Net, zajmująca się obroną praw obywatelskich, Unia Europejska chce wprowadzić do ustawy ACTA zapisy o karaniu więzieniem za piractwo. W tym również użycie utworów chronionych prawem autorskim, nawet do celów niekomercyjnych!
Ergo: nakręcisz filmik z wesela kolegi, podłożysz muzykę, która przypadkiem będzie chroniona prawem autorskim — idziesz do więzienia. Już nie mówiąc o jakichś skopiowanych od kolegi płytach. No, chyba, że jesteś córeczką prezesa organizacji antypirackiej, wtedy nawet cała szafa spiraconych płyt będzie okay (to przypadek autentyczny).
Źródło informacji:
• KopalniaWiedzy.pl — Kary więzienia za piractwo?
Komentarze
Wcisekwcisek # czwartek, 24 czerwca 2010 13:30:30
Niezarejestrowany użytkownik # czwartek, 24 czerwca 2010 17:24:18
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # czwartek, 24 czerwca 2010 21:01:42
smqzbq # piątek, 25 czerwca 2010 12:01:21
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 25 czerwca 2010 14:43:38
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 30 czerwca 2010 11:13:31