Bieg do utraty klawisza…
wtorek, 15 czerwca 2010 04:39:00
Dzisiejsze gry są dla mięczaków: łopatologiczne tutoriale, sejwy, wybór stopnia trudności, istne dbanie, żeby gracz się zanadto nie zmęczył. Taka jest przynajmniej opinia niektórych graczy wychowanych na klasycznych, zabytkowych już grach, na ośmiobitowe komputery i konsole. Pierwsze gry, nieobciążone wyrafinowaną grafiką, potrafiły wciągać niebywale. Bicie rekordów w tych grach – przy braku wybierania poziomów, braku zapisu stanu gry – było naprawdę hardkorem. Maniacy potrafili od takiego River Raid nie odchodzić przez wiele godzin, żeby pobić rekord i dolecieć choć o jeden most dalej niż kolega.
Marudzący olschoolowcy mogą jednak zaspokoić swoją nostalgię nie tylko odgrzebując stare przeboje, ale też grając w tzw. indie games, czyli gry tworzone przez niezależnych twórców. Bazują one nie na wielomilionowych budżetach i fotorealistycznej grafice, lecz na pomyśle, grywalności i klimacie. Ja dziś chcę polecić swój typ: grę Canabald. Należy ona do gier typu „one key game”, czyli sterowanych jednym przyciskiem. Pokazywałem już kiedyś podobną grę: Run, Jesus, Run – ale tamta była awangardowym, prowokacyjnym żartem. Canabald jest rasową zręcznościówką, która wymaga naprawdę refleksu i koordynacji.
Istny industrialno-apokaliptyczny parkour
[/ALIGN]
Run, Canabalt, run!
Nasz bohater, niepozorny człowiek ubrany, jak mi się wydaje, w garnitur, biegnie uciekając przed zagładą przez ponury, futurystyczny, apokaliptyczny świat. Biegnie głównie po dachach budynków, przeskakując przeszkody, płosząc ptaki, skacząc z dachu na dach, unikając latających nisko kosmolotów oraz zrzucanych przez nie bomb. Niektóre budynki rozpadają mu się pod nogami. Upadek w przepaść lub uderzenie w przeszkodę to śmierć – i nie ma tu zapisywania stanu gry, zaczynamy od początku. Jedynie drobne przeszkody: jakieś skrzynki, pudła, nie czynią nam krzywdy, ale niestety spowalniają nasz bieg. A do przesadzenia dużych luk między budynkami potrzeba czasem potężnego rozpędu.
Zaczynamy od przebicia okna i skoku z wysokości
Skrzynki spowalniają nasz bieg, a tu rozpędu trzeba…
Wszystko to w prostej, ale bardzo klimatycznej, monochromatycznej grafice. Nie sposób pominąć rewelacyjnej oprawy dźwiękowej: zarówno odgłosów otoczenia, jak i znakomitej muzyki, która przywodzi na myśl najlepsze lata modów i chiptune'ów. I doskonale harmonizuje się z brzmieniem tego ponurego świata. Polecane jest korzystanie ze słuchawek! W tle odbywa się zagłada miasta, widać jakieś bojowe kroczące maszyny, trzęsie się ziemia, a z nią ekran gry.
Wrogie statki kosmiczne latają nam nisko nad głową
I czasami zrzucają bomby, które spadają nam pod nogi
Na dodatek niektóre budynki rozpadają nam się pod nogami
I tylko ptaki są nieszkodliwe, choć rozpraszają
Jesteś hardkorem?
Kto uważa się za mistrza klasycznych gier zręcznościowych, ma okazję się wykazać. Portal My.Opera ogłosił konkurs dla posiadaczy przeglądarki Opera na najlepszy wynik w Canabalcie. Wystarczy ściągnąć grę w postaci widżetu Opery, pobić rekord i udokumentować go zrzutem ekranu. Potem jeszcze zarejestrować się na my.opera.com, żeby wrzucić screenshota na bloga lub do albumu, link do zrzutu ekranu zaś opublikować w komentarzu na stronie konkursu. Poza najlepszymi wynikami nagrodzone koszulkami będą najbardziej pomysłowe posty. Czas: do piątku.
Mój rekord. Kiepścizna, ale nigdy nie byłem dobry w te klocki
Gra jest wykonana we flashu, kto nie chce ściągać jej w postaci widżetu, może równie dobrze zagrać online, choćby na stronie autora gry. Różnica jest w proporcjach ekranu oraz sterowaniu, w wersji widżetowej skaczemy przyciskiem myszy, online skaczemy klawiszem „x” lub „c”. Adam Atomic – to chyba raczej pseudonim? – jest twórcą wielu gier, zarówno komercyjnych, jak i darmowych, warto więc tam zajrzeć.
[/ALIGN]
A tak grają inni:
P.S. Uzupełnienie: dwie porady od mojego brata:
• Przez czas przyciśnięcia klawisza można kontrolować długość skoku.
• Kiedy za mocno się rozpędzimy, warto użyć beczek i skrzyń do spowolnienia biegu, żeby zyskać więcej czasu na reakcję.
Komentarze
ZodiusAleksOD # wtorek, 15 czerwca 2010 00:03:22
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # wtorek, 15 czerwca 2010 10:43:15
I really suck in such games.
Wcisekwcisek # wtorek, 15 czerwca 2010 14:12:07
Może wynik nie będzie Cię kwalifikował do nagrody, ale post jako całość ma szansę powalczyć.
Co do wątku poruszonego na samym wstępie: sam wychowałem się na Amidze, gdzie mnóstwo gier było bez opcji zapisu i za każdym razem trzeba było zaczynać od nowa. Nawet jak się poległo na ostatnim bossie, nie było zmiłuj. Ostatnio natomiast mam możliwość grania na PS3 i zdałem sobie sprawę, że (na przykładzie gier tpp/fpp) nie lubię sytuacji, w których nie mogę znaleźć przejścia do następnej lokacji/pomieszczenia/korytarza, albo znaleźć miejsca w którym uruchamiany jest skrypt prowadzący dalej akcję. Wtedy wolałbym aby było tak jak to określiłeś, "żeby gracz się zanadto nie zmęczył".
Niezarejestrowany użytkownik # wtorek, 15 czerwca 2010 20:56:04
Witold Barylukmovax # sobota, 19 czerwca 2010 01:27:20