…dobrze widzi się tylko… nosem?
poniedziałek, 20 października 2008 20:13:44
Pamiętam, jak na prowadzonych przeze mnie warsztatach literackich mówiłem o pisaniu z punktu widzenia osoby używającej zmysłów w odmienny sposób od nas, lub w odmienne zmysły wyposażonej, generalnie — ze zmienioną percepcją. Zdarza się w prozie narrator niewidomy, niesłyszący, chory psychicznie, jeśli wcielenie jest udane, powstaje zwykle coś wartego uwagi. Znakomity, bo wstrząsający jest punkt widzenia telepaty, pokazany w powieści „Czarne oceany” Jacka Dukaja. Pamiętam, że po tym spotkaniu warsztatowym jeden z uczestników napisał niezłe opowiadanie z osobą niewidomą jako narratorem, a tak sprytnie, że czytelnik orientuje się w czym rzecz dopiero na końcu.
Ale to co zrobił niemiecki pisarz Patrick Süskind jest wyjątkowo nietuzinkowe. Przedstawić świat z punktu widzenia kogoś, kto odbiera świat głównie zmysłem węchu… Jak to zrobić? Węch jest dla człowieka zmysłem nawet nie drugo-, bo raczej trzeciorzędnym. Karkołomny koncept został tu nie tylko zrealizowany bezbłędnie, ale przeprowadzony z taką wirtuozerią i wpleciony w tak oszałamiającą historię, że proszę siadać. I czytać: Pachnidło. Historia pewnego mordercy. Jedna z najlepszych powieści, jakie w życiu mogłem… aż się prosi napisać: powąchać.
XVIII-wieczny Paryż, miasto zapachów… Głównie odrażających zapachów: niemytych ciał, zepsutych zębów, odchodów wylewanych na ulicę, gnijących odpadków. Tu, na stosie cuchnących rybich resztek rodzi się Jan Baptysta Grenouille, geniusz. Węchowy geniusz, który będzie poznawał świat nie wzrokiem i słuchem, ale nosem. Który po najsłabszym zapachu rozpozna każdego człowieka, który rozplecie kłębowisko woni i rozpozna w nim każdy składnik, który na zawsze zapamięta każdą woń. Który w wyobraźni potrafił będzie stworzyć każdy możliwy zapach, zarówno piękny, jak i odrażający. Który zapachem będzie potrafił wpływać na nieświadomych tego ludzi.
Ale najpierw będzie musiał przeżyć. Stos odpadków, przytułek dla sierot, mordercza, niewolnicza praca u garbarza skór, próby uduszenia przez rówieśników, praca z trującymi chemikaliami, śmiertelna dla innych choroba — przez to wszystko będzie musiał przejść, nim zostanie czeladnikiem u najbardziej znanego perfumiarza w Paryżu. Tu już na wstępie, bez zastanowienia i lekceważąc wszelkie zasady rzemiosła odtworzy skład konkurencyjnych perfum, nad czym bezskutecznie męczył się mistrz Baldini. Po czym równie łatwo i mimochodem stworzy jeszcze lepsze. A to będzie dopiero początek jego nauki.
Raczej brzydki, budzący odruchową odrazę karzeł, idący do celu bez skrupułów, postać której chyba sam autor nie lubi. Postać fascynująca. Geniusz zła, które ujawnia nam się pomału z biegiem fabuły. Genialność która upośledza, ale jednak genialność. Kiedy pewnego dnia odkrywa, że sam nie posiada własnego zapachu, wytrącony ze swego błogostanu postanawia stworzyć swój zapach sam, zapach doskonały, zapach, dzięki któremu będzie potrafił manipulować ludźmi. Zapach wydestylowany z młodych dziewic…
Jan Baptysta Grenouille przy pracy, kadr z filmu „Pachnidło”
Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno, i mogą zamykać uszy na melodie albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem. Zapach bowiem jest bratem oddechu. Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć. I zapach idzie prosto do serc i tam w sposób kategoryczny rozstrzyga o skłonności lub pogardzie, odrazie lub ochocie, miłości lub nienawiści. Kto ma władzę nad sercami ludzi.
(Jan Baptysta Grenouille)
Patrick Süskind okazał się tu naprawdę doskonałym pisarzem. Nie jest łatwo oddać słowami obcy nam świat doznań. To mu się udało. Udało mu się oddać klimat Francji u progu Rewolucji Francuskiej. Udało się wpleść sensacyjną fabułę. Całość jest bardzo naturalistyczna, chwilami odrażająca, ale pasjonująca. A wszystko to napisane doskonałym stylem, bez dłużyzn.
Doskonale swoją pracę wykonała tłumaczka: Małgorzata Łukasiewicz. Tłumaczenie jest lekkie, wdzięczne i z klimatem. W zasadzie mam do tłumaczenia tylko jedno zastrzeżenie: sporadyczne nadużywanie wyrazów obcych. Przymiotnik olfaktoryczny nie jest przyswojony w naszym języku i zakłóca płynność zdania. Oferuje wprawdzie zamiennik dla ciągłego używania słów zapachowy i węchowy, ale ja bym się raczej zdecydował na żonglowanie konstrukcją zdań. Podobnie niepotrzebnie pojawiają się francuskie makaronizmy, jak en passant (czy nie można po prostu napisać: mimochodem?), czy enfleurage (a co to znaczy?). W językach romańskich, czy nawet germańskich być może brzmią one w miarę naturalnie, jako pochodzące z łaciny. W języku słowiańskim są kompletnie obce. Zresztą: wtrącenia francuskie, kiedy domyślnym językiem bohaterów jest francuski? To jak to brzmi we francuskim tłumaczeniu, są tam wtrącenia francuskie we francuskim, czy może jakieś inne? No właśnie. Ale to tylko drobnostka i moje czepialstwo, książkę ze wszech miar polecam.
„Pachnidło”, zarówno książkę jak i film (bo powieść doskonale zekranizowano w roku 2006 w koprodukcji niemiecko-francusko-hiszpańskiej), omawialiśmy w zeszłym roku w Dyskusyjnym Klubie Książki, ale nie mogłem wtedy ani przeczytać, ani wziąć udziału z racji zawalenia pracą, teraz nareszcie nadrobiłem. Polecam raz jeszcze, i książkę, i film.
Pachnidło. Historia pewnego mordercy
Autor: Süskind Patrick
Tytuł oryginalny: Das Parfum Die Geschichte Eines Mörders
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Małgorzata Łukasiewicz
Gatunek: literatura współczesna zagraniczna
Rok pierwszego wydania: 1985
Stron 254
Co to jest „DKK”?
DKK, czyli Dyskusyjny Klub Książki, to inicjatywa Instytutu Książki i Bibliotek Wojewódzkich, mająca na celu ożywienie czytelnictwa wśród Polaków, prowadzą ją lokalne biblioteki publiczne. Akcja działa w ramach większej akcji: Tu czytamy! i wzorowana jest na podobnej inicjatywie, jaka od dawna działa w Wielkiej Brytanii. Nie są to sztywniackie, akademickie dyskusje, to raczej luźne rozmowy, dla których przeczytana książka bywa tylko pretekstem, a uczestnicy to i uczniowie szkół średnich, studenci, i osoby na emeryturze i wszyscy inni, którzy mają odrobinę wolnego czasu, który chcą poświęcić na przeczytanie czegoś i rozmowę przy kawie i ciastkach. Polecam — jeśli biblioteka w twoim mieście jeszcze nie prowadzi DKK, to zawsze może zacząć – książki są zapewniane „odgórnie”, są też fundusze na dodatkowe atrakcje, typu wyjście do kina. Książki, o jakich rozmawiamy na DKK w moim mieście, od jakiegoś czasu recenzuję na moim weblogu.
Komentarze
Julkajulka # wtorek, 21 października 2008 20:26:07
Niezarejestrowany użytkownik # poniedziałek, 27 października 2008 20:17:17
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 24 grudnia 2010 13:32:14