„Opera Magazine” w kio… w skrzynkach
poniedziałek, 25 stycznia 2010 16:54:45
Nieco się zdziwiłem widząc dziś w skrzynce pocztowej* dużą, białą kopertę. Dobrze, że dużą, widząc małą, mógłbym się wystraszyć, że to jakiś rachunek; ale ad rem. Dopiero czerwono-szary nadruk „Opera software” i trzy sekundy namysły przypomniały mi, że przecież zamówiłem sobie bezpłatny numer „Opera Magazine”. Wprawdzie wcześniej ściągnąłem go już sobie w PDF, ale co papier w ręce, to papier w ręce. W chwilach wolnych od laptopa odrdzewię sobie swój angielski. Ten kolorowy, śliczny folderek jest oczywiście częścią kampanii promocyjnej przeglądarki, która po okresie marazmu ostro ruszyła do przodu, zarówno medialnie, jak i technicznie.
Co można zatem poczytać w „Opera Magazine”, numerze drugim? Nie jest to bynajmniej pismo dla geeków, magazyn raczej pozuje na luźne czasopismo dla każdego. Jest trochę humoru i psychozabaw, artykułów o stylu życia, wywiadów – nawiązujących oczywiście w ten lub inny sposób do promowanego przy okazji produktu, czy też produktów, bo Opera to również wersje Mobile, Mini, czy wbudowane w konsole Nintendo. Jest fotograficzna podróż do czeskiej Pragi. Jest wywiad z założycielem firmy: Jonem Tetzchnerem i komiks obrazujący powstanie pomysłu na „lepszą przeglądarkę” 1994 roku (wiecie, że nie było wtedy jeszcze nawet Internet Explorera?). Najciekawsze moim zdaniem kawałki to jednak obszerny wywiad z Neilem Gaimanem, znanym pisarzem science-fiction (kto chce wiedzieć, co on ma wspólnego z Operą, niech przeczyta), oraz niby-wywiadzik, szkoda że tak krótki, z Agatą Czajkowicz — polką pracującą nad jakością produktów Opery. Nawiasem mówiąc dla tej firmy pracuje sporo Polaków, jak sądzę, w przyszłości i oni zagoszczą na łamach magazynu.
„Opera Magazine” na ekranie (Agata Czajkowicz) oraz na papierze (Neil Gaiman)
Nie jest to może żadne niesamowite cudo, ale niezły sposób poobcowania z językiem angielskim, ja z przyjemnością zapakuję ten magazyn do plecaka i poczytam w wolnej chwili. Nie byłbym sobą, żebym nie sprawdził, jak się sprawiła poczta. Jak informuje stempel, przesyłkę wysłano 22 stycznia z Frankfurtu pocztą lotniczą** Deutsche Post. Trzy dni to nie jest zły wynik, jak na obecną pogodę, dwie trzecie z tego przypadło na Pocztę Polską S.A., oczywiście. Zamówienie złożyłem piętnastego, więc do wysłania minął aż tydzień, można z tego wnioskować, że mają sporo chętnych na darmowy folderek. Kto chce, może jeszcze zamówić, albo ściągnąć. A przy okazji, w sieci ukazał się dziś dość obszerny wywiad z Jonem Tetzchnerem po polsku.
__________
* Oczywiście skrzynka już unijna, do zwykłej by się nie zmieściła.
** Bo Luftpost to chyba poczta lotnicza, nie?
[/ALIGN]
Jak korzystać z funkcji cytowania: