Miski, świetny tekst, gdyby nie taka smutna sprawa, ryczłbym ze śmiechu; przypomniała mi się opowieść kumpla, jak to na półwędrowny obóz w Bieszczady wybrała się dziewoja ala lalka Barbie, w szpileczkach i tipsach. Taskała ze sobą suszarkę, lokówkę, prostownicę do włosów, żelazko i licho wie, co jeszcze, po czym usłyszawszy po przybyciu, że tu nie ma prądu, rozpłakała się i wróciła jeszcze tym samym autobusem. No, ale wreszcie jakiś tekst z konkretami. Znasz ten portal? Na ile ten Gawker jest rzetelny?
Marcin, zdecydowanie Vonnegut, przeczytaj „Kocią kołyskę”, a bokononizm na pewno ci się spodoba: religia którą wyznają nawet ci, którzy prześladują jej wyznawców. Wprawdzie cytowana tam fragmentami „Księga Bokonona” w całości chyba nie istnieje, a szkoda.