na jakimś forum fotograficznym wyczytałem, że dzięki chmurze pyłów nad nami sobotni zachód słońca może wyglądać wyjątkowo pięknie - barwy bardziej nasycone, większy ich wachlarz i kontrast. No to wziąłem aparat plus parę filtrów, na miejscówkę przybyłem wcześniej, aby przypadkiem nie być za późno, wymarzłem się, jak głupi i co? I nie dość, że słońce zaszło w sposób zupełnie zwyczajny, to jeszcze niebo było tak bezczelnie czyściutkie, że nawet kolorowych chmurek nie przyniosłem ze sobą do domu. A wczoraj chmurki wieczorem przyszły, ale zbyt wiele i za wcześniej, a gdy nastała ciemność, na niebie zaroiło się od gwiazd. Ponoć nie ja jeden polazłem polować na zakurzony zachód Słońca :)