My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "ciekawostki"

Gdzie jest Wally?

,


Kiedyś była taka kreskówka, a może jest jeszcze. Kto nie pamięta: jej głównym charakterystycznym motywem było to, że w pewnym momencie na ekranie pojawiał się strasznie zabałaganiony obrazek i trzeba było jak najszybciej odszukać na nim tytułowego bohatera: Wally'ego. Taki trening spostrzegawczości dla dzieci.

Przed moim blokiem rośnie sobie drzewo, grubo i solidnie oplecione bluszczem. Pod tym bluszczem sprytne małe ptaszki zakładają gniazda, bo tam są bezpieczne. Te małe spryciule są przy tym tak cwane, że nie sposób ich dostrzec, nawet jak robią harmider. Przyłapałem ostatnio jednego na szamotaniu się pod bluszczem i z satysfakcją to udokumentowałem:

Ptaszek w bluszczu

Zmierzch to był, więc zdjęcie nieco ciemne, mimo lampy błyskowej. Ale tu dla Was zagadka: gdzie jest Wally? Pardon, ptaszek? Ile czasu zajmie Wam wypatrzenie małego skubańca? Kliknięcie załaduje większą i rozjaśnioną fotografię w galerii, jeśli ktoś nie będzie miał cierpliwości szukać tutaj.

Polecane:
Inny mistrz kamuflażu.

A na nic nie licziłem, czyli zasadziłem drzewko

,


Kupiłem z ciekawości, zachęcony przez koleżankę, która lubi. Akurat pobliski market obniżył ceny, więc postanowiłem spróbować. Liczi chińskie. Niezbyt przypadło mi do smaku. Zostało mi kilka pestek, które z głupia frant postanowiłem zasadzić w wakującej doniczce, którą kiedyś zamieszkiwał chyba aloes. Wcisnąłem trzy w ziemię, dorzuciłem skorupki, zasypałem i podlewałem od czasu do czasu. Nie zrobiłem wtedy żadnych zdjęć, ale wyglądało to mniej więcej tak:

Liczi

Ku mojemu zdziwieniu, po kilku tygodniach zauważyłem dwa pędy. Nie liczyłem raczej, że cokolwiek mi wyrośnie, więc zdziwiłem się. Takie malutkie coś puściły widać dwie z pestek, widok na drugi dzień po zauważeniu:

Liczi - pędy

Czytaj dalej…

Gwiezdny humor niepocięty

, , , ...


W wakacje pisałem o projekcie Star Wars Uncut — szalonym pomyśle pewnego filmowca amatora na nakręcenie od nowa Gwiezdnych Wojen. Zbzikowany ten człek podzielił „Nową nadzieję” na 903 piętnastosekundowe fragmenty i skrzyknął internautów do nakręcenia tych fragmentów, każdy swój, dowolnymi metodami. Całość będzie zmontowana, tworząc swego rodzaju film-patchwork. Ponieważ chętnych było więcej, niż fragmentów, każdy piętnastosekundowy kawałek będzie nakręcony po kilka razy. O rety, tworzy to gigantyczną liczbę możliwych wariacji, bo aż… przepraszam, policzcie sobie sami, jest późno i chce mi się spać, a nie kalkulować w pamięci.

Star Wars Uncut

W każdym razie, po zakończeniu prac „na planie” odbędzie się głosowanie na najlepsze realizacje poszczególnych fragmentów, zwycięzcy znajdą się w końcowym filmie. A przegrani? Wszystkie prace lądują na Vimeo, więc każdy będzie mógł sobie zmontować własną wersję.

Można się już przekonać, co to będzie, bo pojawił się pierwszy trailer, oraz przykładowy fragment, rozpoczynający się od słynnej sceny pojedynku Obi Wana z Darthem Vaderem, potem ucieczka z Gwiazdy Śmierci i pościg myśliwców Imperium za Sokołem Millenium… I co piętnaście sekund zmiana stylu, sposobu i techniki, o podejściu już nie mówiąc. Wyszło to i tak zdumiewająco spójnie i nie szkodzi nawet, że człowiek na zmianę wpada w podziw dla filmowców amatorów, bądź ryczy ze śmiechu. Proszę, pierwsze cięcia Gwiezdnych Wojen Niepociętych:




[/ALIGN]

Dla odprężena — wykopane ciekawostki

, ,


Islandzki wulkan Eyjafjallajökull tak nadymił, że musiano wstrzymać ruch lotniczy nad północną Europą, a nawet nad północną Polską. Poza tym stopił pokrywający go lodowiec i zalał ludziom domy, zieje ogniem, pluje lawą i w ogóle. Ale satelitarne zdjęcie chmury wulkanicznego pyłu nad Islandią i Wyspami Brytyjskimi jest piękne (klik po dużą, bardzo dużą wersję). Parę szczegółów więcej w mojej notce: Europa w oparach wulkanicznego pyłu.

Pył wulkaniczny

Czytaj dalej…

Inwazja pikseli, napad nostalgii

, , ,


Jako hołd przenajstarszym grom wideo:

PIXELS by PATRICK JEAN

Kto nie zna gier pokazanych w tym filmie to młodziak, albo kiep. Znajome postaci i loga z dzieciństwa na pewno sprawią przyjemność. Naprawdę doskonały pomysł i wykonanie. Aż szkoda, że muzyka to nie jest oldschoolowy chiptune. Na pocieszenie zostaje muzyka z creditsów Hall of Fame.
[/ALIGN]

Nadchodzi era „Euro (Big) Brothera”

, , ,


Biurokraci eurounijni mają dzikie zapędy regulacyjne i kontrolerskie — wiadomo o tym od dawna. O ile sam Parlament Europejski działa jeszcze umiarkowanie i haltuje urzędnicze manie, o tyle Komisja Europejska przoduje w wymyślaniu kolejnych „dziwów” typu filtrowanie internetu, definiowanie krzywizny banana i temu podobne. Nie ma więc co się dziwić, że kolejny jej pomysł po głębszym przyjrzeniu się nieco szokuje…

W ramach zwiększania praw konsumenta – a zarazem uprawnień kontrolnych unijnych urzędów, oczywiście – powstał w KE projekt regulacji zobowiązującej wszystkich producentów i importerów w UE do oznaczania kodem seryjnym wszystkich produktów przemysłowych, zarówno opakowań zbiorczych, jak i pojedynczych. Ma to ułatwić ewentualne postępowanie reklamacyjne, określenie producenta, ale także pozwolić na prześledzenie drogi, jaką odbywa konkretny produkt. Odpowiednia baza danych będzie dostępna publicznie, w sieci. Co to nam da? Ano, na przykład, po spisaniu kodu z dowolnego produktu będziemy znali jego producenta lub importera, datę produkcji, informacje i użytych materiałach, docelowo internetowy katalog wyrzuci nam pełen opis, razem z informacją, jaka hurtowania i sklep rozprowadziły daną partię produktu.

Co w tym kontrowersyjnego? Poza oczywiście zaskakującym rozmachem i szczegółowością? Na pozór nic, ale uważniejsza lektura projektu ustawy ujawnia, że od tej zasady nie przewidziano żadnych wyjątków! Unikatowy numer seryjny będzie obowiązywał nie tylko dla produktów typu elektronika, ale też np. naczyń kuchennych, materiałów papierniczych, czy nawet higienicznych. Wygląda zatem na to, że niedługo każda rolka papieru toaletowego będzie oznakowana i będzie posiadała własne „CV” w sieciowym katalogu. Zatem nudząc się podczas pobytu w toalecie, będziemy mogli przy pomocy komórki z internetem sprawdzić, kto wyprodukował papier toaletowy, którego zaraz użyjemy, w jakim procencie składa się z makulatury, a nawet czy jest ekologiczny i czy zawarta w nim perfuma nie powoduje alergii. Tudzież, w jakim markecie pani domu robi codzienne zakupy.

Rolka papieru z numeren seryjnym
Czy już niedługo tak będzie oznaczona każda rolka papieru toaletowego?
[/ALIGN]

Tak, po oczach!

,


Jak właściwie działa kino 3D to wiedziałem, ale i tak przeczytałem sobie artykuł na ten temat. I jak zwykle przy lekturze rzeczy oczywistych, naszły mnie wątpliwości i ciekawość. Jak wiadomo, magia 3D polega na tym, by – przy pomocy różnych sztuczek technicznych – zaserwować obraz osobno dla lewego i prawego oka.

Działanie kina 3D IMAX

No właśnie, a co się stanie, kiedy założymy okulary odwrotnie? Kiedy lewe oko dostanie obraz przeznaczony dla prawego i na odwrót? Pojawi się jakaś odwrotna geometria? Anty-3D? A może będzie działać normalnie? Wykręci nam oczy i zaserwuje wyjątkowy ból głowy? Nie potrafię sobie tego wyobrazić, a sprawdzić nieprędko będę miał okazję. Ktoś może próbował?

Post Scriptum: okazuje się, że kino 3D niektórym szkodzi… na głowę.

Jak naprawić kartę płatniczą?

, ,


Robiłem wczoraj zakupy w pobliskim markecie. Pustawo już było, bo wieczór, omal nie przemknąłem się przez kasę bez kolejki, ale o trzy sekundy uprzedziła mnie panienka z dość wyładowanym wózkiem. Kasowanie poszło szybko, ale kiedy przyszło do płacenia: zonk. Czytnik przy kasie odmawiał zobaczenia i uznania karty płatniczej. Cie, a dopiero co wszystkie kasy wymienili na nowe! Ale czytniki zostały stare. Kasjerka, osoba doświadczona, próbowała tak, siak i wspak, nic z tego. Westchnąłem i zacząłem ćwiczyć filozoficzny spokój, skoro nadarzyła się okazja.

Tu jednak młoda klientka, której widać problem nie był obcy, podpowiedziała, żeby owinąć kartę folią. Tak, dobrze napisałem, nie odwinąć, tylko owinąć. Spojrzałem na nią, szczerze mówiąc, jak na wariatkę, bo nawet nie umiem sobie wyobrazić, na jakiej zasadzie miałoby to zadziałać. Pani w kasie owinęła kartę w foliową torebkę i… zadziałało od razu! Technologia XXI wieku, pietruszka jej nać! Chyba sam MacGyver by na to nie wpadł.

Karta płatnicza w foliowej torebce
Naprawa godna technologii XXI wieku
[/ALIGN]

Oświeć się przez śmiech, czyli moja lucyferska iskra

, , ,


Bernard-Henri Levy, czołowy francuski intelektualista w swojej ostatniej książce z pełnym namaszczeniem cytuje prace filozofa Jean-Baptiste Botula. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że myśliciel nie istnieje. Jego postać i prace zostały wymyślone jako żart przez dziennikarzy z pisma satyrycznego.

Levi w swojej ostatniej książce "Toczenie wojen w filozofii" (franc. "De la guerre en philosophie") powołuje się na filozofa Jean-Baptiste Botula. Myśliciel pochodzi z Niemiec i jest znawcą Immanuela Kanta. Tak naprawdę jest to postać fikcyjna, wymyślona przez dziennikarza Frederica Pages.

Wygląda na to, że taka informacja umknęła Bernardowi-Henri Levy. Czołowy francuski intelektualista także w trakcie publicznych występów cytował myśli nieistniejącego filozofa. Jego szczególnym upodobaniem cieszyła się praca "Życie seksualne Immanuela Kanta". »»



Śmiech, moi drodzy, śmiech jak widać jest wielką siłą twórczą. Jako filodendryta czytam tego newsa z kpiącą radością, bo od dawna głoszę tutaj, na moim wyśmiewisku, Drogę Śmiechu jako drogę życia. Tworząc: twórz ze śmiechem. Śmiech wyzwala, śmiech uwalnia od strachu, śmiech daje siłę i inspirację… dlatego też wielu się go boi…


Śmiech wyzwala chłopa od stra­chu przed diabłem […] Ale ta księga mogłaby nauczyć, że wyzwalanie się od strachu przed diabłem jest mądrością. […] Śmiech odrywa wieśniaka na jakiś czas od strachu. Lecz prawo narzuca się poprzez strach, którego prawdziwym imieniem jest trwoga przed Bogiem. A z tej księgi mogłaby wystrzelić lucyferska iskra, która roznieciłaby cały świat nowym pożarem; i śmiech wska­zywano by jako sztukę nową, nie znaną nawet Prometeuszowi, jako sztukę, która unicestwia strach. Dla śmiejącego się wieśniaka nie ma przez chwilę znaczenia, czy umrze; ale potem, kiedy przyjdzie kres swawoli, liturgia na nowo narzuci mu według planu Bożego strach przed śmiercią. I z tej księgi mogłaby się zrodzić nowa i niszczycielska dążność do zniszczenia śmierci przez wyzwolenie od strachu. A wtedy my, stworzenia grzeszne, bylibyśmy bez lęku, może najmędrszego i najtkliwszego z darów Boskich. Przez wieki całe Doktorowie i Ojcowie rozsiewali wonne esencje świętej wiedzy, by odkupić, przez myśl o tym, co wzniosłe, nędzę i pokusę tego, co niskie. […] Z tej księgi wzięłaby się myśl, że człowiek może chcieć na ziemi (jak sugerował twój Bacon w związku z magią naturalną) krainy obfitości. Ale tego właśnie nie powinniśmy i nie możemy mieć. […] Powiada jeden filozof grecki (którego twój Arystoteles przytacza tutaj, wspólniczy i nieczysty auctoritas), że winno się zburzyć powagę przeciwników śmiechem, zaś śmiech przeciwnika powagą. […] A plebs nie ma oręża, by wysubtelnić swój śmiech tak, żeby stał się narzędziem przeciwko powadze pasterzy, którzy winni prowadzić go do żywota wiecznego i wyrwać spod uwodzicielskiej siły brzuchów, sromów, jedzenia i głuchych żądz.

(Umberto Eco, Imię róży, tłum. Adam Szymanowski)

Tak, jestem zatem siewcą lucyferskiej iskry. Tak, śmiech uwalnia od strachu. I stwarza…

— Jest to dzieło egipskie z trzeciego wieku naszej ery. Ma związek z następnym dziełem, lecz jest mniej niebezpieczne. Nikt nie dałby posłuchu przechwałkom afrykańskiego alchemika. Stworzenie świata przypisuje boskiemu śmiechowi.... — Uniósł twarz i wyrecytował dzięki swojej zadziwiającej pamięci czytelnika, który już od czterdziestu lat powtarza sam sobie rzeczy przeczytane w czasie, gdy korzystał jeszcze z dobrodziejstw wzro­ku: — Ledwie Bóg roześmiał się, zrodziło się siedmiu bogów, którzy rządzili światem, ledwie wybuchnął śmie­chem, pojawiło się światło, przy drugim śmiechu ukazała się woda, a siódmego dnia, kiedy się śmiał — dusza...

(Umberto Eco, Imię róży, tłum. Adam Szymanowski)

A skoro śmiech – tak, może to faktycznie śmiech, a nie słowo – stworzył świat, to czemu nie miałby stworzyć filozofii albo religii? Czemu by nie? Na razie znacie moje małe wyśmiewki, ale na zapleczu bloga powstaje filodendrycka ścieżka oświecenia. A na razie śmiało powiem:

Śmiech moją tarczą, orężem i moją gliną jest.



[/ALIGN]

Czytaj dalej…