My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "wiersze"

Stan łez, stan śmiechu

, , , ...


Wojciech Jaruzelski               Wiersz o stanie wojennym… (fragment)

Ojczyzna nasza
znalazła się
nad przepaścią.
Dorobek wielu pokoleń,
wzniesiony z popiołów polski dom
ulega ruinie.
Przez każdy zakład pracy,
przez wiele polskich domów,
przebiegają linie bolesnych podziałów…


Śmiech i satyra zawsze były bronią słabszych, poniżanych i uciskanych. Bronią, przed którą nie ma skutecznej tarczy, bronią, której bały się najwięksi i najsilniejsi tyrani. Przemoc rodzi się z głupoty, a głupota to nieodłączne, mnożące się absurdy. Tak oto sami oprawcy są zwykle twórcami amunicji, z której potem obrywają.

Mówi się, że Polska miała opinię najweselszego baraku w obozie komunistycznym. Zgodnie z oficjalną linią tego bloga i moim życiowym credo, niezłomnie wierzę, że właśnie ta cecha była tą, która pozwoliła nam jako pierwszym wyzwolić się z narzuconego reżimu. Niech żyje śmiech, niech żyje kpina, wyśmiejmy wrogów naszych, bracia!



Oto jak w ponurej, więziennej rzeczywistości radzili sobie ludzie internowani w stanie wojennym:

Nieodłączną cechą wszystkich zamkniętych zbiorowości ludzkich jest wzrost poczucia humoru. Również internowani, mimo ogólnie przygnębiającej atmosfery, robili sobie i „klawiszom” różne kawały. Pozwalały im one przetrwać, zabić czas i nudę. Pozwalały przez chwilę zapomnieć, gdzie są i co robią. Oto niektóre z żartów wspominanych przez internowanych:

[…] „Komendant tutejszego ośrodka poinformował mnie, iż gdybym chciał zająć się jakąkolwiek formą twórczości literackiej - wspomina Antoni Pawlak - muszę w tym celu uzyskać zgodę «organu dysponującego». W związku z powyższym zwracam się z prośbą o pozwolenie napisania wiersza. Przewidywana tematyka utworu - tęsknota za kobietą. Myśl przewodnią planowanego utworu można streścić w następujący sposób - złą rzeczą jest rozłąka. W chwili obecnej trudno mi określić rodzaj metaforyki oraz metrum wiersza. Mogę przypuszczać, że wiersz skomponowany zostanie na zasadach tzw. czwartego systemu peiperowskiego z zachowaniem niektórych regularności informacyjno-syntaktycznych. Z góry dziękuję za pozytywne załatwienie podania”.

Krzysztof Kolęda, „Klawisze i złodzieje”, strona 109, 110
Książka o internowanych w stanie wojennym
[/QUOTE]

Za podrzucenie książki dziękuję Kazowi.
[/ALIGN]

Pisanie jest grą. Kto nie pisze, nie wygrywa

, , ,

Ruletka                  Blef miłości

Wszystko jest grą. Bez reguł.
Licytacji uczuć nie da się zakończyć, a my
jak talia kart rzuceni na sukno
zburzyliśmy starannie ułożone stosy
żetonów. W walucie naszych marzeń i
nadziei złudnych, obietnic niepokrytych.

To zawsze było tylko grą. O głupią stawkę.
Koło karmy okazało się ruletką, a my
jak kulki obijamy sobie twarze:
czerwona pole – rozczarowanie,
czarne – zniechęcenie, a
sztony naszych dusz rozstawia kto inny.

Wszystko grą pozostanie. Bez wygranych.
Zastąpią nas nowi gracze, a my
pokonani odejdziemy od stołów w noc,
w dal od neonów kasyna,
gdzie krupier śmieje się jak dżoker, ten
Wielki Szu Światowładny.

Czytaj dalej…

Poezja z (Euro) Paradyzji

, ,

Do przedwczorajszego wpisu postanowiłem dołożyć dziś jakiś wiersz z powieści „Paradyzja” Janusza A. Zajdla. Nieco mnie uprzedził w komentarzach Miskidomleka, ale na szczęście tylko nieco. Tak więc oto wiersz społeczeństwa zamkniętego w szklanych ścianach i non-stop podglądanego i podsłuchiwanego przez komputery.

Ściana szkła                  * * *

Słowem bezustym
gestem bezrękim
wznosisz bezwiednie
mur wokół siebie
i ścian uszatych
przejrzystą matnię
w noce bezgwiezdne
myślą bezmózgą
błądząc bezsennie
nadziei własnej
zamurowujesz
wyjścia ostatnie

Proza życia

, ,

Samobójca                  proza

wolę prozę od poezji –
mówili mi często
nie mówili tylko –
czytać, czy pisać?

nie pytałem
czy mają na myśli również
prozę życia

poezja jest zwykle taka smutna
– mówili –
i nieżyciowa
a mnie się wydaje
że życiowe to dla nich
są seriale brazylijskie

poezja jest za to piękna – zaczynam mówić
ale patrzą
jakbym mówił o fizyce kwantowej
więc przerywam

chciałem jeszcze spytać
czy proza jest naprawdę tak generalnie wesoła
ale popatrzyłem na ich gęby
i odpuściłem
bo wyszłoby szyderstwo

chciałem spytać –
a co czytacie?
ale chyba już dość
kłopotliwych pytań na dzisiaj

już rozumiem
skąd te tępo
zadowolone gęby
może faktycznie wygodniej być naćpanym
niż smutnym

ale ja tak nie chcę
nie łyknę
nie dam sobie wmusić
żadnych prochów

a nie znam gorszego
niż prozac życia

Krótki wiersz o samobójstwie

, ,


Zwykle wybieram jakiś wiersz i wyszukuję do niego ilustrację. Dziś na odwrót: znaleziona ilustracja sprowokowała mnie do wyszukania w szpargałach starego wiersza, a może nawet bardziej niż starego. Do niczego się już nie nadaje, ale zabawnie było go odkurzyć, zaśmiać się nad nim i nawet poprawić jakąś frazę: coś jak prostowanie szprychy w rowerze bez łańcucha, kierownicy i siodełka. A niech tam.

Samobójca                  • • •

Szanuję samobójców, ale…

nie tych, co umierają
skręceni ze strachu,
zapędzeni w kąt jak szczury,

lecz tych, co pełni urazy do życia
obraźliwy gest mu pokażą,
wypną się na nie jeszcze
i na śmierć się rzucą
jakby ją chcieli zgwałcić.

Żywe srebro, nieżywe srebro …

, ,

Śnięta ryba                  blask

srebrzyste światło Księżyca
utonęło w stawie
krociem malutkich księżyców odbłysły
białe brzuszki martwych ryb

Poezja i recycling, czyli wiersze à la MacGyver

, ,


To był jeden z ciekawszych eksperymentów w ramach warsztatów poetyckich, jakie prowadziłem. Było to bodaj podsumowanie pierwszego roku pracy: turniej jednego wiersza, zaproszone jury, dyrekcja biblioteki, nawet wiceburmistrz i nawet jakiś koncert. Trzeba było czegoś do pokazania. No to wymyśliłem, a w zasadzie podpowiedziała mi znajoma.

Wiersze ze skrawków. Wrzuca się w jakieś pudło powycinane pojedyncze zdania lub zwroty, losuje się garstkę i układa wiersz z tego, co się trafi. No więc pociąłem na skrawki opowiadania swoje i uczestników warsztatów, było tego kilka tysięcy fragmentów w dużej szklanej kuli. Nadwyrężony od nożyczek kciuk bolał mnie przez kilka dni jeszcze. Nie było żadnego ćwiczenia, ani prób, bo to miała być niespodzianka. Jedna wielka niewiadoma: czy coś z tego wyjdzie?

Nadszedł dzień próby. Wszyscy obecni, wliczając wiceburmistrza, jury, pracowników i dyrekcję biblioteki, wylosowali sobie garstkę ścinków, dostali kartkę papieru, klej i dwadzieścia minut na ułożenie wiersza. Efekt zaskoczył wszystkich: powstały całkiem niezłe kawałki, niektóre dość długie, koleżanka ułożyła nawet opowiadanie (!), niestety ktoś zrobił przeciąg, zanim je nakleiła…

A oto moje dziełko:

Oryginał                  spóźnić się

pojechałem, wie pan,
leśną drogą,

jak ciężko

i zrozumiałem,
zamarudziłem tam
chyba długo,
płakałem chyba,
rozumie pan,

dobrze,
wszystko,
zapomnę!

była idealną kobietą
jego/jej/ich
śmierć
to chyba jedyne,

byli ostatnimi
i nie zrazili się
żyli bardziej

Ocenę pozostawiam. Jeden wers to jeden ścinek, choć nie było takiego wymogu. Można było sobie oddzierać, dowylosować ekstra, czy w ostateczności nawet dopisać coś, ale nie korzystałem z tego, większość też nie. Ciekawe jest, że zmiana techniki tworzenia nie spowodowała u nikogo zmiany stylu. Może nawet na odwrót: jeszcze bardziej uwypukliła indywidualne style.

To coś jak twórczość MacGyvera: zrobić działające coś z tego, co akurat mamy pod ręką. Uważam, że to niezłe ćwiczenie na kreatywność i przystosowanie się do warunków. W oryginale pomyślane to chyba było jako rodzaj psychoterapii… więc i tak można to traktować.

Księżyc wszędobylski. Zapraszam do konkursu

, , ,


Księżyc Spocona twarz Księżyca
uparcie przepycha się
przez uchylony lufcik.
Świeci, hałasuje,
spać nie daje.
Weź ty odsatelituj się ode mnie.

Taki mały frywolnik, napisany właśnie na kolanie, z wykorzystaniem dawnego pomysłu. Bo w sumie to ja o czym innym miałem, zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w konkursie poetyckim zorganizowanym przez Stowarzyszenie „Przystań”, w którym mam przyjemność być jurorem. O konkursie już wspominałem raz, czy dwa, kto chce, niechaj startuje, poniżej regulamin dla chętnych:

Czytaj dalej…

Tę kulę… napiszcie sami

, , ,


Podczepianie się pod cudzą twórczość jest często postrzegane jako naganne. Ale nie musi tak być. Rimejki, kontynuacje, uzupełnienia, nawiązania to przecież krwioobieg kultury. Zaiste, pokażcie mi dzieło bez odniesień i nawiązań! A czy to nawiązuje się ze względów komercyjnych, z fascynacji, czy w hołdzie dla Mistrza… Jedno nie wyklucza drugiego, a i tak ocenie powinien podlegać rezultat.

Ale, ja znowu pojechałem w maliny, znaczy w dygresję. Remiks w kulturze to pasjonujący temat i chyba będę musiał o nim napisać, żeby przestał mi wchodzić w paradę przy każdej okazji.

Poetą, który wyzwolił we mnie iskrę pisania był Kazimierz Przerwa–Tetmajer. Ale nie do końca ten szkolny, bo w podręczniku wałkowano w kółko dekadentyzm i motywy tatrzańskie. A gdzie słynne erotyki? Może nigdy bym ich nie poznał, gdyby nie moja nauczycielka języka polskiego (bardzo dziękuję, pani Heleno!), która wykopała jakieś zabytkowe audycje na magnetofon szpulowy, których słuchaliśmy na lekcjach; kolega z tyłu siedział z ręką na pokrętle barwy głosu i cały czas regulował, bo inaczej nie szło słuchać. Tak wpadł mi w ucho niewinny erotyk Tetmajera, już na najbliższej przerwie pożyczyłem z biblioteki tomik jego wierszy i po jakimś czasie zacząłem płodzić własne, niestety bardzo nędzne…

Po iluś-tam latach kupiłem sobie antologię poezji miłosnej, w której znalazłem kilka nieznanych mi jeszcze wierszy Tetmajera. Wśród nich wiersz „Tę kulę…”, który zwrócił moją uwagę brakami. W kilku miejscach wyraźnie brakowało wersów. Bez wyjaśnienia, czy to licentia poetica, czy wiersz nieukończony, czy może kawałki zaginęły… Ale rozpaliło to moją wyobraźnię. Postanowiłem ten wiersz za Mistrza dokończyć. Co też mi się, po pewnych wysiłkach, udało, dokończyłem go i… rozbudowałem. Czy z dobrym efektem, nie mnie oceniać:

Kula                  Tę kulę…

Tę kulę, co mnie przeznaczona,
Lej rusznikarzu nie leniwo:
Niech kobiecego blask ma łona,
Krągłość kobiecych biódr pieściwą.

Ma być jak ząb kobiecy gładką,
Wewnątrz, jako jej serce, pusta,
A wejść mi w serce ma tak gładko,
Jak mej kochanki w moje, usta.

Do grobu złóżcie mnie z tą kulą,
Niech w sercu tkwi, jak w piersi serce,
Jak miłość, która poza bólem
Dała mi tylko śmierć w rozterce.

Potem na płytę marmurową
Połóżcie nagi kształt dziewczęcy - -
Niech muzą będzie mi grobową,
Po śmierci mojej ku pamięci.

Czy udało się? Czy to w ogóle ma sens? Ocenę pozostawię p.t. Czytelnikom. Razem z zagadką: wytypujcie proszę wersy, które są mojego autorstwa. Jest ich dokładnie szczęśliwa liczba. Powodzenia. Jeśli będzie zainteresowanie, to zagadkę rozwiążę za jakiś czas.