Złoczyńcy w stylu retro
piątek, 16 lipca 2010 16:10:17
Z niezmiennym sentymentem sięgam do powieści Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. Obecna młodzież zapewne nawet nie kojarzy, ale dla mnie i starszych to była absolutna klasyka literatury dla młodzieży. Przygody skromnego pracownika Ministerstwa Kultury i Sztuki, który – jeśli nie w ramach obowiązków to na urlopie – szuka zaginionych skarbów i walczy ze złodziejami dzieł sztuki to jedna z legend PRL. W pracy pomaga mu… samochód. Wehikuł wyklepany w garażu przez wujka – wynalazcę, który pod dziwaczną karoserią kryje silnik Ferrari 410 a przy tym jest amfibią.
„Wyspa Złoczyńców” to początek przygód. Pan Tomasz otrzymuje w spadku swój samochód i podczas wakacji szuka skarbów schowanych pod koniec wojny przez kolaborującego z Niemcami hrabiego Dunina. Rzecz dzieje się w okolicach Ciechocinka, lasach, dzikich plażach i małych wioskach. Konkurencją są cwani złodzieje, w tym bandyci z rozbitej kiedyś bandy Barabasza. Sprzymierzeńcy to harcerze z pobliskiego obozu, pracująca przy starym pałacu ekipa archeologów. Jest też wiele osób, co do których trudno orzec, czy są przyjaciółmi, czy wrogami: tajemnicza Hanka, rybak Skałbana, autostopowiczka Teresa, tajemniczy pan Hertel, turysta pan Karol.
Mnie urzeka świat, który już nie istnieje. Bandyci i przestępcy, którzy nawet uzbrojeni w broń palną, bezwzględnością nie dorównują dzisiejszym bandom kiboli. Pustawe drogi, gdzie samochodów niewiele i nawet na szosie można nieźle rozpędzić silnik od Ferrari. Olbrzymie obszary lasów i rzek, gdzie nie ma ludzi, nie ma turystów, można rozbijać biwak niczym w całkowitej głuszy. Czy naprawdę tak to wyglądało w latach sześćdziesiątych, kiedy książka powstała? Nie wiem, ale to urokliwe. Doskonała, lekka lektura na upalne lato. Z odrobiną, nienachalną, morału i ciekawej wiedzy*.
Lubię detektywistyczny ton tych powieści. Główkowanie, dzięki któremu nasz bohater zwykle okazuje się zwycięzcą. Z pozoru ciapowaty Tomasz NN zawsze wie więcej, niż zdradza, zawsze ma w zanadrzu jakiś atut i nie jest to tylko jego wykpiwany, pokraczny samochód, który w finale zwykle przechyla szalę zwycięstwa.
„Wyspa Złoczyńców” to oficjalnie pierwszy tom serii. A przynajmniej pierwszy, w którym pojawia się wehikuł, są bowiem trzy powieści Nienackiego nieoficjalnie wyprzedzające serię, których bohater wydaje się Panem Samochodzikiem z czasów wcześniejszych.
Moje wydanie, KAW z 1983 roku ma kapitalną okładkę i ilustracje Krzysztofa Wieczorka. Tak właśnie powinien wyglądać wehikuł, który w imaginacji różnych rysowników przybierał przeróżne formy. „Wyspa Złoczyńców” została też zekranizowana ale film jest mało znany i jakby zapomniany. A szkoda.
___________
* Gwoli ścisłości, opowieści Zaliczki o ewolucji człowieka, które znajdujemy w książce, są już nieaktualne — postęp nauki mocno zmienił naszą wiedzę i sprawa wygląda całkowicie inaczej, niż uważano za pewnik jeszcze w latach 80. i 90. W szczególności wiele z odkrytych humanoidów to nie nasi przodkowie, a ich kuzyni.
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 16 lipca 2010 18:34:34
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # piątek, 16 lipca 2010 18:49:34
O ekranizacji „Wyspy…” jeszcze wspomnę. O „Templariuszach…” zapewne też, zresztą można mnóstwo ciekawostek napisać. Wypadałoby jeszcze o Szklarskim wspomnieć. I pewnie jeszcze o wielu…
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 16 lipca 2010 19:33:09
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # piątek, 16 lipca 2010 20:27:19
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 16 lipca 2010 20:36:28