My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Złoczyńcy w stylu retro

, ,

Lektura na wakacje

Z niezmiennym sentymentem sięgam do powieści Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. Obecna młodzież zapewne nawet nie kojarzy, ale dla mnie i starszych to była absolutna klasyka literatury dla młodzieży. Przygody skromnego pracownika Ministerstwa Kultury i Sztuki, który – jeśli nie w ramach obowiązków to na urlopie – szuka zaginionych skarbów i walczy ze złodziejami dzieł sztuki to jedna z legend PRL. W pracy pomaga mu… samochód. Wehikuł wyklepany w garażu przez wujka – wynalazcę, który pod dziwaczną karoserią kryje silnik Ferrari 410 a przy tym jest amfibią.

Okładka

„Wyspa Złoczyńców” to początek przygód. Pan Tomasz otrzymuje w spadku swój samochód i podczas wakacji szuka skarbów schowanych pod koniec wojny przez kolaborującego z Niemcami hrabiego Dunina. Rzecz dzieje się w okolicach Ciechocinka, lasach, dzikich plażach i małych wioskach. Konkurencją są cwani złodzieje, w tym bandyci z rozbitej kiedyś bandy Barabasza. Sprzymierzeńcy to harcerze z pobliskiego obozu, pracująca przy starym pałacu ekipa archeologów. Jest też wiele osób, co do których trudno orzec, czy są przyjaciółmi, czy wrogami: tajemnicza Hanka, rybak Skałbana, autostopowiczka Teresa, tajemniczy pan Hertel, turysta pan Karol.


Mnie urzeka świat, który już nie istnieje. Bandyci i przestępcy, którzy nawet uzbrojeni w broń palną, bezwzględnością nie dorównują dzisiejszym bandom kiboli. Pustawe drogi, gdzie samochodów niewiele i nawet na szosie można nieźle rozpędzić silnik od Ferrari. Olbrzymie obszary lasów i rzek, gdzie nie ma ludzi, nie ma turystów, można rozbijać biwak niczym w całkowitej głuszy. Czy naprawdę tak to wyglądało w latach sześćdziesiątych, kiedy książka powstała? Nie wiem, ale to urokliwe. Doskonała, lekka lektura na upalne lato. Z odrobiną, nienachalną, morału i ciekawej wiedzy*.

Ilustracja Ilustracja

Lubię detektywistyczny ton tych powieści. Główkowanie, dzięki któremu nasz bohater zwykle okazuje się zwycięzcą. Z pozoru ciapowaty Tomasz NN zawsze wie więcej, niż zdradza, zawsze ma w zanadrzu jakiś atut i nie jest to tylko jego wykpiwany, pokraczny samochód, który w finale zwykle przechyla szalę zwycięstwa.

„Wyspa Złoczyńców” to oficjalnie pierwszy tom serii. A przynajmniej pierwszy, w którym pojawia się wehikuł, są bowiem trzy powieści Nienackiego nieoficjalnie wyprzedzające serię, których bohater wydaje się Panem Samochodzikiem z czasów wcześniejszych.
Moje wydanie, KAW z 1983 roku ma kapitalną okładkę i ilustracje Krzysztofa Wieczorka. Tak właśnie powinien wyglądać wehikuł, który w imaginacji różnych rysowników przybierał przeróżne formy. „Wyspa Złoczyńców” została też zekranizowana ale film jest mało znany i jakby zapomniany. A szkoda.

___________
* Gwoli ścisłości, opowieści Zaliczki o ewolucji człowieka, które znajdujemy w książce, są już nieaktualne — postęp nauki mocno zmienił naszą wiedzę i sprawa wygląda całkowicie inaczej, niż uważano za pewnik jeszcze w latach 80. i 90. W szczególności wiele z odkrytych humanoidów to nie nasi przodkowie, a ich kuzyni.

Daj takiemu palca…Wszystko we właściwej kolejności

Komentarze

Niezarejestrowany użytkownik piątek, 16 lipca 2010 18:34:34

Sporothrix writes: O jak miło, że takie ładne książki na lato przypominasz. Kiedyś był Niziurski (uwielbiam prawie wszystko), a teraz Pan Samochodzik. Którego też bardzo lubię, mimo obleśnego seksizmu, bez przerwy niemal demonstrowanego przez głównego bohatera. Ale i tak zwiedzać zamki nad Loarą pojechałam z "Fantomasem" w ręce :-) "Wyspy Złoczyńców" na ekranie nie pamiętam zupełnie, za to zawsze bardzo podobał mi się serial o Samochodziku i templariuszach. Też niezły na lato :-)

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi piątek, 16 lipca 2010 18:49:34

Na temat seksizmu nie będę dyskutował, już wiem, jak się rozwinie. };P

O ekranizacji „Wyspy…” jeszcze wspomnę. O „Templariuszach…” zapewne też, zresztą można mnóstwo ciekawostek napisać. Wypadałoby jeszcze o Szklarskim wspomnieć. I pewnie jeszcze o wielu…

Niezarejestrowany użytkownik piątek, 16 lipca 2010 19:33:09

Sporothrix writes: Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o seksizmie :-P Ale zostawiając to na boku - mam ogromny sentyment do "Samochodzików", zdarza mi się zresztą wracać do nich często dla rozrywki (w związku z tym znam je na pamięć :-)), choć oczywiście mam i te ulubione, i te trochę mniej. I widzę, że wydanie "Wyspy" mamy to samo, przerażające są te rysunki :-). A o ekranizacjach z przyjemnością poczytam, bo na przykład Ty mi w ogóle przypomniałeś o "Marku Piegusie" jakiś czas temu. Zupełnie o tym zapomniałam. Natomiast za Szklarskim, a dokładniej za "Tomkami", skoro mowa o książkach dla chłopców, specjalnie nie przepadałam, przyznam.

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi piątek, 16 lipca 2010 20:27:19

A co powiesz na trylogię „Złoto Gór Czarnych”? Na mnie, kiedy czytałem jako dzieciak, zrobiła piorunujące wrażenie.

Niezarejestrowany użytkownik piątek, 16 lipca 2010 20:36:28

Sporothrix writes: "Złoto..." to rzeczywiście zupełnie inna historia. Z tego, co pamiętam, bo czytałam sto lat temu, była świetna.

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki