Ta rodzinna niedziela
niedziela, 15 sierpnia 2010 15:31:56
On — typowy mąż kanapowiec telewizyjny.
Ona — typowa żona kwoka serialowa.
Telewizor — typowe źródło informacji i rozrywki polskich rodzin.
Akt I i zarazem ostatni (bez początku i zakończenia)
Ona: Słyszałeś? Amerykanie wysłali sondę na Marsa.
On: A-cha.
Ona: A tak w ogóle to gdzie jest ten Mars?
On: Tak dokładnie to nie wiem. Chyba gdzieś w Afryce
Ona: W Afryce?
On: No bo taka tam pustynia, nie?
Ona: A czemu ten piasek taki czerwony?
On: może komuniści przemalowali?
Ona: To w Afryce też są komuniści?!
On: No pewnie. Oni są wszędzie. Nie słyszałaś, co Ojciec Dyrektor mówił w radiu?
Ona: A słyszałeś, że Ojciec Dyrektor będzie kandydować?
On: Taa?! Na prezydenta?
Ona: No.
On: To on teraz będzie Ojciec Prezydent? Prezydent ojciec narodu... prawie jak w Korei.
Ona: Tylko kto będzie radio za niego prowadził?
On: Może jego kuzyn.
Ona: To teraz będzie w radiu Kuzyn Dyrektor?
On: Ta. I Szwagier Minister.
Ona: No i ciągle tego jakiegoś Marsa pokazują.
On: A wiesz, że wujek Gienek był pierwszym człowiekiem, który stanął na Marsie?
Ona: Coś ty? nasz wujek Gienek?
On: No. Złoty pięćdziesiąt poszło na zmarnowanie.
Ona: Nie mów, bo mi robisz apetyt. Weźmy obejrzyjmy coś innego.
(Zmieniają program w TV. Ona bierze batona, odpakowuje, wstaje i zaczyna ćwiczyć aerobik, jedząc.)
Ona: I raz i dwa i trzy...
On: Ja ci już mówiłem, że od tego aerobiku to strasznie tyjesz!
Ona: A co ty tam wiesz...
On: Ja nie ćwiczę i jestem szczupły.
Ona: Tylko że od tego piwa to ci się straszny brzuch zrobił.
On: To nie od piwa. Piwo wyszczupla.
Ona (przerywa ćwiczenia): No to od czego, no?
On: Od wysiłku przy otwieraniu puszek. Takie te zawleczki teraz robią tandetne. Trzeba umieć je otworzyć! Muskulatura brzucha się wyrabia. (Sięga po puszkę i demonstruje.)
Ona (wyciągając szyję, żeby zobaczyć): A gdzie ty się tak nauczyłeś puszki otwierać?
On: W wojsku. Trenowałem na granatach przeciwpiechotnych.
Ona: I tak wam na to pozwalali?
On: Na początku tak. Ale potem zabronili, jak kumplowi rękę urwało.
Ona: Ja to bym już piwa nie ruszyła. A ty się nie boisz tak piwa pić?
On: Odważny jestem. Inaczej bym się z tobą nie ożenił.
(Ona wyciąga kosmetyki i zaczyna się pacykować. On spogląda bardzo krzywo, wreszcie nie wytrzymuje.)
On (na pół do siebie): A firmy budowlane bankrutują...
Ona: Co mówisz, kochanie?
On: Mówię że dałabyś zarobić fachowcowi!
Ona: Jakiemu znowu fachowcowi?
On: Murarzowi! Szpachel krzywo kładziesz a fachowcy bezrobotni!
Artur „Jurgi” Jurgawka,
kiedyś-tam-dawno-temu
Coś o wojsku jest, więc okolicznościowe nawiązanie do święta odbębnione.
Komentarze
mypcia # niedziela, 15 sierpnia 2010 16:19:17
Niezarejestrowany użytkownik # niedziela, 15 sierpnia 2010 17:27:20
irczas # niedziela, 15 sierpnia 2010 19:17:21
On: myopera
Ona:naszaklasa
The end
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # niedziela, 15 sierpnia 2010 20:26:03
Osobiście bardziej stawiałbym na:
Ona: naszaklasa,
On: facebook.
Scenka szczerze mówiąc wrzucona zastępczo, nie chciało mi się pisać, więc wygrzebałem jakąś niedokończoną staroć. Po czym poprawienie (formatowanie, wielkie litery, itd) zajęło mi więcej czasu, niż gdybym coś od zera napisał.
Lenistwo nie popłaciło.
trzcina # poniedziałek, 16 sierpnia 2010 14:17:33
Indianka # poniedziałek, 16 sierpnia 2010 20:50:02
Tomektkacz # poniedziałek, 16 sierpnia 2010 23:19:12
Brakuje mi tylko czegoś na a'la "Dziecina niewinnie igrająca pluszowym karzełkiem"... vide "Szczęście rodzinne" K.I.Gałczyński w wykonaniu kabaretu Potem...
Elżbieta Dudek (Petz)Ela65 # czwartek, 19 sierpnia 2010 06:09:31
Niezarejestrowany użytkownik # niedziela, 22 sierpnia 2010 22:07:52