My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Poezja i recycling, czyli wiersze à la MacGyver

, ,


To był jeden z ciekawszych eksperymentów w ramach warsztatów poetyckich, jakie prowadziłem. Było to bodaj podsumowanie pierwszego roku pracy: turniej jednego wiersza, zaproszone jury, dyrekcja biblioteki, nawet wiceburmistrz i nawet jakiś koncert. Trzeba było czegoś do pokazania. No to wymyśliłem, a w zasadzie podpowiedziała mi znajoma.

Wiersze ze skrawków. Wrzuca się w jakieś pudło powycinane pojedyncze zdania lub zwroty, losuje się garstkę i układa wiersz z tego, co się trafi. No więc pociąłem na skrawki opowiadania swoje i uczestników warsztatów, było tego kilka tysięcy fragmentów w dużej szklanej kuli. Nadwyrężony od nożyczek kciuk bolał mnie przez kilka dni jeszcze. Nie było żadnego ćwiczenia, ani prób, bo to miała być niespodzianka. Jedna wielka niewiadoma: czy coś z tego wyjdzie?

Nadszedł dzień próby. Wszyscy obecni, wliczając wiceburmistrza, jury, pracowników i dyrekcję biblioteki, wylosowali sobie garstkę ścinków, dostali kartkę papieru, klej i dwadzieścia minut na ułożenie wiersza. Efekt zaskoczył wszystkich: powstały całkiem niezłe kawałki, niektóre dość długie, koleżanka ułożyła nawet opowiadanie (!), niestety ktoś zrobił przeciąg, zanim je nakleiła…

A oto moje dziełko:

Oryginał                  spóźnić się

pojechałem, wie pan,
leśną drogą,

jak ciężko

i zrozumiałem,
zamarudziłem tam
chyba długo,
płakałem chyba,
rozumie pan,

dobrze,
wszystko,
zapomnę!

była idealną kobietą
jego/jej/ich
śmierć
to chyba jedyne,

byli ostatnimi
i nie zrazili się
żyli bardziej

Ocenę pozostawiam. Jeden wers to jeden ścinek, choć nie było takiego wymogu. Można było sobie oddzierać, dowylosować ekstra, czy w ostateczności nawet dopisać coś, ale nie korzystałem z tego, większość też nie. Ciekawe jest, że zmiana techniki tworzenia nie spowodowała u nikogo zmiany stylu. Może nawet na odwrót: jeszcze bardziej uwypukliła indywidualne style.

To coś jak twórczość MacGyvera: zrobić działające coś z tego, co akurat mamy pod ręką. Uważam, że to niezłe ćwiczenie na kreatywność i przystosowanie się do warunków. W oryginale pomyślane to chyba było jako rodzaj psychoterapii… więc i tak można to traktować.

Sztuka pozbywania się kłopotów Panie Disney, larum grają! Ty za ołówek nie chwytasz?

Komentarze

Niezarejestrowany użytkownik niedziela, 9 sierpnia 2009 15:15:55

Marcin Derucki writes: normalnie dadaizm jak nic. Wiersz wyszedł ciekawy. "Jego/jej/ich śmierć" - świetny wers :)

Niezarejestrowany użytkownik poniedziałek, 10 sierpnia 2009 20:41:35

axe/ssg writes: jak w matrixie. adaptacja, improwizacja...

Niezarejestrowany użytkownik wtorek, 11 sierpnia 2009 03:01:30

Myszka writes: Nie tak całkiem dadaizm. Oni chyba nie układali z kawałków niczego sensownego, wrzucali jak leci.

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi niedziela, 7 lutego 2010 21:01:15

Właśnie znalazłem coś podobnego: ktoś tworzy tą metodą wiersze, stosując wyrazy na lodówkowych magnesikach. Siłą rzeczy musi mieć raczej ograniczony zasób słów, ale ciekawy efekt to daje. Wiersze są po angielsku:
flickr.com/photos/mousyboywithglasses/sets/72157603816791763/

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki