My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Obywatelskie podręczniki, nowoczesne podręczniki

,


Kiedy ja chodziłem do szkoły podstawowej, był tylko jeden rodzaj podręczników do wszystkich przedmiotów. Były raczej tanie (pomijając nawet fakt, że dawniej były bezpłatne) i mimo pewnych ewentualnych ułomności, były dobrze napisane, solidne i pozbawione błędów. Wznawiane przez lata i dziesiątki lat, były tak przejrzane, że trudno było znaleźć źle postawiony przecinek.
Potem zaczęło się to zmieniać.

Wraz z nowym ustrojem pojawiły się nowe podręczniki do historii. Pamiętam je jako koszmar, co z tego, że przestały przekłamywać prawdę, skoro były fatalnie, niezrozumiale i bełkotliwie napisane? Historia przestała być lubianym przeze mnie przedmiotem.
Z czasem pojawił się przełom: wiele zestawów podręczników do wybory. Stały się ładne, kolorowe i… bardzo drogie. Wydawane w niewielkich seriach, komercyjnie, musiały dać zarobić dziesiątkom wydawnictw i autorów. Co gorsza, niektóre były koszmarnie nieudolne, zawierając niezliczone ilości błędów. Pamiętam wręcz anegdotyczne (niestety: autentyczne) opowieści znajomej gimnazjalistki o podręczniku historii, który na lekcjach trzeba było kreślić i poprawiać. Daty, fakty – minimum trzy skreślenia i poprawki na stronę. I gdzie się podziało zatwierdzanie podręczników przez ministerstwo oświaty, jakim cudem zatwierdzono taki bubel?

Tanich podręczników nie udało się wprowadzić żadnemu rządowi III RP („czwartej” zresztą też). Powoli do ludzi dociera prawda: żaden rząd nie zrobi dla nas tego, co zrobimy my sami. Są u nas światli ludzie, dzięki którym powstał projekt Wolne Podręczniki. Grupa ideowych nauczycieli i metodyków kilka lat temu zaczęła przygotowywać szkolne podręczniki na wolnych licencjach. Oparte na idei wolnej kultury – podobnie jak otwarte oprogramowanie (Linux) i wolne licencje (Creative Commons, Wikipedia) – mają szansę zrewolucjonizować nauczanie. Dobre (sprawdzane przez wiele osób), darmowe, otwarte. Każdy może je udoskonalać, tworzyć własne wersje, każdy może korzystać z internetu, z czytnika e-booków, wydrukować, sprzedawać. To pierwsza realna szansa na tańsze, być może też lepsze, podręczniki dla uczniów.

Po dwóch latach prac gotowe są podręczniki fizyki dla pierwszej, drugiej i trzeciej klasy gimnazjum, na ukończeniu i w trakcie prac są następne. Aby mogły być oficjalnie używane w szkołach, potrzebne jest już jedynie zatwierdzenie ich przez ministerstwo. Potrzebny może być jeszcze nacisk rodziców, żeby podręczniki te faktycznie trafiły do użytku. Wydawnictwa zapewne chętnie rynku nie oddadzą, będą forsować swoje komercyjne podręczniki różnymi metodami, włącznie z lobbingiem i prywatnymi argumentami finansowymi. Rodzice uczniów – oni powinni być tym żywotnie zainteresowani – i światli nauczyciele powinni promować szlachetną ideę wolnych podręczników.

Tak właśnie powinno to moim zdaniem funkcjonować we współczesnym społeczeństwie obywatelskim. To my najlepiej zadbamy o własne interesy, musimy się tylko skrzyknąć. Rząd ma jedynie nie przeszkadzać i ułatwiać nasze inicjatywy od strony prawnej.

Jeśli dobrze pójdzie, zatwierdzone podręczniki pojawią się w księgarniach. Nie potrzeba płacić ich autorom, drukować każdy może, konkurencja powinna dodatkowo obniżyć ceny. Kto będzie wolał – ściągnie podręcznik z internetu i sam sobie wydrukuje. Kto będzie chciał – kupi dziecku czytnik e-booków, zamiast papierowych wersji. Kiedy wolnych podręczników będzie więcej, to będzie bardzo opłacalne wyjście: jeden czytnik za kilkaset złotych wystarczy na kilka lat edukacji, oferując poza podręcznikami darmowy dostęp również do lektur oraz nagrań audio. W przyszłości ambitny nauczyciel będzie mógł opracować własną, ulepszoną wersję i natychmiast zaoferować ją swoim uczniom.

Tylko od nas zależy, czy ta piękna przyszłość się ziści, czy ciągle będziemy skazani na łaskę ministerstw i wydawnictw, produkujących drogie, komercyjne i nie zawsze dobre podręczniki.

Fundacja Nowoczesna Polska
Eksiazki.org: Podręczniki za darmo
TVN24.pl: Podręczniki z internetu? MAJĄ BYĆ DARMOWE I OGÓLNODOSTĘPNE

Ku przestrodzePotrzebny polski Pulitzer

Komentarze

Niezarejestrowany użytkownik środa, 25 sierpnia 2010 11:24:38

pk1001100011 writes: Widzę jeden problem: nauczyciele. Gdy przeczytałem "światli nauczyciele"... Nieważne. Podręczniki wybierają nauczyciele i uczniowie ani ich rodzice nie mają nic do gadania. Teoretycznie uczeń może sam uczyć się z innego podręcznika. Problem w tym, że i tak dostanie w szkole "banię" za brak jedynego słusznego podręcznika - musi go posiadać. Inna sprawa, że nauczyciele to coś w rodzaju sekty. //Poważnie piszę. Wszyscy się znają, wszyscy się wspierają - takie wielkie kółko wzajemnej adoracji. Podręczniki także piszą nauczyciele. Jak każdy nauczyciel wie - trzeba sobie pomagać. Co komuś szkodzi, że każe uczniom zakupić jeden konkretny podręcznik i przy okazji pomoże koledze. Chętnie bym zobaczył Wolny Podręcznik do fizyki do szkoły średniej. Jeszcze nigdy nie widziałem dobrego podręcznika do fizyki. Najbardziej podoba mi się ten wydany niedawno przez Helion w serii Head First.

drzewacz środa, 25 sierpnia 2010 11:28:58

Ooo... Czytałem kiedyś o Wolnych Podręcznikach, ale nie sądziłem, że tak szybko zobaczymy gotowe dzieła! Z pewnością dowiem się więcej, napiszę o tym, podam źródło i przede wszystkim poinformuję znajomych. Trzeba głosić alleluję. :')

Niezarejestrowany użytkownik środa, 25 sierpnia 2010 12:26:06

Qris writes: Szczerze mówiąc nauczycielami bym się zbytnio nie przejmował (u mnie w liceum podręczniki były wymagane tylko przez około połowę nauczycieli). Bardziej obawiał bym się wydawnictw. Przy założeniu, że na jednym wolumenie podręcznika zarabiają one 5 zł to przy liczbie uczniów równej 6 milionów (szacuję z zagadnienia Fermi'ego) i 10 przedmiotach mamy kwotę 300 milionów złotych. Nawet jeśli podręcznik da się używać przez 3 lata to i tak mamy do dyspozycji olbrzymią kwotę 100 mln zł. Dla takiej kasy można zrobić wiele brzydkich zagrań...

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi środa, 25 sierpnia 2010 14:02:26

@pk1001100011 — dlatego piszę o roli rodziców. Przy solidarnym lobbingu są w stanie wymusić na szkołach wybór określonego podręcznika. Wiadomo, że większość woli siedzieć cicho, albo ma wszystko w du*. Ale nic nie przychodzi łatwo (a nawet jak przychodzi łatwo, to jest w tym jakiś haczyk).

Niezarejestrowany użytkownik czwartek, 26 sierpnia 2010 15:32:11

scenki.blogspot.com writes: Zbyt wielki interes jest do stracenia, aby autorzy podręczników i wydawcy poparli taką inicjatywę.

Wcisekwcisek piątek, 3 września 2010 17:00:03

Nie spotkałem się z koncepcją Wolnych Podręczników, ale już mi się podoba. Nie widzę jednak w chwili obecnej szans na ich powszechne wprowadzenie do szkolnictwa. Najbardziej sensownym polem do działania wydają mi się obszary wiejskie, gdzie nadal sporo dzieci nie posiada książek, zeszytów (i na jedzenie czasem brakuje). A w dodatku nauczyciele pracujący na wsi nie są tak związani z wydawnictwami, wobec czego łatwiej może im przyjść wprowadzenie darmowych podręczników. Wystarczy wydrukować jeden egzemplarz, puścić na ksero i każdy uczeń może mieć swój zestaw. Oczywiście nie będzie kolorowych obrazków, a forma ogólna nie będzie przyjazna, ale koszt całej operacji będzie minimalny.

@Qris: 1 września obiło mi się o uszy, że w tym roku mamy 4,5 mln uczniów, natomiast pytając wujka google'a dostałem odpowiedź w postaci artykułu http://www.wiadomosci24.pl/artykul/1_wrzesnia_szkola_trudne_czy_latwe_powroty_157230.html który krzyczy w tytule liczbą 5 mln uczniów. Tak czy inaczej kwota nadal jest ogromna i jest o co się bić.

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki