My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Λαβύρινθος

,


Labirynt         Korowód dziwnie ubranych postaci podąża korytarzami labiryntu. Prowadzi je postać w czarnej pelerynie, z czarną opaską na oczach i rozwianymi włosami. Postać pędzi jak szalona, zaś pozostali uczestnicy korowodu próbują nadążyć, czepiając się końca peleryny jak zbawienia, na ich twarzach maluje się zmęczenie, czasem rozpacz lub nienawiść. Pomimo to większość z nich biegnie, biegnie bez śladu nieposłuszeństwa. Niektórzy, nieliczni, zostają w tyle i gubią drogę, błądząc potem w niezliczonych korytarzach; czasem trafiają na korowód i przyłączają się do niego, myśląc, że odnaleźli swojego Przewodnika. Nie wiedzą, że takich korowodów jest niezliczenie wiele i odnalezienie tego jednego, który wciąż umyka, jest prawie niemożliwie. Jeszcze bardziej nieliczni zdobywają się na odwagę i celowo gubią się, by szukać drogi na własną rękę. Ci przynajmniej nie muszą się spieszyć, ale jest ich coraz mniej. Coraz mniej jest tych, którzy rezygnują z obłąkańczego pośpiechu.
         Labirynt nie ma wyznaczonego końca, środka, ani początku, nie ma też jednego celu. Każdy Przewodnik zaczyna bieg w innym miejscu, każdy w innym miejscu go kończy. Czasem, z niewiadomych przyczyn, drogi dwóch korowodów krzyżują się; wtedy ludzie w panice przepychają się i tłoczą. Z nienawiścią rozpychają się pięściami, żeby tylko nie zgubić swojego korowodu. Wielu z nich zostaje wepchniętych w czarne dziury w murze – ci znikają na zawsze. Każdy zresztą korowód nieuchronnie kiedyś wpada w ślepy zaułek i bez śladu znika w ścianie. Dlaczego żaden z nich się nie zatrzyma? Taka możliwość nie istnieje. Jest nie do pojęcia dla tych biednych ludzi. Ci, którzy się zgubili błądzą z przerażeniem w oczach, biegną na oślep. Ci, którzy nie znajdują żadnego Przewodnika przeważnie rzucają się z rozpaczy w najbliższą czarną dziurę. Nie potrafią żyć bez kogoś, kto ich będzie prowadził, prowadził tak szybko, żeby nie mieli czasu na własne myśli. Nieliczni indywidualiści poruszają się sami – jedni szybko, inni powoli, ale zawsze w swoim tempie. I ci kiedyś wreszcie wejdą w korytarz bez wyjścia i odejdą stąd na zawsze. Czasem później, czasem wcześniej, niż ci z korowodu, ale zawsze mają jakąś szansę, że później. I uczynią to samodzielnie. Ale i oni pędzą, sami nie wiedząc, gdzie. Najśmieszniejsze jest jednak to, że myślą, iż płacąc samotnością stają się wolni od swojego Przewodnika. Nie wiedzą, że od Przeznaczenia uciec nie sposób.
         Wśród uwięzionych w Labiryncie ludzi powszechna jest wiara, że po drugiej stronie dziury można będzie zaznać upragnionego odpoczynku. I że doznają go tylko ci, którzy bez słowa skargi i potulnie będą trzymać się swojego korowodu i Przewodnika. Nie wiedzą, że dla wszystkich po drugiej stronie jest następny niekończący się Labirynt. Nie wiedzą, bo nie pamiętają, że przeszli ich już niezliczoną ilość.
         Nie wiedzą, że spokój zawsze można odnaleźć tylko tutaj i teraz. Że gdyby się na chwilę zatrzymali i spojrzeli w górę, dostrzegliby niebo i słońce ponad murem.


Artur „Jurgi” Jurgawka,
Turek, 24 lipca 1999, 5 września 2001

[/ALIGN]

Zwłaszcza…O wartości ciężarze

Komentarze

PawełLordzFc poniedziałek, 2 sierpnia 2010 09:58:56

Interesująca alegoria do obecnych czasów smile

Bożena Bożena328 poniedziałek, 2 sierpnia 2010 12:15:26

Originally posted by LordzFc:

Interesująca alegoria do obecnych czasów


Powiedziałabym, że do wszystkich czasów, bo taka jest natura ludzka.

"...Czasem później, czasem wcześniej, niż ci z korowodu, ale zawsze mają jakąś szansę, że później. I uczynią to samodzielnie..."

Nie do końca się z tym zgadzam, myślę że uczynią to w samotności, samodzielnie czynią to inni:

"...Ci, którzy nie znajdują żadnego Przewodnika przeważnie rzucają się z rozpaczy w najbliższą czarną dziurę..."

Gdyby ten wpis pojawił się późnym listopadem uznałabym go za zapowiedź sezonowych zaburzeń afektywnych,chociaż pewnie się mylę...

("...gdyby się na chwilę zatrzymali i spojrzeli w górę, dostrzegliby niebo i słońce ponad murem.")

...a przynajmniej mam taką nadzieję smile

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi poniedziałek, 2 sierpnia 2010 13:06:30

Proszę nie przykładać zbyt dużej wagi do tego tekstu, to stara ramota. Którą pisząc, jak widać z tego że kończona była po ponad dwóch latach, sam nie bardzo wiedziałem, o co mi chodzi. Może jako wiersz byłoby to lepsze, w poezji niejasność bardziej uchodzi, w prozie widać każdą ułomność koncepcji i warsztatu. smile

Bożena Bożena328 poniedziałek, 2 sierpnia 2010 15:33:43

Każdy nieco inaczej odbiera i interpretuje to co czyta.
Niezależnie od tego czy byłaby to literatura piękna czy publicystyka (czas zakończenia jest moim zdaniem bez znaczenia), ten tekst jest dla mnie jasny i spójny. smile

Indianka poniedziałek, 2 sierpnia 2010 20:44:36

Stara ramota, ale na czasie. left

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki