My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "media"

Posylwestrowo: Doda na sukces

, ,

Po (raczej przymusowym) oglądaniu sylwestrowych koncertów w TV mam tylko jedną myśl i jedną prośbę. Czy ktoś mógłby się ulitować i powiedzieć tej pani, że „lajkry” wyszły z mody piętnaście lat temu?
Doda
Samego występu nie będę oceniał, bo praktycznie wszystkie „gwiazdy” wypadły raczej żałośnie na tych sylwestrowych masówkach, w tym osoby i zespoły, które zawsze szanowałem za twórczość i poziom. Albo pora im na emeryturę, albo po prostu zlały te wymuszone koncerty. Często widzę małe dziewczynki, które mają prezentują lepszy wokal niż tuzy polskiej muzyki na publicznych występach. Wstyd.

Czytaj dalej…

A my wam i tak zrobimy dobrze!

, , ,

Maski

Czy Katarzyna Cichopek, Michał Koterski i bracia Mroczkowie stracą prawo do korzystania z tytułu aktora? To możliwe, jeśli wejdzie w życie projekt ustawy przygotowany przez polityków PSL […]
Zgodnie z pomysłem projektodawców, tytuł ''aktora'' będzie przysługiwał tylko osobom, które ''ukończyły studia wyższe aktorskie'', lub posiadają ''kwalifikacje zawodowe potwierdzone egzaminem złożonym przed komisją powołaną przez organizację zbiorowego zarządzania ( ) lub Ministra Kultury i Sztuki". Posłowie chcą też wprowadzić obowiązek szybkiej nauki tekstu […]
- Aktor powinien dołożyć wszelkich starań w celu jak najszybszego opanowania pamięciowego roli. ( ) Za przekroczenie czasu potrzebnego do opanowania roli, aktor ponosi odpowiedzialność - czytamy w projekcie. - W przypadku, gdy aktor uważa, że wyznaczona rola nie odpowiada jego właściwościom artystycznym, może odmówić jej przyjęcia w terminie 7 dni od dnia jej wyznaczenia. Odmowa powinna zostać złożona na piśmie. […] Politycy chcą także regulować relacje międzyludzkie. - Aktor jest w szczególności zobowiązany do ( ) zachowania należytej powściągliwości w wyrażaniu krytyki w stosunku do sposobu pracy innych aktorów - czytamy w dokumencie. (gazeta.pl)



maska Przecudne prawo, prawda? Niczego bardziej nam w tym kraju nie trzeba, niż pilnowania, żeby jakiś samotalent bez szkół odbierał chleb wyedukowanym aktorom. Co my byśmy zrobili bez pomysłów PSL! Chyba żyli jak w jakiejś dziczy. Jedyne, co można im zarzucić, to niekonsekwencję, bo o podobne uregulowanie aż wołają inne zawody. Choćby muzyka i piosenkarza — szlajają się po scenach różni tacy samoucy, grają nie posiadając po temu wykształcenia i papierów, a nawet – o zgrozo! – kariery robią. I kabareciarze. O, albo malarze — to samo. Dalej, obowiązkiem stosownego wykształcenia kierunkowego lub złożenia państwowego egzaminu obarczyć trzeba wszystkich mieniących się literatami, pisarzami, czy też poetami. No tu jest przecież dzicz i samowola kompletna, żadnych przepisów, żadnych regulacji! Nie można tak tego zostawić, przecież nam się cały aparat państwowy zawali.

Czytaj dalej…

Oto, co myślicie o Kuklińskim

, ,


W zasadzie to ten wpis powinien ukazać się wczoraj… ale dziś akurat niedziela, więc też pasuje historycznie. Poniżej do odsłuchania mała sonda uliczna (niestety, nie wiem, kto ją i kiedy przeprowadzał) „Co pan/pani sądzi o pułkowniku Kuklińskim?”. Bohater, czy zdrajca? Oto obywatel, który doskonale i precyzyjnie oddał to, co i jak Naród myśli o tych wszystkich trudnych sprawach. Krótkie i zwięzłe wyrażenie myśli pozwala ogarnąć i uporządkować cały ten mentalny galimatias i sprzeczne opinie. Niech dzięki będą anonimowemu Obywatelowi, dzięki któremu, jeśli ktoś do tej pory nie wiedział, co o tym myśleć, to już będzie wiedział.


Nie ma Sondy, nie ma załogi, koniec misji

, , , ...

Tomasz Pyć Niedawno, niestety ze sporym opóźnieniem, bo dopiero na początku grudnia polski Internet obiegła wiadomość, że 17 listopada tego roku zmarł Tomasz Pyć, dziennikarz telewizyjny. Większości osób, zwłaszcza młodszych zapewne nie jest on znany, ale mnie jego odejście wprawiło w zadumę: jak bardzo ten człowiek zmienił moje życie? I – zapewne – całej rzeszy ludzi z mojego pokolenia i starszych?

Czasami zastanawiam się, czy nie jestem jakimś dziwolągiem. Mimo, że jestem humanistą, to chyba jakimś takim nietypowym — nałogowo, namiętnie czytuję nowinki naukowe i technologoczne, prenumerują przez RSS mnóstwo serwisów o tej tematyce, a już wielką radością dla mnie jest zaszyć się w kącie ze stertą numerów np. „Świata Nauki”, „Młodego Technika”, że już o czasopismach komputerowych nie wspomnę. Chyba nietypowo jak na „huma”. Winą za taki stan rzeczy należałoby obarczyć moich Rodziców, którzy nie dość, że od małego wtykali mi do lektury książki Stanisława Lema, to jeszcze kupowali mi popularnonaukowe książki typu „Czy umiecie się dziwić?”, „Zobaczcie inaczej”. I czasopisma.

Sonda Ale winę takową ponoszą zapewne również dwaj panowie, nieżyjący już Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński, redaktorzy programu popularnonaukowego „Sonda”, wielkiego hitu TVP w latach osiemdziesiątych. Za nimi stała cała doborowa ekipa, dzięki której program gościł co sobotę tydzień przez 12 lat. Wśród nich właśnie Tomasz Pyć, który po latach, już na emeryturze, ocalał ten program od zapomnienia i zniszczenia, założył stroną internetową i forum o programie, uratował z archiwum TVP wiele materiałów i z grupą pasjonatów katalogował, dociekał, upowszechniał.

Czytaj dalej…

Czy to promocja, czy to dewocja?

, , ,

kadr

Niebywałą zniżkę mogły dostać w kinie Światowid wszystkie kobiety, które na film "Dziewczyny z St. Trinian" przyszły w krótkich spódniczkach. Za odsłonienie nóg mogły otrzymać 50 proc. ulgi na bilet. Pomysł oburzył Instytucję Filmową "Silesia Film", która poprosiła prokuraturę o zbadanie, czy kierownictwo kina nie popełniło taką promocją przestępstwa.
Szefowa rady programowej tej instytucji - Krystyna Doktorowicz - bardzo oburza się na zasady promocji. - Odebrałam wiele telefonów od rodziców i nauczycieli. Ludzie byli zaniepokojeni reklamującym film hasłem. Tak sformułowana promocja sugeruje, że dotyczy ona raczej dziewcząt niż kobiet. A to już balansowanie na granicy prawa. Do tego dochodzi poczucie dobrego smaku, pewnej klasy. Frywolność jest dopuszczalna, ale nie w taki dość wulgarny sposób - powiedziała "Gazecie Wyborczej Katowice" Doktorowicz. (źródło: tvn24.pl)



Nie wiem, jak wy, ale ja widzę w tym momencie starą rapetę, która już nie może, nie ma odwagi założyć krótkiej sukienki, więc ją takowe denerwują. Istna parodia. Nie wiem, czy kierowanie promocji do określonej grupy osób jest jakoś zabronione? Jeśli ktoś tu jest poszkodowany, to chyba faceci, którzy na taką promocję licyć nie mogli — tę uwagę kieruję do pogiętych feministek, bo i uwagi o seksizmie słyszałem (w TV). Czy zniżka dla panów wchodzących w krawacie byłaby seksistowska?
Niekórzy bojownicy poprawności politycznej przypominają mi tego faceta u seksuologa, któremu podsuwa się różne rysunki: a to trójkąt, a to kwadrat, a to kółeczko, a on za każdym razem krzyczy „dupa!”. I twierdzi, że to seksuolog jest zboczony, bo mu ciągle świństwa rysuje.

Zaginiony pająk, zaginiona rzetelność

, , ,

pająk

NASA zgubiła pająka w kosmosie!
To naprawdę pechowa misja NASA - najpierw w kosmosie zginęła damska torebka, a teraz zapodział się pająk - podaje Polska The Times


— tak oto zaalarmował mnie dziś artykuł na technologie.gazeta.pl. No i aż mną zatrzęsło. Nie z powodu zgubienia pająka, bo takie rzeczy zdarzają się w stanie nieważkości (w „stanie nieważkości” też), ale z powodu bzdur, jakie krzyczą z nagłówka. O co mi chodzi? Najpierw w kosmosie zginęła damska torebka — kretyństwo do kwadratu, bo nie zginęła, tylko wymknęła się z rąk i odleciała, i przede wszystkim: bo nie żadna damska torebka, tylko torba z narzędziami. Taki bzdury mógł napisać tylko ktoś, kto czyta same lidy (nagłówki) artykułów, bo – owszem – niektóre pisma pisały w tytule, że „astronautka zgubiła torebkę”, żeby było „śmisznie”. Ale oczywiście w artykułach (przynajmniej wszędzie, gdzie widziałem) wyjaśniano, że chodzi o torbę z nadzędziami. Do „damskiej torebki” to jednak jest daleko i trzeba wyjątkowego braku rzetelności (albo innych przymiotów ducha), żeby coś takiego palnąć. Siara, panie (pani?) mk, bo tak podpisany jest artykuł.

Czytaj dalej…

Skończył się wyborczy f(e)torek

, ,

Obama, McCain Taka oto okładka niedawno zdobiła jeden z numerów miesięcznika tygodnika Nature. Całkiem naturalne, zważywszy na gorączkę właśnie zakończonej kampanii wyborczej. I chyba nic niezwykłego. Niby tak, ale redakcja magazynu rychło musiała przepraszać za przykry incydent, a powodem było to, że z tyłu okładki z kolei znalazła się lustracja z dwoma pieskami: białym i czarnym. Dziwnym zbiegiem okoliczności psy znajdowały się w podobnej pozie, co panowie kandydaci. Tłumaczono się, naturalnie, że to zwykłe niedopatrzenie, a nie celowe działanie. Kajano i się i zapewniano, że to się więcej nie powtórzy.

Czarny i biały pies I tu – przyznam – nie rozumiem, bo znów nie widzę żadnych powodów do przeprosin. Nawet, jeśli było to celowe zestawienie. Bo za co tu przepraszać? Czy kogoś to może obraża? Gdyby nawet (np. muzułmanie nie lubią psów, ale akurat obaj kandydaci zdecydowanie się od tego odżegnują), to dla obu, a może prędzej już te pieski. Ale, naturalnie, ktoś się musiał dopatrzeć w tym złośliwości na tle rasowym. Kompletna paranoja, którą zresztą już obśmiewałem. Dziwne, że nie dopatrzono się w artykule o psich nosach naruszenia politycznej poprawności. Ja bym oczekiwał raczej więcej takich żartów dla spostrzegawczych. Mnie się podoba i już.
Ja bym się zaśmiewał do rozpuku, gdyby jakiś magazyn dał na okładce moje zdjęcie, a z tyłu lustrację z chudym psiakiem. Ale praca w prasie kształtuje poczucie humoru, z tego też powodu, a znam pracę niejednej redakcji od środka, nie wierzę w „przypadki”.

P.S. Informację tę zamieścił w czasie kampanii portal tvn24.pl, stamtąd też pochodzi ilustracja do wpisu. Niestety, nie udało mi się tego artykułu odnaleźć, a wyszukiwarka na stronie nadaje się do wyszukiwania jak… murzyn do świecenia.

Antyrasizm nieco wybiórczy

,

komórka Żyjemy generalnie w czasach chwalących się tolerancją, potępiających wszelkie formy dyskryminacji i propagujących równość. Niestety, często mam wrażenie, że te wszystkie szczytne hasła to… no właśnie, hasła. Taka politura na wierzchu. Krakowska „Gazeta” doniosła o wręcz wstrząsającym przypadku:

Pan Cezary zasiadał właśnie do porannej kawy, gdy na telefonie wyświetlił się SMS: "Co powstanie ze skrzyżowania Murzyna z ośmiornicą? Nie wiadomo, ale musi bardzo szybko zbierać bawełnę"

- Może nie mam poczucia humoru, ale taki żart wydał mi się żenujący - denerwuje się nasz Czytelnik. SMS takiej treści dostali przed kilkoma dniami abonenci sieci Era, którzy zamówili usługę "Dowcip dnia".

- Dziwi mnie, że poważna firma, która aktywnie wspiera sportowców, akcje charytatywne i kulturę, pozwala sobie na dowcipy rodem spod budki z piwem - komentuje. Pan Cezary był klientem Ery od jej powstania, czyli od około 15 lat. - Wystarczy, nie mam zamiaru przedłużać z nimi umowy - deklaruje.


Czytaj dalej…

Miłość i popularność przychodzi znienacka

, ,

Żenada Pamiętam taki artykuł w Gazecie Wyborczej, czytany już dawno, jeszcze za czasów studenckich. Tłusty nagłówek donosił, że oto rozmowa z panią Patałasińską (nazwisko litościwie zmieniam), którą ostatnio szalenie interesują się wszyscy Polacy i która robi zawrotną karierę, że aż grzech nie wiedzieć o niej więcej. Jako żywo nigdy nie słyszałem o tej pani, ani o jej karierze, zatem nie pałałem też nijakim zainteresowaniem. Ale cóż, zawsze byłem outsiderem nie orientującym się, kim jest Doda, Szakira, czy inna Szmira, to i się nie zdziwiłem, postanowiłem jednak uzupełnić braki w świadomości ogólnej i przeczytać artykuł.

Dowiedziałem się z niego, gdzież to bohaterka uczęszczała na studia, w jakich to zarządach pracowała i nawet jakie żakiety lubi nosić. Ciekawiej mógłbym napisać choćby o ostatnim składaniu numeru do druku… No ale rozumiem — paniusia z salonów. Nie dowiedziałem się wszakże, z czego zrobiła się raptem taka znana i dlaczego wszyscy nagle powinni interesować się jej nudnym życiorysem. Za to artykuł okraszony był wielkim zdjęciem w kolorze, na którym elegancka pani przechadzała się po jesiennym parku z dostojnością księżnej. Czułem, że oczekuje się po mnie, że zdjęcie wytnę i przykleję sobie nad łóżkiem jak plakat.

Zapewne przeszedłbym nad tym dziwnym zjawiskiem do porządku, gdyby paniusia nie powróciła w zupełnie nieoczekiwanym momencie…

Czytaj dalej…