My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "film"

Nakręć sobie Gwiezdne wojny… w garażu

, , , ...


Kto z was nie marzył kiedyś o nakręceniu filmu?

Z wyjątkowo ciekawym pomysłem kulturowego remiksu wyszedł niejaki Casey Pugh. Kto to? Nie wiem, chyba nikt nie wie i nie jest to ważne. Szary blogger i garażowy filmowiec amator wyszedł z pomysłem… nakręcenia Gwiezdnych Wojen od nowa. Garażowo, oczywiście, z udziałem tak wielu internautów, jak się tylko da. Pomysł na Star Wars Uncut jest prosty:

• SW: Nowa nadzieja zostały podzielone na kilkaset piętnastosekundowych fragmentów.
• Ochotnicy zgłaszają się i wybierają sobie fragment, który chcą nakręcić.
• Metoda dowolna, im bardziej oryginalna, tym lepiej.
• Całość zostanie zmontowana i udostępniona.


Reguły są maksymalnie minimalne, z paroma zastrzeżeniami, mającymi na celu uniknięcie sporu o prawa autorskie. Zwariowany pomysł chwycił. Dwa tygodnie temu były ledwie trzy, czy cztery nakręcone sceny, dziś jest kilkadziesiąt. Wszystkie publikowane są w serwisie filmowym Vimeo i można na bieżąco oglądać postęp prac. Podejście i techniki są przeróżne. Są sceny, gdzie R2D2 gra odkurzacz, a Wookiego łaciaty pies. Są sceny odtworzone z groteskowym humorem…



Ale są i przykłady doskonałej animacji poklatkowej z użyciem plastikowych żołnierzyków…


[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Nornica Pictures się chowa… znaczy: mieszka w Turcji

, , , ...


Co by było gdyby… gdyby Monty Python powstał w Turcji? zamiast w Wielkiej Brytanii I gdyby zajął się kręceniem amerykańskich filmów fantastycznych i sensacyjnych? Dość zaskakujące pytanie i wydaje się, że próżne spekulacje. Ale nie, nie zadałbym pytania, gdybym nie miał już na nie odpowiedzi (taki filodendrycki spryt).

Przykładowo, gdyby wyciuckali Georga Lucasa i nakręcili Gwiezdne Wojny, zapewne końcowa scena walki z Imperium i strasznym Vaderem wyglądałaby tak:



Zwróćcie uwagę na muzykę! Kompozytor ten sam, ale coś nie tak… Moją uwagę zwrócili jeszcze kosmici, którzy pojawiają się od mniej więcej 2:30” — wyglądają jak wyjęci ze starej gry Rescue on Fractalus (aka Behind Jaggi Lines). „The way of exploding head” — podsumował sceny walki Axe, który mi to wygrzebał.
[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Czajnik rycerza Jedi

, , , ...

Historia chwały i moralnego upadku, walki rozumu i emocji, miłości i zemsty, historia zmarnowanej nadziei i zła rodzącego się z poczucia krzywdy i nienawiści — tak można opisać trzy pierwsze epizody Gwiezdnych Wojen. Dobre dziecko, szlachetny choć porywczy rycerz i wreszcie siewca zła — historię Anakina Skywalkera, alias Dartha Vadera zna niemal każdy. Ale większość tylko od frontu. A jak wyglądałaby ta sama historia opowiedziana od kuchni? Dosłownie? Swoją opowieść o walce Jasnej i Ciemnej Strony Mocy o duszę młodego padawana opowie wam dziś jego osobisty bezprzewodowy czajnik. Posłuchajcie zatem…
Czajnik

Czytaj dalej…

Czy to promocja, czy to dewocja?

, , ,

kadr

Niebywałą zniżkę mogły dostać w kinie Światowid wszystkie kobiety, które na film "Dziewczyny z St. Trinian" przyszły w krótkich spódniczkach. Za odsłonienie nóg mogły otrzymać 50 proc. ulgi na bilet. Pomysł oburzył Instytucję Filmową "Silesia Film", która poprosiła prokuraturę o zbadanie, czy kierownictwo kina nie popełniło taką promocją przestępstwa.
Szefowa rady programowej tej instytucji - Krystyna Doktorowicz - bardzo oburza się na zasady promocji. - Odebrałam wiele telefonów od rodziców i nauczycieli. Ludzie byli zaniepokojeni reklamującym film hasłem. Tak sformułowana promocja sugeruje, że dotyczy ona raczej dziewcząt niż kobiet. A to już balansowanie na granicy prawa. Do tego dochodzi poczucie dobrego smaku, pewnej klasy. Frywolność jest dopuszczalna, ale nie w taki dość wulgarny sposób - powiedziała "Gazecie Wyborczej Katowice" Doktorowicz. (źródło: tvn24.pl)



Nie wiem, jak wy, ale ja widzę w tym momencie starą rapetę, która już nie może, nie ma odwagi założyć krótkiej sukienki, więc ją takowe denerwują. Istna parodia. Nie wiem, czy kierowanie promocji do określonej grupy osób jest jakoś zabronione? Jeśli ktoś tu jest poszkodowany, to chyba faceci, którzy na taką promocję licyć nie mogli — tę uwagę kieruję do pogiętych feministek, bo i uwagi o seksizmie słyszałem (w TV). Czy zniżka dla panów wchodzących w krawacie byłaby seksistowska?
Niekórzy bojownicy poprawności politycznej przypominają mi tego faceta u seksuologa, któremu podsuwa się różne rysunki: a to trójkąt, a to kwadrat, a to kółeczko, a on za każdym razem krzyczy „dupa!”. I twierdzi, że to seksuolog jest zboczony, bo mu ciągle świństwa rysuje.

Bez uprzedzeń, czyli co można zrobić z romantyczną powieścią epoki wiktoriańskiej

, ,

Jane Austen Jak daleko może posunąć się uwielbienie fanów pisarza (aktora, piosenkarza, filmu – niewłaściwe skreślić)? Niektórych dziwiły próby zarejestrowania religii Jedi, mnie nie zdziwiły. I jak daleko może posunąć się fanowskie i komercyjne eksplorowanie ubóstwianej twórczości? Pomińmy rzeczy skrajne i nieprzyjemne, jak śmierć Johna Lennona z rąk zazdrosnego fana… Bo można znaleźć dużo przykładów zabawnych a uroczych.
Jane Austen nie jest może postacią z pierwszych stron gazet, ale od pokoleń, ba, od stuleci ma rzesze swoich wiernych miłośników, a częściej miłośniczek. Jeśli ktoś nie kojarzy, to zwykle wystarczy rzucić kilka tytułów: „Duma i uprzedzenie”, „Rozważna i romantyczna”, czy „Emma”. Tak, twórczość panny Austen to klasyka angielskiego romansu, a chyba nawet światowej powieści w ogóle. W Wielkiej Brytanii, w plebiscycie na najpopularniejszego pisarza dała się wyprzedzić tylko J. R. R. Tolkienowi.

Czytaj dalej…

Guma do żucia dla oczu; czy telewizja dla zębów?

, ,

Old TVTelewizja generalnie może realizować dwa profile w swojej działalności: rozrywkowy lub ambitny. Czyli może nam serwować popularne i lekkostrawne filmy, seriale i widowiska, lub też proponować wysokokulturowe, poważne debaty, niszowe kino dla koneserów, czy dobry dokument. Może również łączyć oba podejścia w różnych proporcjach. Niestety, okrutne życie pokazało, że możliwa jest i trzecia droga: repertuar który nie jest ani ambitny, ani rozrywkowy — nędzna, nie nadająca się do niczego papka. Celuje w tym głównie telewizja publiczna, chociaż duże kanały komercyjne nie stoją tu wiele lepiej (ale jednak).
Sięgając po analogię kulinarną: lubię sobie uczciwie napchać bebech przysłowiowym schabowym z ziemniakami i kapustą, chętnie też zjem egzotyczny, wyrafinowany przysmak (niech to nawet będą ślimaki w occie, albo smażone pijawki). Nie znoszę natomiast fastfoodowej brei, która składa się głównie ze sztucznych barwników, sztucznych aromatów i chemicznego wzmacniacza smaku. Ach, no i soli. A tak niestety tylko mogę określić to, co można zwykle zobaczyć w „radiu z lufcikiem”. Dlatego telewizor sprzedałem kilka lat temu, a sprzedałem go w momencie, kiedy sobie uświadomiłem, że go nie włączałem od kolejnych lat kilku. Zrobiłem to bez żalu i nigdy mi go nie brakowało.

Czytaj dalej…

Kino postarzałej przygody

,

Powrót do filmowania zarzuconej wiele lat temu serii, gdy odtwórcy głównych ról mocno się postarzeli, może się generalnie odbyć na trzy sposoby. Pierwszy stosują z powodzeniem twórcy kinowego Jamesa Bonda — co jakiś czas zmieniają odtwórcę głównej roli i resztą się nie przejmują. Drugą metodę zastosowali twórcy odgrzewanych kinowych Star Treków — aktorzy zostali „odmłodzeni” grubą warstwą makijażu i udawaniem, że nic się nie zmieniło.
Spielberg i Lucas wracając po 20 latach do kręcenia Indiany Jonesa postanowili niczego nie udawać. Akcja filmu toczy się 20 lat później, Indy i wszystkie pojawiające się znane postacie są już znacznie posunięte w latach, część już nie żyje – bądź to z powodu wieku samej postaci, bądź (niestety) śmierci odgrywającego ją aktora – Henry Jones Senior i Marcus Brody pojawiają się już tylko jako fotografie na biurku Jonesa już-nie-Juniora. Chociaż roztargniony Marcus jeszcze zza grobu potrafi spłatać figla przeciwnikom Indiany, ale nie będę zdradzał szczegółów. Znaczne przesunięcie akcji w czasie spowodowało konieczność wielu zmian względem oryginalnej serii…

Czytaj dalej…

Nie mogę patrzeć

, ,

Stawka większa niż życie, mimo obrzydzania jej nam przez najbardziej zajadłych komuchożerców, pozostaje serialem kultowym. Prawie każdy potrafi rzucić z niej cytaty, jak „rączki, rączki, Hans!” czy „nie ze mną te numery, Brunner”. Konia z rzędem jednak temu, kto potrafi palcem wskazać, w którym momencie dokładnie one padają. Po prostu — takie kultowe teksty to często kontaminacja, miks najbardziej charakterystycznych słów, kojarzących się z serialem. Ewentualnie cytaty tylko przybliżone, które jednak wryły się w powszechną pamięć (wygląda na to, że społeczeństwo posiada własną pamięć, jak jeden organizm… ale cóż, skoro pamięć jest zorganizowaniem pewnej struktury, to czemu nie?). To tak jak z serialem Star Trek i słynną, kultową frazą „Beam me up, Scotty”, która w takiej formie nie pada w żadnym z odcinków serialu.
Ale wracając do Hansa Klossa i Brunnera: przytłoczone najbardziej znanymi frazami, giną czasem prawdziwe perełki, które na wejście do powszechnego zasobu cytatów zasługują znacznie bardziej. Ot, choćby jak ta:


Powyższy fragment filmu pozostaje własnością posiadacza praw autorskich i został zamieszczony prawem cytatu w celach ilustracyjnych.