My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "szpilki"

Pokongresowe reminescencje: nie ma takiego cwaniaka, co by na niego nie było haka

,


Ziobro z dyktafonem

Wygląda na to, że Lech Kaczyński nie ma wyboru…

W garncu jak w marcu, czyli Dzień Zupy Śmieciowej

, ,


W takim dniu jak dziś, moje drogie Czytelniczki (wiem, że co najmniej jedna kobieta mnie czytuje), w dniu Waszego święta, oprócz tradycyjnych życzeń, apeluję do Was o nie męczenie się w kuchni. Dziś nie przemęczajcie się dogadzaniem męskim podniebieniom, ugotujcie byle co z resztek. My mężczyźni bez wątpienia uczcimy 8 marca paroma głębszymi z kolegami, więc po powrocie zjemy ze smakiem choćby i zupę śmieciową. Dziś wypocznijcie!

Zupa śmieciowa

Recepta na udane życie towarzyskie w XXI wieku

,

Deprim

Przed zażyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
O ile odważysz się z nimi porozmawiać.

Dopust gorszy od trzęsienia ziemi, czyli kto się panoszy na Haiti?

, ,


Scjentolodzy panoszą się na Haiti


alarmuje wielkim tytułem portal tvn24.pl w swoim artykule. Wielkie nieba, co oni tam wyrabiają? – spyta wstrząśnięty czytelnik. Porywają dzieci? Mordują? Grabią?

Scjentolodzy przybyli na Haiti, by pomagać ofiarom trzęsienia ziemi. […] Część z nich przybyła na Haiti prawie dwa tygodnie jemu. Tom Cruise W region trzęsienia ziemi przyjechał też jeden z najbardziej rozpoznawanych na świecie scjentologów, aktor John Travolta. Swoim Boeingiem 707 przywiózł do Port-au-Prince sześć ton m.in. jedzenia, sprzętu medycznego. Przylecieli z nim także lekarze i wolontariusze - członkowie sekty.


Faktycznie, straszliwie się panoszą te scjentologi jedne. Nawet wysłali samolot z jedzeniem i pomocą! Co prawda, na fakt wysłania podobnego samolotu z pomocą przez katolików portal tvn24.pl nie zareagował oburzeniem… Ale Caritas uczciwie pieniądze zebrało od ludzi, a samolot dostało rządowy*, a te Travolty to ze swoich piniendzy! A skund mo, burżuj jeden?

Przylecieli z nim także lekarze i wolontariusze - członkowie sekty.

Specjalna metoda leczenia

- Nie mam wykształcenia medycznego - mówi jedna z nich Elena Chiancianesi, która przyjechała z Florydy, by pomóc w miejscowym szpitalu. - Ale jestem matką i gdzie są dzieci (...), to jest mój problem – dodaje.


Straszne, wolontariuszka nie ma wykształcenia medycznego i pewnie stosuje straszliwe scjentologiczne metody bandażowania i podawania tabletek. Wprawdzie artykuł sam przyznaje, że będą tam lekarze, ale to co. Scjentologiczni na pewno. Koszmar. Co prawda jak zakonnica** zakłada katolickie „szpitale”, w których chorych i umierających leczy się jedynie zachęcaniem do modlitwy, nie podawszy cierpiącym nawet środka przeciwbólowego, to jest to zapewne jak najbardziej normalna metoda leczenia, tvn24.pl nigdy na ten temat nie wydziwiał. Nikogo nie zdziwiło też, wracając do Haiti, że przez tydzień pobytu nasi polscy, szlachetni ratownicy, pomogli „aż” 75 (słownie: siedemdziesięciu pięciu) osobom. Może był to „strajk włoski”?

Jednak na bieżącej pomocy prawdopodobnie się nie skończy. Scjentolodzy już zapowiedzieli, że zamierzają stworzyć siedzibę na Haiti. - Nie mam wątpliwości, że w takiej czy innej formie kościół scjentologiczny będzie tu obecny - powiedział Harney. Jak dodał, scjentolodzy pracują już nad stworzeniem sierocińca.


A to już potworne rozpanoszenie! Na stałe se zostaną! I jeszcze, scjentologi jedne, sierociniec zbudują. Skandal! Pewnie będą robić konkurencję tej polskiej misjonarce lecącej na Haiti, która była bohaterką materiału w TV.

Czytaj dalej…

NIE PRZERABIAM BO NIE KUPUJĘ

, ,

Policyjna logika ścigania, czyli dozwolone jest zabronione

, , , ...


Mł. asp. Agnieszka HameluszGoście programu "24 Godziny" rozmawiali o problemie piractwa internetowego” — rozpoczyna się news na tvn24.pl. Artyści (Zbigniew Hołdys oczywiście, znany „bat na piratów”), krytycy, publicyści, policjanci… Programu nie oglądałem, ale z przytoczonej na tvn24.pl relacji to diagnozę stawiam jedną: poza mnóstwem komunałów dodatkowo stek idiotyzmów, wołający o pomstę do nieba. Zerknijmy, co „mądrego” powiedziała mł. asp. Agnieszka Hamelusz. Czy nie było nikogo poważniejszego i bardziej kompetentnego?

[…] policjanci zaczynają działać, jeśli artysta zgłosi im, że jakiś utwór został ściągnięty z Internetu. - Wtedy wszczynamy postępowanie, ustalamy, kto ściągnął nielegalnie plik z Internetu. Takiej osobie jest przedstawiany zarzut z ustawy o prawach autorskich i pokrewnych - powiedziała. »»



A-cha, czyli jak ktoś ściągnie plik, to go namierzają, biorą za szmaty i stawiają zarzuty. Rozumiem. Przerażenie wzbudza we mnie ciąg dalszy jej wypowiedzi, dosłownie następne zdanie:

I podkreśliła, że w Polsce prawo jest takie, że można ściągać z Internetu na własny użytek pliki muzyczne czy wideo. - Odpowiadamy za przywłaszczenie autorstwa, za rozpowszechnianie, a nie za samo ściąganie z Internetu pliku - wyjaśniła Hamelusz.



Podsumowując: policja z pełną świadomością ściga osoby nie popełniające – co sama przyznaje – żadnego przestępstwa i stawia im zarzuty na żądanie artysty, mimo iż nie ma na to podstaw prawnych. Czekam na wystawianie mandatów za przechodzenie na zielonym świetle i wrzucanie śmieci do kosza.

Jak wobec tego z tym zjawiskiem walczyć, skoro nie ma narzędzi prawnych?” — pytano w programie. Walczyć? Samo pytanie jest skandalem. Chciałem zauważyć, że kopiowanie multimediów na własny użytek – a ściąganie ich z internetu jest również po prostu kopiowaniem – jest legalne nie przez jakieś przeoczenie czy lukę w prawie. Jest to celowo przemyślana i wprowadzona użyteczność, nazywana „dozwolonym użytkiem”. I wcale nie jest na ona dana za darmo, wszyscy za tę możliwość płacimy. Obojętnie, czy z niej korzystamy, czy nie, państwo polskie pobiera powszechne opłaty za osobiste korzystanie z dóbr kultury, wobec czego czynienie jakichkolwiek zarzutów, o policyjnych czy prokuratorskich już nie mówiąc jest nie tylko bezpodstawne, ale jest wręcz naruszeniem dobrego imienia.

Jak wynika z artykułu i zamieszczonego fragmentu programu, nie był to rzetelny program publicystyczny, tylko typowa „ustawka” ze wszystkimi uczestnikami głoszącymi te same tezy i poklepującymi się po plechach. Zabrakło choćby jednej osoby o umiarkowanych poglądach, mogącej chociażby wytknąć luki w prezentowanej logice i oczywiste bzdury w wypowiedziach. Brawo, TVN, staczamy się dziennikarsko coraz niżej?

Ja to nie ja, czyli nie klonujcie mnie

, ,

Z archiwum:

Klon owcy Dolly

Wygląda na to, że klony wbrew obiegowej opinii nie muszą być identyczne. Dolly po sklonowaniu wygląda zdecydowanie bardziej… owczo. Za to klonowanie wyraźnie pobudza wzrost owłosienia. Panaceum dla łysych? Z angielska mówią na to: epic fail.

Rany julek, nic się nie dzieje

, , , ...


Poranny dziennik rozpoczyna się relacją na gorąco z różnych zakątków kraju. Widzowie razem z prezenterem emocjonują się, gdzie na drogi wyjechały piaskarki, a gdzie nie. Kierowcy z przejęciem wypowiadają się do kamery, opowiadając historie niesamowite, jak to samochód nie mógł odpalić. Nad drogami krąży helikopter, wypowiadają się eksperci. Co się dzieje, co się dzieje?

Stan klęski, zima stulecia? Nie, zaatakował mrozik —3ºC i naprószyło pół centymetra śniegu. I żaden polityk akurat nie zrobił z siebie głupca i nie ma o czym mówić. O bogowie, zlitujcie się i dajcie tym dziennikarzynom jakiegoś newsa oraz oleum w głowie, bo telewizje informacyjne ostatnio zaczynają wyglądać jak w tym starym skeczu kabaretowym:


[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Jak zrobić niedźwiedzią przysługę idei

, ,



Wolność ubioru dla mężczyzn!” — takie hasło czasem pojawia się w mediach, zwykle, kiedy brak innych sensacyjek lub trzeba zapełnić czas antenowy/ramówkę. Już tłumaczę: chodzi o prawo mężczyzn do noszenia spódnic (sukienek, butów na obcasach, whatever), no bo skoro kobiety noszą spodnie i garnitury, a mamy równouprawnienie… Walką trudno to nazwać, bo nikt nie zabrania, chodzi raczej o akceptację dla osób lubiących takie ekstrawagancje.

Jestem nastawiony do życia stoicko i nijak mi takie rzeczy nie przeszkadzają. Ktoś lubi, niech nosi, dlaczego lubi to już nie moja sprawa. Ba, można nawet powiedzieć, że zawsze byłem nastawiony do takich postulatów życzliwie. Raz: jako zwolennik równouprawnienia (faktycznego, a nie przy pomocy przepisów), dwa: jako osobnik darzący sympatią wszelkich dziwolągów, ekscentryków i lekkich świrów.

Dziś, szukając czegoś zupełnie innego, a potem skacząc od jednego do drugiego blogu po blogrollach trafiłem na coś, co się nazywa New Male Fashion. Podtytuł „It takes a real man to wear a skirt” skojarzyło mi się głównie z motywem z absurdalnej komedii o Robin Hoodzie: „tylko prawdziwi faceci noszą rajtuzy”. Tak. Fashion? A gdzie tam fashion, fasonu w tym za grosz.

Facet w sukience

Powiem jedno: projektanci ubrań nawet największego zwolennika spódnic dla mężczyzn zniechęciliby do tej idei. Gdyby ktoś chciał zajrzeć na wymienionego bloga, ostrzegam: może wypalić oczy.