piątek, 30 lipca 2010 21:37:52
foto, Borys husky
Miałem dziś nic nie pisać. Nie chce mi się. Ale zdjęcie wrzucić mogę. Jeszcze gorące, sprzed paru chwil: husky Borys na wieczornym spacerze spotkał yorka (yorczycę? yorczynkę?) imieniem Kleo, którą wytaszczył był na spacer kolega Tkacz. No przyjaźń od pierwszego niuchnięcia, proszę Państwa:
Kilka fotek więcej w borysowym albumie foto.
czwartek, 29 lipca 2010 04:00:00
foto, śmieszne, nostalgia
Jak byłem mały, to z kolegami często po ulewnym deszczu bawiliśmy się w kałużach. Stawy, kanały, mosty, drogi dla naszych pojazdów. Ala takich wypasionych zabawek, jak ci panowie, to nie mieliśmy:
• Takich też zazdroszczę…[/ALIGN]
środa, 28 lipca 2010 02:15:00
śmieszne, szpilki
Staram się nie utrudniać innym pracy, kiedy więc wczoraj na ulicy dziewczyna (ładna!) wcisnęła mi w rękę wielką ulotę, wziąłem. Była to grubawa „gazetka” kasy pożyczkowej SKOK Stefczyka. Odkąd naczytałem się o aferach i machlojach związanych z tą pseudobankową instytucją (nie tylko z poszczególnymi jej oddziałami, ale z całym powstaniem sieci, która pozbawiona jest normalnej, bankowej kontroli), nie darzę jej sympatią.
Odkąd felietony Stefana Bratkowskiego* uświadomiły mi, że bezzasadnie podszywa się ona pod ideały Franciszka Stefczyka, lubię ją jeszcze mniej. Rozglądałem się zatem za koszem, żeby się jak najszybciej bzdeta pozbyć, kiedy mój wzrok padł na krzyżówkę na ostatniej stronie. No fajnie, może jednak wezmę i sobie rozwiążę? Akurat na krzyżówce było czerwone światło, więc miałem chwilę, by się przyjrzeć. I co widzę?
„Prosimy nie przysyłać rozwiązań krzyżówki”. Que? Krzyżówka bez nagród? O, dusigrosze! Wątpię, żebym powierzył kiedykolwiek swoje pieniądze instytucji, której nie stać na zafundowanie choćby niewielkich nagród podczas prowadzenia promocji. Mogą mi, mówiąc brzydko… skoczyć.
__________
* Na przykład: 1) 2).
wtorek, 27 lipca 2010 02:42:00
film, nostalgia, recenzje
Zbigniew Nienacki nie miał szczęścia do ekranizacji. Szkoda, bo cykl o Panu Samochodziku aż prosi się o dobre nakręcenie w całości. Niestety, większość filmów na podstawie lub motywach powieściowego pana Tomasza NN nie nadaje się do oglądania. Nawet w stanie daleko posuniętej desperacji. Udane są tylko dwa filmy, do których scenariusze pisał sam Nienacki: popularny „Pan Samochodzik i templariusze” oraz – nie wiadomo czemu – strasznie zapomniana „Wyspa Złoczyńców”.
Filmowa „Wyspa Złoczyńców” powstała w 1965, zaledwie rok po ukazaniu się książki. Czarno-biały film, mimo sporych zmian, doskonale oddaje klimat oryginalnej powieści. Wehikuł wygląda jak powinien wehikuł wyglądać, najlepiej ze wszystkich ekranizacji (znaczy: lepiej niż w „Templariuszach”, bo reszta się nie liczy w ogóle) i najbardziej zgodnie z opisami w powieściach. Pan Samochodzik, grany przez rewelacyjnego Jana Machulskiego (!) wygląda w tym filmie właśnie tak, jak go sobie wyobrażałem podczas lektury: taki sympatyczny poczciwina. Nie znaczy to, że Machulski jest koniecznie w tej roli lepszy od Mikulskiego — Jan Machulski lepiej wygląda, Stanisław Mikulski znacznie lepiej gra.
W zasadzie cała obsada wygląda doskonale, bo i jest doskonała: Joanna Jędryka (Zaliczka, asystentka profesora Opałki), Aleksander Fogiel (komendant posterunku MO), Jan Koecher (profesor Opałko), Mieczysław Pawlikowski (właściciel czarnej limuzyny), Ryszard Pietruski (fotograf amator Karol, wspólnik właściciela czarnej limuzyny), Zygmunt Zintel (Kolasa, przewodnik PTTK), Halina Machulska (przewodniczka w muzeum), Zbigniew Czeski (milicjant Kowalski), W. Kowalczyk, Krzysztof Litwin (student), Jerzy Turek (student), Maciej Błażejewski (harcerz), Ryszard Gębicki (harcerz), Grzegorz Lipson (harcerz). Reżyserował Stanisław Jędryka.
Dla koneserów dodam jeszcze, że muzyka do filmu to dzieło Wojciecha Kilara (!) a słowa piosenki są Agnieszki Osieckiej (!). I znów trudno pojąć, jak film z taką obsadą i ekipą mógł zostać zapomniany!
Czytaj dalej…
niedziela, 25 lipca 2010 16:02:43
publicystyka
Przez kraj przetacza się ostatnio wielka awantura o kasę krzyż. Obrońcy religijnych symboli zaciekle bronią postawionych w eksponowanym miejscu zbitych dwóch belek. Bronią przed wszystkimi: przed tymi, którzy ten krzyż tu postawili i są w zasadzie jego właścicielami, przed tymi, którzy reprezentują religię posługującą się tym krzyżem, przed tymi, którzy chcą go umieścić w bardziej stosownym miejscu, przed tymi, którzy chcą go zabrać na pielgrzymkę, przed prasą i telewizją, przed konserwatorem zabytków, profilaktycznie wreszcie przed wszystkimi, którzy podejdą bliżej a nie wyglądają na swoich. Bronią tak skutecznie, że nikt nawet nie śmie nie to, że krzyża tknąć, ale nawet zauważyć, że naruszono tu takie, czy inne przepisy prawa.
Bardzo zdecydowana postawa, ale mnie ciekawiło od początku co innego. Skoro w naszym kraju wszyscy są, ponoć, równi wobec prawa to czy na podobnie łaskawe traktowanie i pomoc w obronie symboli mogliby liczyć przedstawiciele innych religii, którzy chcieliby uczcić ofiary wypadku lotniczego swoim symbolem wiary? Inaczej mówiąc, czy p.t. obrońcy krzyża zaakceptowaliby modlących się obok wyznawców innej religii?
Czy poganie mogliby zatem spokojnie uczcić pamięć zmarłych w wypadku, modląc się do postawionej figury Świętowita? Czy buddyści mogliby pomedytować przed posążkiem śmiejącego się Buddy? Czy rdzenni Amerykanie mogliby postawić plemienny totem i odtańczyć taniec ducha? Czy bokononiści mogliby połączyć podeszwy swoich stóp w obrzędzie boko-maru? Czy wyznawcy shintō mogliby się w spokoju pomodli o pomyślność dla rodzin ofiar przed wizerunkiem fallusa?
Miałem, choćby retorycznie, zadać takie pytanie, ale życie mnie uprzedziło. W miniony piątek na placu opodal krzyża pojawili się pastafarianie. Przynieśli symbole swojej religii, które chcieli – jedynie na kilka minut – postawić przed Pałacem Prezydenckim, żeby oddać się chwili refleksji. Nie pozwolono im na chwilę zadumy. Dyżurujący policjant znalazł szybko (w którym, do licha, kodeksie?) przepis zabraniający stawiać garnki z produktami żywnościowymi na ziemi, zaś szlachetni obrońcy krzyża potraktowali modlących się pastafarian gazem pieprzowym.
Życie mi odpowiedziało na moje niezadane pytanie. I na wiele innych.
sobota, 24 lipca 2010 10:20:05
śmieszne, motto, filodendryzm, Jurgi
Lepiej być nagim, niż gołym.
Cóż, golizna jest widać pojęciem zależnym od stopnia rozwoju cywilizacji.
czwartek, 22 lipca 2010 14:12:05
foto, śmieszne
Jak już nawet sklepy chowają się przed policją, to nie jest dobrze.
środa, 21 lipca 2010 19:57:34
motto, okolicznościowe
Jeśli zastanawiasz się, którą kandydaturę wybrać do obsadzenia danego etatu, postaw na osobę, która umie najlepiej pisać. Nie ma znaczenia, czy chodzi o marketingowca, sprzedawcę, projektanta, programistę, czy kogokolwiek innego - w każdym przypadku jego umiejętności pisarskie zaprocentują.
Wynika to stąd, że bycie dobrym pisarzem jest czymś więcej niż tylko byciem dobrym pisarzem. Umiejętność jasnego formułowania myśli na piśmie świadczy o jasności myślenia. Wielcy pisarze wiedzą, jak się komunikować. Tworzą zrozumiałe rzeczy i potrafią spojrzeć na zagadnienie z perspektywy innego człowieka. Wiedzą też, co należy pominąć. A to są zalety, które chciałbyś widzieć u każdego kandydata.
Jason Fried, David Hansson "Rework" (Amazon Kindle location 1436)[/QUOTE]
Nie da się ukryć, pochlebia mi ten cytat.
Pochodzi zaś z blogu
Biznes bez Stresu.
[/ALIGN]