My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "wiersze"

Ćma i motyl. Kolory poezji

, ,


Praktycznie nie pisuję wierszy rymowanych, rytmowanych. A przecież kiedyś od takich właśnie zaczynałem. Pierwsze były baaardzo kiepskie, ale z biegiem czasem udało mi się dojść do niezłej sprawności i biegłości w rymach i stopach akcentowych. Porzuciłem to później całkowicie, jako „nienowoczesne”. Głupio zrobiłem, rezygnując z już posiadanej umiejętności. Bo owszem — wiersze rymowane są passe, ale czasem przydaje się umiejętność pisania mową wiązaną, choćby do napisania tekstu piosenki, limeryka, czy fraszki. Jak na przykład ta poniżej, której ukończenie zabrało mi, jeśli dobrze pamiętam, dwa lata. Tak, bardzo szkoda mi tej zapomnianej wprawy…

Ćma                  Kolory

Pysznił się raz przed ćmą motyl,
że przy szarej, to on złoty.
Że piękniejszy, bo kolorów ma więcej.
— Czy zechcesz — pytał — być ze mną na zdjęciu?
— Owszem — odparła ćma nieśmiało —
bardzo chętnie. Na czarno-białym.


• Inny wiersz o ćmie we wpisie o moich starych wierszach.
Kolorowe zdjęcie czarno-białej ćmy.

Wiersz na zawsze już niekompletny

, ,

Wiesze powstają w różny sposób. U mnie zwykle jest to rodzaj „krótkiego spięcia”, iskry która generuje z przeżyć, przemyśleń i nieświadomej zawartości umysłu jakieś skojarzenie, wokół którego później krystalizuje się utwór. Coś jak krystalizacja wokół ośrodka w roztworze przesyconym – jeśli ktoś pamięta jeszcze szkolne lekcje chemii. Wiersze powstają w różnych warunkach. Czasem nad kartką papieru lub przed klawiaturą, czasem w biegu i w drodze, gdzie nie ma czasu lub możliwości, aby je zapisać. Czasem udaje się je zapamiętać, czasem znikają z pamięci bezpowrotnie. Czasem znikają częściowo, jeśli są zbyt długie: krótkotrwała pamięć człowieka jest w stanie podtrzymać i obraniać tylko kilka elementów jednocześnie.

Taki właśnie jest los poniższego wiersza. Oparty na prostej strukturze analogii, powtarzania, powstał gdzieś na spacerze. Do momentu zapisania przetrwały tylko dwie zwrotki, trzecia: kluczowa, podsumowująca, zaginęła w mrokach niepamięci. Nie udało mi się jej przypomnieć, nie udało mi się jej wymyśleć na nowo. Pozostał wiersz niekompletny i po latach straciłem chyba nadzieję na odtworzenie całości. Jest jaki jest…


Wszechświat                  Potęga

To,
co stworzyło wszystko w Wielkim Wybuchu,
rozpala i gasi gwiazdy,
galaktykami kręci młynka,
przejawia się czasem
w niedbale kopniętym kamyku.

To,
co planety, komety trzyma na uwięzi Słońca,
atomowe scala jądra,
nie pozwalając zniknąć nuklearnym blaskiem,
przejawia się czasem
w nieśmiale splecionych dłoniach.


Ale chyba nigdy nie przestanie mnie męczyć ta zagadka: o czym była zaginiona trzecia strofa? Co tu jeszcze mogłem wymyśleć: przecież opisałem analizę i syntezę, destrukcję i konstrukcję, dwie przeciwności, nie ma chyba miejsca w tym szeregu na dalsze przedłużanie? Ale przecież jednak było! Ratunku, zagubiłem epifanię, zagubiłem oświecenie…

Wierszyk dla utrudzonych zakuwaniem

, , ,


Z okazji końcówki roku szkolnego, poprawiania ocen, ostatnich sprawdzianów, zbliżającej się rady, dziś coś, co napisałem przedawno temu, kiedy mnie jeszcze takie dopusty dotyczyły. Poza tym z dedykacją dla wszystkich osób męczących się z sesją, kujących do egzaminów albo obrony pracy magisterskiej, z życzeniami, żebyście przy tym ryciu nie do końca moriar. Dziś nie dzielą, więc odpocznijcie sobie.

Rakieta                  Per aspera ad astra

Nauczyciel, filozof, Stalin,
wszyscy ciągle mi wmawiali
powtarzając raz po raz:
przez trudy, chłopcze, do gwiazd!
Niech w twej głowie to nie zginie,
znaj więc też to po łacinie:
ad astra per aspera.

A niech ich jasna cholera!
Dziś ja przysłowiem was zaszczycę:
przed trudy — do nerwicy.


A przysłowie o drodze przez trudy filodendryci znają też w wersji śląskiej oraz wersji współczesnej.

Krótki wiersz o życiu • A short poem about life

, , , ...

Życie?                  życie

tylko procesy biochemiczne
ruchy browna
odchyłka w statystyce
ewolucja i entropia

a tyle bólu


                  life

only biochemical processes
brownian motion
statistical deviation
evolution, entropy

and so much of pain

A swallow imprisoned. Jaskółka uwięziona

, , ,


Jaskółka There are some songs that seems to be a perfect art: with it's music, lyrics, that tells something important, with someone's perfect performance. Songs, that are unbeatable and lasts in memory forever. Yes, there are plenty of them, most of them we will never know, most of them we will never understand and feel — because they are in languages we don't know. Many of them will never get a chance for international appearance.

It hurts, when you can't share your feelings because of language barriers. I want to try to evade such a barrier, I want to show you the beauty of the song, that possessed me once and forever. A beautiful song with passion, with heart-touching music and one of the best lyrics I have ever heard. Sung first at Polish Opole Festival in 1973 by Stan Borys was a kind of striking, suddenly became one of the most recognizable songs in Poland. Music was composed by Janusz Kępski. The lyrics is a poem written by Kazimierz Szemioth titled “A swallow imprisoned in the church of St. Mary” (the most known St. Mary's church in Cracow, former capital of Poland). The poem is like a picture painted with words in our imagination. Try to hear an old live performance:

Czytaj dalej…

Brama, myśl, krok

, ,

Słuchajcie, potrzeba nam wiersza do tej ilustracji. Macie wszyscy kartki i ołówki? No dobra, to mamy dziesięć minut, piszemy, potem wybieramy najlepszy. Lecimy” — kto z was pisał wiersz w podobny sposób? Mnie się zdarzyło, wprawdzie cytat nie jest dokładny (było to wiele lat temu), ale mniej więcej tak to wyglądało. Byłem wtedy prowadzącym warsztaty literackie „Wędrownych poetów” i kwartalnika „Włóczypióro”. Odpowiedzialny za oprawę graficzną Makary zażądał wiersza do ilustracji na drugą stronę. Wzięliśmy się więc wszyscy do roboty, ja też, bo zawsze robiłem to samo, czego wymagałem od innych. Tak powstała kupa wierszy o bramie. W tym mój, który trafił do magazynu:

Brama                  * * *

I stanąłem nad bramą
ciemną i wiodącą
wyrytą w mej pamięci
i lęk ścisnął mi serce
i żal
i zdumienie że
to ledwie
ze dwa metry
a prowadzą w nieznaność

Matka Ziemia zamiast futryny
szpadel zamiast klamki
ostrze noża zamiast klucza


Szczerze mówiąc, wiele z moich wierszy powstawało w podobny sposób. Powstały tak „rozgryzając owoc…”, wiersz dedykowany JPII, wiersz o św. Barbarze, czy wreszcie „ludziołóstwo”. O ile jednak dwa pierwsze były owocem zrealizowanych nagle pewnych zbierających się przemyśleń, o tyle dwa następne, a także powyższy, powstały całkowicie pod wpływem musu chwili. Czy przekłada się to na ich wartość? Nie wiem, nie mnie oceniać. Czy nie należałoby jednak przyjąć, że każdy wiersz jest efektem nagromadzenia się jakichś tam doświadczeń i przemyśleń, wobec czego nie ma wierszy pisanych całkiem z niczego? Możliwe, nie wiem, nie mnie wyrokować.

Światło w wieży, czyli rafa im. św. Barbary

, ,

Pisałem jakiś czas temu o pułapce wiersza dedykowanego, którą omijałem, kiedy wystawiałem wiersz poświęcony JPII. Ale mam w zanadrzu jeszcze jeden przykład, jak ominąć rafę wazeliny, a w zasadzie to wziąć ją czołowo. Rok później w konkursie Przystani motywem przewodnim była św. Barbara. Sprawa z jednej strony może łatwiejsza do ugryzienia – bo ciekawszy motyw – z drugiej, jeśli rzecz traktujemy poważnie, to bardzo dziwna, może nawet humorystyczna, bo to święta, której nieistnienie uznał nawet Kościół Katolicki. Co tu szczerze napisać?

Tym razem miałem łatwiej, nie zamierzałem wygrać konkursu, byłem w jury. Spytacie: po co juror pisze wiersz konkursowy? Odpowiedź: do pokonkursowej antologii. Mało znany zwyczaj, ale może wart upowszechnienia: jesteś w jury i oceniasz innych, to pokaż, że sam coś potrafisz!


Jak tu się zdystansować od tematu niepozornie? Zabawiłem się w nieco hermetyczną grę słów i niepostrzeżenie „pojechałem po bandzie”, dając tytuł, który całkowicie zmienia sens wiersza. * A oto efekt i dobranoc:

Wieża                  WYSIWYG
                                                      B.

Przynajmniej widok miałaś rozległy.
Pewnie pola, drogi, może las.
Ale ciekawe, co widziałaś,
kiedy składałaś dłonie,
gdy pełgały cienie zmierzchu.

Myślę, że wierząc ślepo,
najwięcej się widzi
gdy nie ma światła.

Po kolei, po kolei, życie to nie poezja…

, , ,

Obiecanki–cacanki, obiecanki-macanki, a ja już od dawna obiecywałem, że zamieszczę wierszyk, którym zdobyłem drugie miejsce w pierwszej edycji Konkursu Pietrzakowskiego. Wiersz nie załapał się do żadnej z dwóch jubileuszowych antologii, o czym już wspomniałem, a dość go lubię. Podobała mi się głęboka analiza jurora – Leszka Żulińskiego, mówiąca o podejmowaniu zagadnienia kompetencji twórczych itepe. Napisałem to zaś po prostu jako wiersz o miłości. Ach, ciekawostka: zwrotki o aktorze początkowo nie było. Dopisałem ją o wiele później, w uznaniu dla poznanej ekipy miłych aktorów (i aktorek) z elbląskiego teatru Alter Ego. Ale, przejdźmy do rzeczy, znaczy do wiersza. I tłumaczenia.

         Kolejność uczuć
                                    Kasi

Pierwszy jest malarz
Pędzlem z płótna wyłania
I kontury Jedynej i barwy

ale jego głębia jest tylko złudzeniem

Drugi jest rzeźbiarz
dłutem z marmuru wykrusza
tej Jedynej kształty i przestrzenie

ale nie może oddać jedwabistości dotyku

trzeci jest aktor
każdym słowem i ruchem
jest najbardziej z nich prawdziwy

ale jego Jedyna istnieje tylko
do końca spektaklu

Ostatni jest poeta
słowami w wyobraźni odtwarza
te chwile wszystkie i emocje

ale do jego wiersza każda pasuje
choć tylko po Jednej płacze.


* Please read ahead for English version *

Czytaj dalej…

Wiersz na niedzielę. „Konkursołóstwo”

, , ,

Z przyziemnością mogę ujawnić, że zdobyłem właśnie wyróżnienie w X Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Włodzimierza Pietrzaka. Do konkursu tego mam o tyle sentyment, że równe dziesięć lat temu, kiedy konkurs ten zaczynał, zdobyłem w nim drugą nagrodę, wierszami o filmowych tytułach: „pamięć absolutna” i „kolejność uczuć”. Była to moja pierwsza nagroda poetycka w ogóle, więc tak jakoś, w równą rocznicę złożyłem zestaw, firmując go jako „Człowiek współczesny”. Oddany w ostatniej chwili i napisany w dziesięć minut na kolanie, jak zwykle zresztą. Co prawda nie ma się czym zachwycać, ale jest okazja, żeby wiersz zamieszczony w pokonkursowej antologii zamieścić i tutaj. Może ktoś skomentuje. A może i nie. Zastanawiałem się już nad angielską wersją, ale muszę wpierw znaleźć czas i rozgryźć tytuł. Jak przetłumaczyć tytuł, żeby zachować znaczenia? Zobaczymy jeszcze…


         ludziołóstwo

siadywała w oknie
z wędką uśmiechu
nad wartkim strumieniem ulicy

zbyt była staroświecka
na zanętę kusej kiecki
w stawie disko

przejeżdżające samochody
żłobiły koleiny
zmarszczek

błogosławieni cierpliwi
bo wyczekiwanie jest srebrem —
po jednym włosie za każde westchnienie

łapała czasem puszczane oczka
niestety — w rajstopach

czasem pisała wiersze
wysyłała je pocztą do szuflady

sąsiedzi niechętnie z nią rozmawiali
bo jak tu ufać komuś
kto nie plotkuje o bliźnich

złowić człowieka — przecież to takie proste
ale ona nie chciała prosto

była zbyt staroświecka
a może po prostu ciapowata


Czytaj dalej…