My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "teka alternatywna"

Nadchodzi era „Euro (Big) Brothera”

, , ,


Biurokraci eurounijni mają dzikie zapędy regulacyjne i kontrolerskie — wiadomo o tym od dawna. O ile sam Parlament Europejski działa jeszcze umiarkowanie i haltuje urzędnicze manie, o tyle Komisja Europejska przoduje w wymyślaniu kolejnych „dziwów” typu filtrowanie internetu, definiowanie krzywizny banana i temu podobne. Nie ma więc co się dziwić, że kolejny jej pomysł po głębszym przyjrzeniu się nieco szokuje…

W ramach zwiększania praw konsumenta – a zarazem uprawnień kontrolnych unijnych urzędów, oczywiście – powstał w KE projekt regulacji zobowiązującej wszystkich producentów i importerów w UE do oznaczania kodem seryjnym wszystkich produktów przemysłowych, zarówno opakowań zbiorczych, jak i pojedynczych. Ma to ułatwić ewentualne postępowanie reklamacyjne, określenie producenta, ale także pozwolić na prześledzenie drogi, jaką odbywa konkretny produkt. Odpowiednia baza danych będzie dostępna publicznie, w sieci. Co to nam da? Ano, na przykład, po spisaniu kodu z dowolnego produktu będziemy znali jego producenta lub importera, datę produkcji, informacje i użytych materiałach, docelowo internetowy katalog wyrzuci nam pełen opis, razem z informacją, jaka hurtowania i sklep rozprowadziły daną partię produktu.

Co w tym kontrowersyjnego? Poza oczywiście zaskakującym rozmachem i szczegółowością? Na pozór nic, ale uważniejsza lektura projektu ustawy ujawnia, że od tej zasady nie przewidziano żadnych wyjątków! Unikatowy numer seryjny będzie obowiązywał nie tylko dla produktów typu elektronika, ale też np. naczyń kuchennych, materiałów papierniczych, czy nawet higienicznych. Wygląda zatem na to, że niedługo każda rolka papieru toaletowego będzie oznakowana i będzie posiadała własne „CV” w sieciowym katalogu. Zatem nudząc się podczas pobytu w toalecie, będziemy mogli przy pomocy komórki z internetem sprawdzić, kto wyprodukował papier toaletowy, którego zaraz użyjemy, w jakim procencie składa się z makulatury, a nawet czy jest ekologiczny i czy zawarta w nim perfuma nie powoduje alergii. Tudzież, w jakim markecie pani domu robi codzienne zakupy.

Rolka papieru z numeren seryjnym
Czy już niedługo tak będzie oznaczona każda rolka papieru toaletowego?
[/ALIGN]

Chiptune remake

, ,


Chiptune

Małego Filodendryty przysłowie na sobotę

, , ,


Brzuch

Dobrze słyszy się tylko brzuchem.
Najważniejsze jest niesłyszalne
dla uszu.


Pieśń przyszłości, czyli „sto lat” za sto lat

,


Jeśli nasycanie naszego języka anglicyzmami będzie postępować w takim tempie, jak obecnie, a zapewne będzie, to za sto lat zapewne usłyszymy na przysłowiowych urodzinach u wujka coś takiego:

I jeszcze jeden i once again,
happy birthday i niech nam live,
sto lat, sto lat,
niech żyje hundred years.



I jakoś nie pociesza mnie, że ponoć w niektórych językach idzie to jeszcze szybciej niż w naszym.

Tajemnica jego sukcesu

, , ,


Witam Państwa, tutaj John Watts z Kanału Przedostatniego, znajdujemy się w gmachu Opery, gdzie już wkrótce rozpocznie się ekskluzywny koncert kontrowersyjnego muzyka Lorda Blah-Blah, najpopularniejszego artysty grającego muzykę „trans”. Muzyka wzbudzała wielkie emocje chyba od zawsze, ale na czym polega fenomen tego wykonawcy, który – jak przyznają wszyscy – geniuszem muzycznym nie jest? Ten krótki reportaż nie rości sobie praw do rozwiązania zagadki, ale nie możemy nie zadać tego pytania, skoro już tu jesteśmy. Mam nadzieję, że słyszą mnie Państwo dobrze mimo skandowania rozentuzjazmowania tłumu, mimo że jesteśmy za kulisami, a fani dopiero się schodzą, ściany aż drżą. O proszę, chodźmy tędy, nasz kanał otrzymał specjalną, ekskluzywną przepustkę, dzięki której będziemy mogli zadać jedno pytanie kultowemu Lordowi w jego garderobie! Wchodzimy, a o to i bożyszcze tłumów. Lordzie Blah-Blah, cały świat zadaje sobie pytanie: jaka jest tajemnica twojego sukcesu? Ten sekretny klucz do serc fanów, milionów fanów? Przecież sam mówisz, że nie jest nim wybitność twojej muzyki? Czy to tylko charyzma?
— Zdecydowanie nie (śmiech). Nie czarujmy, muzykiem jestem dość marnym (śmiech). Charyzmy zapewne trochę mam, ale nie o to tu chodzi. Należy zrozumieć, czego ludzie potrzebują naprawdę i to właśnie im zaoferować.
— Czego zatem potrzebują, twoim zdaniem, co takiego dajesz im właśnie ty?
— Ależ to proste: potrzebują katharsis.
— Co proszę?
— Katharsis. Jak w antycznej greckiej tragedii. Oczyszczającego przeżycia. Życie we współczesnej cywilizacji to stres, pęd, pośpiech. Nie sposób uwolnić się od negatywnych emocji, one nie znikną nawet po zastopowaniu i odpoczynku. Potrzebne jest epickie katharsis.
— Em, acha, a jak to dokładnie działa?
— Na początku ludzie są ogłuszeni moją muzyką. To rozbija ich bariery emocjonalne. Potem, kiedy słyszą jak gram, następuje głęboki smutek, żal, że wydało się tyle pieniędzy na bilet. Ludzie niejednokrotnie płaczą. Jednocześnie poczucie wyższości, spowodowane moim kiepskim wokalem (śmiech) łagodzi napięcia spowodowane kompleksami, daje im pewien komfort psychiczny. W poczuciu emocjonalnego bezpieczeństwa uwalnia się w nich agresja i złość na moją muzykę. To ważne, bo przestają tłumić te emocje w sobie, pozwalają im ujść na zewnątrz. Gniew przeradza się stopniowo w bezradność i rozpacz. To też uczucia, od których potrzebują się uwolnić. Koncert wieńczy ulga i radość, że już się skończył. Następuje oczyszczenie, jak w greckim dramacie.
— Acha, skomplikowane to, ale chyba rzeczywiście działa. Chyba zająłem co nieco więcej czasu, niż się umawialiśmy…
— Nie szkodzi (śmiech). Ale teraz niestety muszę się przygotować do koncertu, za pięć minut rozpoczynamy. Zostaniesz posłuchać?
— Nie, dziękuję. My się szybciutko wycofamy i teraz, proszę Państwa, póki mamy jeszcze kilka minut, zadamy to samo pytanie komuś z fanów Lorda Blah-Blah. O, jest jakiś spóźniony… Hej, hej, kolego, poprosimy o mały wywiad dla muzycznego Kanału Przedostatniego! Zgodzisz się odpowiedzieć na jedno pytanie przed kamerą?
— No, czemu nie? Moge odpowiedzieć.
— Powiedz nam, co takiego jest w fenomenie Lorda Blah-Blah?
— Że co?
— No, dlaczego jesteś jego fanem? Co takiego sprawia, że przychodzisz na drogi koncert artysty, który sam przyznaje, że muzykiem jest kiepskim?
— A. No bo fajne cycki ma.
— Co? Przecież to jest facet!
— No. Ale cycki ma fajne. I dupe.

Cycki. I dupa

• Wpis na temat pokrewny, czyli o dupie jako wartości dodanej.
• I jeszcze przysłowie o dupie, a co.

Bajka o Czerwonym Kapturku — wersja feministyczna

, , , ...


Czerwony Kapturek          W podskokach poprzez las
         do babci spieszy Kapturek,
         uśmiecha się cały czas,
         do słonka i do chmurek…

         Wesołe słowa dziecinnej piosenki dziwnie brzmiały w starym zapuszczonym lesie, odbijając się od omszałych, wiekowych drzew. Leśne zwierzątka zastygały w zdziwieniu, strzygąc uszkami, kiedy śmiało przeskakując korzenie i wykroty pędziła-tańczyła mała dziewczynka. Czerwona sukienka, czerwone kozaczki i czerwony kaptur na głowie wyglądały bajkowo pośród ziemnej zieleni i brązu zaniedbanego lasu. W jednej rączce trzymała zawinięty w papier duży pakunek, drugą wymachiwała koszykiem, usiłując utrzymać równowagę na zwalonych przez wichury kłodach.

         Czerwony Kapturek, Wesoły Kapturek
         pozdrawia cały świat,
         Czerwony kaptu…

         Ale opadłe, butwiejące liście to pułapka na rozbrykane dzieci. Dziewczynka poślizgnęła się tuż obok pnia ściętego drzewa i rymsła popisowo na pupę, aż szyszki poleciały z drzew.
— Ałaaa — jęknęła i ściągnęła z główki kapturek, przez który mało co widziała. Spod czerwonego materiału wyjrzała najpierw piegowata buzia, potem płowe włosy i rozsypały się grube warkocze. — Ojku, dobrze, że koszyk mi się nie rozsypał. Pakunek cały. Szczęście, że nikt nie widział, całe podwórko by się śmiało.
         Wstała, pomacała się po stłuczonej części ciała i rozejrzała wokoło. Perlisty pot teraz dopiero wystąpił jej na czoło. Tuż obok miejsca, gdzie się przewróciła, leżały stare, zardzewiałe sidła na wilki. Gdyby nie zbutwiałe liście, mogłaby w nie wdepnąć.
— Ojku, ojku, ale fuks. Dobrze tatko mówili, żeby nie zakładać kaptura w lesie i patrzeć pod nogi.
Schyliła się po swoje pakunki, kiedy z krzaków wyjrzał pysk dużego, szarego wilka.
— Wiiitaj, mała dziewczynko — rzekł przeciągle przez zęby. — A kim ty jesteś? I cóż ty tu robisz, w takim ciemnym zakątku lasu?
— Dzień dobry wilku — dygnęła tak uroczo, jak to tylko małe dziewczynki potrafią, skrzywiła się z bólu i podparła swoim pakunkiem. — Jestem Marysia Małodobrówna, proszę wilka. Idę odwiedzić chorą babcię po drugiej stronie lasu. Wiesz, w domku jej posprzątać, kurę zabić, rosołek ugotować…
— Miłe z ciebie dziecko — wilk wyciągnął swoje cielsko z gąszczu i przyczłapał bliżej. — Ale tu jest bardzo niebezpiecznie. Nie powinnaś sama chodzić.
— O tak, proszę wilka — przytaknęła Marysia. — Niech wilk uważa, tu są straszne sidła, żeby wilk w nie czasem nie wszedł.
— Och, my, leśne zwierzęta znamy te pułapki od lat. Kłusownicy często tu polują. Ale na ludzi czyha tu jeszcze więcej niebezpieczeństw… O, a w koszyczku co, jeśli mogę spytać? — Wilk dojrzał koszyk po drugiej stronie pnia, wyciągnął ciekawie głowę i zaczął węszyć za smakowitymi zapachami.
— A tu tatuś kupił babci trochę ciasta i słodyczy… no ja też sobie po drodze podjadam — roześmiała się filuternie Kapturek i uchyliła rąbka serwetki, która przykrywała smakowitości. — Chcesz zobaczyć? A może się poczęstujesz?
         Wilk tylko na to się oblizał i wetknął nos do koszyka. Zajęty feerią zapachów, nawet ujrzawszy kątem oka błysk topora nie miałby szans zareagować. Wiedzione małą rączką ostrze na długim stylisku stuknęło o pieniek, a głowa wilka nieodwracalnie oddzieliła się od reszty jego ciała.
         Marysia wytarła o darń, nie do końca nawet odpakowany z papieru, topór z wilczej posoki i przyjrzała się uważnie cięciu.
— Łooo-chaaa! — krzyknęła i aż klasnęła w rączki. — Równiutko między kręgami! Jestem pro! Tatko byłby dumny! I babcia! O, przyjdę później z tatkiem, babcia będzie miała wilczą skórę na łóżko. A my sobie powiesimy łeb nad paleniskiem. A się ze mnie śmiali, że dziewczyna to się nie nadaje do tej roboty! Ha!
         I tak mała Marysia, jedyne dziecko miejscowego mistrza małodobrego ukryła szybko zwłoki wilka w krzakach, żeby leśniczy ich nie znalazł i nie oskarżył jej o kłusownictwo. Założyła swój ukochany kapturek z wycięciami na oczy i pognała dalej, myśląc radośnie, jak to właśnie utarła nosa tym wszystkim, którzy mówią, że katostwo to wyłącznie męska robota.

Czytaj dalej…

Remedium na kulejącą służbę zdrowia

, ,


Znachorro — Zamaskowany Uzdrowiciel

Kongres walczy, kongres radzi, kongres nigdy was…

, ,

…czyli paritetosis multiplexis

Projekt ustawy o parytecie gotowy. Połowę miejsc na listach wyborczych mają zajmować kobiety. A jeśli partia nie zachowa parytetu, listy nie będą zarejestrowane. Ustawa ma zmienić trzy ordynacje wyborcze - do Sejmu, Parlamentu Europejskiego oraz rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich. Autorzy projektu proponują, by "liczba kobiet na listach nie mogła być mniejsza niż liczba mężczyzn". - To mit, że kobiety nie chcą iść do polityki. Chcą, ale czują się wykluczone. - mówi "Gazecie" prof. Magdalena Środa, jedna z inicjatorek Kongresu Kobiet Polskich. Wprowadzenie 50-proc. parytetu to jeden z głównych postulatów czerwcowego Kongresu.

Zdaniem prof. Piotra Winczorka, konstytucjonalisty i współautora projektu ustawy o parytecie, kobiety nie mają dziś równych szans w dostępie do stanowisk publicznych, choć gwarantuje im to konstytucja. - Parytet daje kobietom szansę wybrania, ale w żadnym razie nie daje im takiej pewności - dodaje Winczorek.

(Portal gazeta.pl, 2009-08-17) [/QUOTE]

Zakończono prace nad nowelizacją ustawy o parytecie i równości w życiu społecznym. Od dawna podnosiły się głosy, że 50-proc. parytet nie spełnia swojej roli, bowiem nie skutkuje wybieraniem odpowiedniej ilości kobiet. Zmienią się więc zasady głosowania. Pod karą grzywny wyborca będzie zobowiązany rozdzielić głosy po równo pomiędzy kandydatów obojga płci. - Chcemy przeciwdziałać wykluczeniu - tłumaczy pomysłodawczyni ustawy, dr Elena Różyk, członkini Europejskiego Kongresu Kobiet. - Kobiety mają prawo do równego uczestnictwa w życiu społecznym i politycznym, a znaczna część wyborców celowo i świadomie nie głosuje na kandydatki. To seksizm, któremu należy powiedzieć nie.

A co, jeśli liczba głosów do oddania bądzie nieparzysta? Ustawa zdefiniuje to wyraźnie, mówiąc, że na kobiety nie może zostać oddanych mniej niż 50 procent głosów - odpowiada dr Różyk. Odpiera również zarzuty, że można było to rozwiązać inaczej. - Rozważane projekty, w których proponowano korygujące przeliczanie głosów nie mają zastosowania, człowiek ma prawo świadomie głosować. Zaś stworzenie dwóch oddzielnych list dla kobiet i mężczyzn kojarzyłoby się z segregacją oraz stwarzało możliwość oddawania głosów nieważnych na jedną tylko płeć.

Konstytucjonalista prof. Michał Podranek mówi, że ustawa, której jest współautorem, wreszcie zapewni oczekiwaną równość w obsadzaniu stanowisk publicznych. - Dotychczasowy parytet dawał kobietom szansę wyboru, ale nie dawał żadnej gwarancji, teraz się to zmieni - dodaje Podranek. (Portal gazeta.pl, 2012-06-22)


[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Romantyczne założenie, odważne wykonanie

, , , ...

Blondie

Czy w świecie brutalnego, bezlitosnego turnieju jest jeszcze miejsce na uczucia? Czy pośród kosmicznych wojowników, kosmitów i cyborgów może rozkwitnąć miłość? Czy może przetrwać pośród huku wystrzałów i rozrywanych ludzi? Jak pogodzić czułość z krwawą walką o zdobycie kolejnego checkpointa?
Książka Johna Happendwicka przenosi bohaterów książek Jane Austen w świat najbardziej krwawego wojennego sportu: kosmicznego turnieju Unreal. Pokazuje, że miłość, to najbardziej ludzkie uczucie, może rozkwitnąć nawet w najbardziej nieludzkich warunkach.



Odważna ale romantyczna Odważna

Tyle zajawka z okładki książki. Bohaterki romantycznych powieści Jane Austen bywały już przenoszone w najróżniejsze sytuacje. Podróżowały w czasie do współczesności, walczyły z zombie, nawet sama autorka we współczesnych powieściach zostawała wampirem. Wydawałoby się, że już nic nie może w tej materii zdziwić, a jednak… Przeniesienie motywów z wiktoriańskiej Anglii do świata gry Unreal Tournament zaskakuje konceptem. A niesłusznie, czyż bowiem nie pisano po wielekroć o miłości w czasach wojny? To samo mamy tutaj, że wojna jest zmyślona – to nic, że się dzieje w przyszłości – no i co, że to nie jest de fakto wojna, a jedynie krwawy turniej – a co za różnica? Uczucia kontra sportowa rywalizacja — przecież to motyw po wielekroć wykorzystywany, choćby w telenowelach dla młodzieży. Nihil novi w przemyśle rozrywkowym.

Czytaj dalej…