czwartek, 25 listopada 2010 22:34:03
śmieszne, szpilki, media, nauka
Lubię i cenię dziennikarstwo popularnonaukowe, bądź co bądź sam w tej działce dłubię. Nawykłem jednak od dzieciństwa do obszernych i rozbudowanych tekstów i wyjaśnień, dzisiejsza moda na zwięzłość i treściwość trochę mnie przeraża. Chociaż autorowi poniższego artykułu muszę przyznać: napisał co najważniejsze i nawet największy wróg czytania jakoś da radę (jak będzie musiał).
Jedyne, czego mi tutaj nieco brakuje, to suspensu i emocji, jakie do swoich treściwych reportaży potrafił przemycić MJU, gwiazda dziennikarstwa lokalnego. No ale prawda: w popularyzacji nauki o to trudniej, niż w kronice kryminalnej.
piątek, 29 października 2010 04:02:00
okolicznościowe, media, publicystyka
Chcesz zyskać sławę? Trafić na pierwsze strony gazet? Zamorduj kogoś – takiej rady udzielają nam media i… politycy. Człowiek, który zamordował pierwszego z brzegu działacza politycznego dla rozgłosu został sowicie wynagrodzony i chodzi, czy raczej siedzi, opromieniony sławą. Morderca osiąga swój cel właśnie dzięki dziennikarzom, ale także politykom, którzy robią z niego celebrytę.
Ot, zerknijcie na przykład na ten fascynujący artykuł…
Czytaj dalej…
środa, 13 października 2010 20:36:23
śmieszne, media
…czyli nici z szewskiej polityki.
Amerykańscy imperialiści odbierają Rosji nawet buty. Kaukaz odetchnął.
Stalin miał szczęście, że nie dożył.
czwartek, 26 sierpnia 2010 09:50:13
śmieszne, szpilki, media
Praca dziennikarza to odpowiedzialne zajęcie. Wymaga rzetelności, uczciwości, talentu nie tylko do pióra, umiejętności dotarcia do sedna sprawy. Nie każdy się w tym zawodzie sprawdza, ale są w nim geniusze. Nie zawsze w dużych, głównonurtowych gazetach, czasami kryją się na prowincji.
Jeden z twitterowych znajomych odnalazł artykuł nieznanego dziennikarza, zasługujący spokojnie na nagrodę Pulitzera. Jest tu wszystko, co potrzeba: zaangażowanie lokalnej społeczności w walkę ze szkodliwymi społecznie zjawiskami, dziennikarskie śledztwo i dotarcie do sedna sprawy, brawurowa akcja policji. Jest wreszcie suspens, nieoczekiwany zwrot akcji i zaskoczenie. Jest i happy end ku pokrzepieniu, nic tylko czytać. Aha, no i autor nie przynudza.
Ponieważ oryginalny artykuł mógłby zniknąć, jak to się zdarza w sieci, zachowałem dla wygody szanownych Czytelników oraz potomności jego kopię.
P.S. Z komentarzy pod artykułem wynika, że stali czytelnicy znają już i doceniają dziennikarstwo MJU – autora artykułu.
piątek, 6 sierpnia 2010 08:46:01
śmieszne, szpilki, media
Trudna odmiana, ale – jak to mówią – do trzech razy sztuka.
Śmiało! Jeszcze jedna próba!Uaktualnienie: mam dowód, że portale newsowe rywalizują również na tym polu: Czekam teraz na godną odpowiedź ze strony tvn24.pl.
Da radę przebić?[/ALIGN]
sobota, 12 czerwca 2010 13:33:11
szpilki, media
Dziennikarze czują się tak wszechkompetentni, że z lubością modyfikują gramatykę języka polskiego. Nawet ci z lokalnych* mediów, z co dopiero tak zwany (z racji zasobów finansowych) mainstream!
Dla podkreślenia wagi innowacji i skuteczniejszego jej wprowadzenia wiadomość powtórzono. Po prawie roku proponuję zatem powtórzenie zabawy: kto potrafi prawidłowo uzupełnić odmianę tego słowa przez przypadki? Ja chyba wymiękam…
M. Kto? Co?
D. Kogo? Czego? ——— Rosomak
C. Komu? Czemu?
B. Kogo? Co?
N. Z kim? Z czym?
Ms. O kim? O czym?
W.
__________
* A może raczej „lolkalnych”?
niedziela, 11 kwietnia 2010 16:10:40
okolicznościowe, szpilki, media, publicystyka
Wczorajsza katastrofa pod Smoleńskiem, śmierć niemal setki ważnych osób z życia publicznego, w tym prezydenta kraju, miała być początkiem narodowej zgody i pojednania ponad podziałami. Optymiści mówili, że wierzą w trwałą zmianę. Pesymiści przypominali „narodowe pojednanie” po śmierci papieża Jana Pawła II, które dotrwało ledwie do pogrzebu. Realiści zwykle są pośrodku, ale dziś realiści muszą pokazać żerujące na tragedii hieny. Już dziś, ledwie dzień po tragedii zaczęło się obwinianie o wypadek politycznych przeciwników, dokonywanie „przy okazji” rozrachunków z nieprzyjaznymi mediami, manipulowanie i wycieranie sobie gęby… Darujcie, że nie podaję przykładów, nie mam siły. Spryciarze już próbują zarobić na okolicznościowych koszulkach, na składaniu kondolencji kosztownymi SMSami premium, nim minie tydzień narodowej żałoby, katalog urośnie, oj urośnie.
Wspaniale zachowują się nasi bracia Rosjanie, w tej chwili współczucia jakby padły wszelkie dzielące nas urazy i nieporozumienia. Oczywiście i tu koniecznie muszą psuć krew i podjudzać żałośni zwolennicy teorii spiskowych spod znaku „Naszego Dziennika”:
[…] Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h. »»»
Przy czym wykazują się nie tylko wyjątkowo złą wolą i marnym talentem powieściopisarskim, ale też bezdenną głupotą:
Wiele zagranicznych portali internetowych w trakcie relacji na gorąco z miejsca katastrofy informowało o tym, iż "prezydent Polski został zabity". Dla przykładu dziennikarz CNN w rozmowie z korespondentem użył słowa "kill" - co znaczy zabity, nie zaś "die", czyli zginął. Można by uznać to za przejęzyczenie dziennikarza, jednak także część niemieckich portali i telewizji […] »»»
Brak porządnej znajomości języków obcych „patriotów” z tej miernej gazetki może być zrozumiały, bo to pewnie wszystko języki żydo-komuno-masońskie. Ale widać język polski również dla nich jest nieodgadnioną tajemnicą, inaczej wiedzieliby, że fraza „zabity w wypadku” jest najzupełniej normalna. I domyśliliby się, że w innych językach zapewne również. A może jednak nie kompletna indolencja, tylko cyniczna manipulacja obliczona na mało inteligentny target?
Czytaj dalej…
piątek, 26 marca 2010 03:14:03
internet, media, publicystyka
W domu telewizji nie oglądam. Oglądam za to w miarę często u babci, głównie serwisy informacyjne. Kiedy dość już mam polskich dzienników i pitolenia o niczym, włączam chętnie wielojęzyczny, paneuropejski kanał Euronews w wersji anglojęzycznej*. Dobrze się na nim osłuchuje z językiem angielskim – ma doskonałego lektora – a i często się zobaczy coś o własnym kraju, czego nie pokażą nasze rodzime media. Ot choćby w dzień naszej akcesji do Unii Europejskiej zobaczyłem tam demonstrację przeciwników, ryczących gromkie swoje „precz z komuną”**, jakiś czas temu emitowano ciekawy program o Lublinie jako akademickim mieście wielokulturowym.
Jest oczywiście i strona internetowa kanału, pod adresem www.euronews.net. W sumie dość typowy serwis informacyjny, estetyczny i przejrzysty. Zaś pod adresem www.euronews.net/you można wyrazić swoje zdanie w regularnych sondach opinii. Dlaczego o tym piszę, skoro prawie każdy portal informacyjny publikuje sondy?
Naszła mnie bowiem refleksja, że sondaże opinii przestały być tylko narzędziem badania opinii. Zaczęły w naszej cywilizacji nabierać cechy narzędzia pozwalającego kształtować rzeczywistość. Pierwszym narzędziem demokracji są wybory przedstawicieli. Drugim wolne media. Na decyzje rządzących próbowano wpływać zawsze, bogaci robili to lobbingiem i pieniędzmi, biedni wychodząc na ulice i urządzając demonstracje.
Trzecim stają się sondaże opinii. Tradycyjne ankiety nie bardzo spełniały tę rolę – kierowane są zawsze do wybranej i ograniczonej grupy ludzi. Za to rozwój Internetu i społeczeństwa informacyjnego pozwolił rozszerzyć ich działanie: wszyscy możemy wziąć w nich udział i nie tylko wyrażać swoje opinie, ale też wywierać jakiś nacisk na władze i instytucje. W zasadzie inicjatywy sieciowe mogą w znacznym stopniu zastąpić demonstracje pod parlamentem – co pokazała ostatnia akcja przeciwko cenzurze w sieci. I ta rola na pewno będzie rosła.
__________
* Chętnie też oglądałem BBC, ale gdzieś je wcięło. Ale Euronews nieco lepiej się ogląda. W 2010 roku ponoć ma powstać wersja polskojęzyczna, ale ponieważ zależy to również od udziału naszej TVP, to cienko to widzę.
** To prawie tak kultowe jak „Balcerowicz musi odejść” i tak samo beznadziejne i śmieszne.
piątek, 5 lutego 2010 21:04:54
szpilki, media, publicystyka
Scjentolodzy panoszą się na Haiti
— alarmuje wielkim tytułem portal tvn24.pl w swoim artykule. Wielkie nieba, co oni tam wyrabiają? – spyta wstrząśnięty czytelnik. Porywają dzieci? Mordują? Grabią?
Scjentolodzy przybyli na Haiti, by pomagać ofiarom trzęsienia ziemi. […] Część z nich przybyła na Haiti prawie dwa tygodnie jemu. W region trzęsienia ziemi przyjechał też jeden z najbardziej rozpoznawanych na świecie scjentologów, aktor John Travolta. Swoim Boeingiem 707 przywiózł do Port-au-Prince sześć ton m.in. jedzenia, sprzętu medycznego. Przylecieli z nim także lekarze i wolontariusze - członkowie sekty.
Faktycznie, straszliwie się panoszą te scjentologi jedne. Nawet wysłali samolot z jedzeniem i pomocą! Co prawda, na fakt wysłania podobnego samolotu z pomocą przez katolików portal tvn24.pl nie zareagował oburzeniem… Ale Caritas uczciwie pieniądze zebrało od ludzi, a samolot dostało rządowy*, a te Travolty to ze swoich piniendzy! A skund mo, burżuj jeden?
Przylecieli z nim także lekarze i wolontariusze - członkowie sekty.
Specjalna metoda leczenia
- Nie mam wykształcenia medycznego - mówi jedna z nich Elena Chiancianesi, która przyjechała z Florydy, by pomóc w miejscowym szpitalu. - Ale jestem matką i gdzie są dzieci (...), to jest mój problem – dodaje.
Straszne, wolontariuszka nie ma wykształcenia medycznego i pewnie stosuje straszliwe scjentologiczne metody bandażowania i podawania tabletek. Wprawdzie artykuł sam przyznaje, że będą tam lekarze, ale to co. Scjentologiczni na pewno. Koszmar. Co prawda jak zakonnica** zakłada katolickie „szpitale”, w których chorych i umierających leczy się jedynie zachęcaniem do modlitwy, nie podawszy cierpiącym nawet środka przeciwbólowego, to jest to zapewne jak najbardziej normalna metoda leczenia, tvn24.pl nigdy na ten temat nie wydziwiał. Nikogo nie zdziwiło też, wracając do Haiti, że przez tydzień pobytu nasi polscy, szlachetni ratownicy, pomogli „aż” 75 (słownie: siedemdziesięciu pięciu) osobom. Może był to „strajk włoski”?
Jednak na bieżącej pomocy prawdopodobnie się nie skończy. Scjentolodzy już zapowiedzieli, że zamierzają stworzyć siedzibę na Haiti. - Nie mam wątpliwości, że w takiej czy innej formie kościół scjentologiczny będzie tu obecny - powiedział Harney. Jak dodał, scjentolodzy pracują już nad stworzeniem sierocińca.
A to już potworne rozpanoszenie! Na stałe se zostaną! I jeszcze, scjentologi jedne, sierociniec zbudują. Skandal! Pewnie będą robić konkurencję tej polskiej misjonarce lecącej na Haiti, która była bohaterką materiału w TV. Czytaj dalej…