My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Zasubskrybuj kanał RSS

Posty oznaczone tagiem "publicystyka"

Politpoprawność cenzuruje walczących z rasizmem

, ,


Mark Twain. Jeden z najbardziej niepokornych myślicieli, nieznoszący ograniczania wolności, głupoty, partyjniactwa. Jeden z największych przeciwników niewolnictwa i rasizmu. I na co mu przyszło? Sto lat po śmierci, kiedy wreszcie (zgodnie z jego wolą) wydawane są jego wspomnienia; jednocześnie inny wydawca cenzuruje jego książki w ramach „walki z rasizmem”.

NewSouth Books, wydawnictwo z amerykańskiego stanu Alabama, zdecydowało zamienić w książce wszystkie 219 słów "nigger", czyli "czarnuch", na bardziej politycznie poprawny wyraz "slave" - niewolnik. W "Przygodach Tomka Sawyera" wykreślono również słowo "injun", które jest obraźliwym określeniem Indianina. Wydawca swoją decyzję argumentuje tym, że chce dotrzeć do jak najszerszego grona czytelników, a szkoły niechętnie przyjmują do swoich bibliotek książki, które zawierają jakiekolwiek rasistowskie wydźwięki. »»



Doprawdy, żeby uznać „Przygody Hucka” za rasistowskie, trzeba być poje poprawnym politycznie. Od dawna uważałem, że politpoprawność to zaraza, która w gruncie rzeczy sama jest zawoalowaną nietolerancją.

Doskonale podsumowuje to poniższy dowcip:

Arcydzieła światowej literatury: poprawione w zgodzie z polityczną poprawnością! • Mark Twain: Huckleberry Finn — teraz bez słów na „cz”! • Lew Tołstoj: Pokój i pokój — teraz jeszcze więcej pokoju! • Herman Melville: Moby Dick intymna część.

Jednak lepiej zarabiać

,

Assange i Zuckerberg

Powyżej: Julian Assange, założyciel serwisu WikiLeaks i Mark Zuckerberg, założyciel serwisu FaceBook.

Za blogiem Unreasonable Faith

Nie zabijajcie nas!

,


Wracając dziś do domu spotkałem sąsiada, który wyszedł „na dymka”. Ciepło, przyjemnie, nie sposób nie porozmawiać z przyjacielem mojego Ojca. Zgadało się, oczywiście, o wprowadzanym od jutra zakazie palenia w miejscach publicznych (restauracjach, barach, przystankach, etc). Sąsiad, wydmuchując dym oznajmił, że ten zakaz popiera. „Palić, owszem, ale nie gdzie popadnie, tego wymaga kultura”, stwierdził stanowczo.

Niestety, dalece nie każdy palacz ma tyle taktu, choćby tak pozował na światłego, jak pan Piotr Najsztub. „Politycy nie są od tego, żeby mnie leczyć […] i ja sobie nie życzę” oświadczył dziś publicznie ten znany publicysta. Cóż, po człowieku rozpoznawalnym oczekuję konsekwencji i spodziewam się, że kiedy zachoruje na raka płuc, z równie wielką godnością odmówi leczenia się w państwowej służbie zdrowia.

„Restauracje, kawiarnie i puby są miejscem wolnego wyboru […] i w większości z nich już dzisiaj obowiązuje zakaz palenia”, oświadczył wszakże dalej, „nie rozumiem, dlaczego ludzie palący mają być pozbawieni tego wyboru. Bo w tej chwili cała przestrzeń została oddana ludziom niepalącym”. I tu już niestety muszę zarzucić mu nie tylko moralność Kalego, ale i łgarstwo w żywe oczy. Bo jakaż to dla mnie wolność wyboru? Ja nie mam wyboru, czy chcę się truć czy nie. Ludzie bez kultury trują mnie przymusowo. Jedyny mój margines wyboru to nie pójść do lokalu. I nie tyle „oddano całą przestrzeń niepalącym”, co odebrano ją spod wyłącznego władania palaczy, którzy ją sobie byli zawłaszczyli.

Ponadto, jak żyję, nigdy nie widziałem lokalu z zakazem palenia. NIGDY. Nie widziałem w tym kraju nawet lokalu z wydzieloną salą dla niepalących. Teraz wydzielone sale będą dla palących, więc będą mieli swą wolność wyboru. „Niestety”, nie będą już mieli wolności zmuszania innych, jacyż oni pokrzywdzeni.

Czytaj dalej…

Zostań maniakalnym mordercą, to bardzo fajne

, ,


Chcesz zyskać sławę? Trafić na pierwsze strony gazet? Zamorduj kogoś – takiej rady udzielają nam media i… politycy. Człowiek, który zamordował pierwszego z brzegu działacza politycznego dla rozgłosu został sowicie wynagrodzony i chodzi, czy raczej siedzi, opromieniony sławą. Morderca osiąga swój cel właśnie dzięki dziennikarzom, ale także politykom, którzy robią z niego celebrytę.

Ot, zerknijcie na przykład na ten fascynujący artykuł…

Czytaj dalej…

Cenzorzy kręcą na nas bata. Czas działać!

, , , ...


Jutro w Parlamencie Europejskim będzie głosowane przyjęcie tzw. Raportu Gallo. Czemu powinno nas to interesować? Raport ten jest inspirowany przez lobbystów międzynarodowych koncernów medialnych; jego przyjęcie otworzy drogę do radykalnego zaostrzenia prawa, ograniczenia swobód obywatelskich, monitorowania i cenzurowania internetu. Firmują go ludzie, którzy stoją za skandalicznym projektem prawa HADOPI we Francji, o którym pisałem nie raz.

Organizacja broniąca praw obywatelskich w Internecie: La Quadrature du Net, pisze:

Jeśli zostanie przyjęty, raport Gallo otworzy Komisji Europejskiej drogę do wystąpienia z nową, represyjną inicjatywą legislacyjną wprowadzającą sankcje karne. Otworzy to również drzwi do wprowadzenia prywatnej policji praw autorskich, wspieranej także przez porozumienie ACTA (...) Ukryte za łagodną nazwą "współpracy" pomiędzy posiadaczami praw autorskich i dostawcami internetu jest to co czeka w raporcie Gallo, de facto cenzura, automatyczne sankcje i generalny nadzór sieci […]

(tłum.: Dziennik Internautów)[/QUOTE]

La Quadrature du Net namawia do pisania i dzwonienia do europarlamentarzystów z apelem o głosowanie przeciwko. Namawiam i ja. Listę polskich europosłów znajdziecie tutaj, są tam numery telefonów i adresy e-mail. Wysłanie maila nie zajmie wiele czasu, a może wiele zdziałać. Dla ułatwienia wrzucam gotowy wzór apelu, z którego za moment i ja skorzystam:
[/ALIGN]

Czytaj dalej…

Moja niewyczerpana oda do rozsądku

, , , ...

kżyrz                  A gdyby nawet kżyrz zabrali…

Mamy kżyrz
podobny do płyty nagrobnej!

Zabierają nam kżyrz
podobny do płyty nagrobnej!!

Oddajcie nam kżyrz
podobny do płyty nagrobnej!!!

Zabrali.

Została po nim tylko
                              pusta
                                        zgniła
                                                  dziura
                              pusta zgniła dziura.

I to nam wystarczy:
pusta zgniła dziura
pusta zgniła dziura
pu-sta-zgni-ła-dziu-ra
pustazgniładziura


Bezsilność spokoju

, , , ...


Bronisław Komorowski

Mąż stanu
nie zawsze jest panem sytuacji.




Obywatelskie podręczniki, nowoczesne podręczniki

,


Kiedy ja chodziłem do szkoły podstawowej, był tylko jeden rodzaj podręczników do wszystkich przedmiotów. Były raczej tanie (pomijając nawet fakt, że dawniej były bezpłatne) i mimo pewnych ewentualnych ułomności, były dobrze napisane, solidne i pozbawione błędów. Wznawiane przez lata i dziesiątki lat, były tak przejrzane, że trudno było znaleźć źle postawiony przecinek.
Potem zaczęło się to zmieniać.

Wraz z nowym ustrojem pojawiły się nowe podręczniki do historii. Pamiętam je jako koszmar, co z tego, że przestały przekłamywać prawdę, skoro były fatalnie, niezrozumiale i bełkotliwie napisane? Historia przestała być lubianym przeze mnie przedmiotem.
Z czasem pojawił się przełom: wiele zestawów podręczników do wybory. Stały się ładne, kolorowe i… bardzo drogie. Wydawane w niewielkich seriach, komercyjnie, musiały dać zarobić dziesiątkom wydawnictw i autorów. Co gorsza, niektóre były koszmarnie nieudolne, zawierając niezliczone ilości błędów. Pamiętam wręcz anegdotyczne (niestety: autentyczne) opowieści znajomej gimnazjalistki o podręczniku historii, który na lekcjach trzeba było kreślić i poprawiać. Daty, fakty – minimum trzy skreślenia i poprawki na stronę. I gdzie się podziało zatwierdzanie podręczników przez ministerstwo oświaty, jakim cudem zatwierdzono taki bubel?

Tanich podręczników nie udało się wprowadzić żadnemu rządowi III RP („czwartej” zresztą też). Powoli do ludzi dociera prawda: żaden rząd nie zrobi dla nas tego, co zrobimy my sami. Są u nas światli ludzie, dzięki którym powstał projekt Wolne Podręczniki. Grupa ideowych nauczycieli i metodyków kilka lat temu zaczęła przygotowywać szkolne podręczniki na wolnych licencjach. Oparte na idei wolnej kultury – podobnie jak otwarte oprogramowanie (Linux) i wolne licencje (Creative Commons, Wikipedia) – mają szansę zrewolucjonizować nauczanie. Dobre (sprawdzane przez wiele osób), darmowe, otwarte. Każdy może je udoskonalać, tworzyć własne wersje, każdy może korzystać z internetu, z czytnika e-booków, wydrukować, sprzedawać. To pierwsza realna szansa na tańsze, być może też lepsze, podręczniki dla uczniów.

Po dwóch latach prac gotowe są podręczniki fizyki dla pierwszej, drugiej i trzeciej klasy gimnazjum, na ukończeniu i w trakcie prac są następne. Aby mogły być oficjalnie używane w szkołach, potrzebne jest już jedynie zatwierdzenie ich przez ministerstwo. Potrzebny może być jeszcze nacisk rodziców, żeby podręczniki te faktycznie trafiły do użytku. Wydawnictwa zapewne chętnie rynku nie oddadzą, będą forsować swoje komercyjne podręczniki różnymi metodami, włącznie z lobbingiem i prywatnymi argumentami finansowymi. Rodzice uczniów – oni powinni być tym żywotnie zainteresowani – i światli nauczyciele powinni promować szlachetną ideę wolnych podręczników.

Tak właśnie powinno to moim zdaniem funkcjonować we współczesnym społeczeństwie obywatelskim. To my najlepiej zadbamy o własne interesy, musimy się tylko skrzyknąć. Rząd ma jedynie nie przeszkadzać i ułatwiać nasze inicjatywy od strony prawnej.

Jeśli dobrze pójdzie, zatwierdzone podręczniki pojawią się w księgarniach. Nie potrzeba płacić ich autorom, drukować każdy może, konkurencja powinna dodatkowo obniżyć ceny. Kto będzie wolał – ściągnie podręcznik z internetu i sam sobie wydrukuje. Kto będzie chciał – kupi dziecku czytnik e-booków, zamiast papierowych wersji. Kiedy wolnych podręczników będzie więcej, to będzie bardzo opłacalne wyjście: jeden czytnik za kilkaset złotych wystarczy na kilka lat edukacji, oferując poza podręcznikami darmowy dostęp również do lektur oraz nagrań audio. W przyszłości ambitny nauczyciel będzie mógł opracować własną, ulepszoną wersję i natychmiast zaoferować ją swoim uczniom.

Tylko od nas zależy, czy ta piękna przyszłość się ziści, czy ciągle będziemy skazani na łaskę ministerstw i wydawnictw, produkujących drogie, komercyjne i nie zawsze dobre podręczniki.

Fundacja Nowoczesna Polska
Eksiazki.org: Podręczniki za darmo
TVN24.pl: Podręczniki z internetu? MAJĄ BYĆ DARMOWE I OGÓLNODOSTĘPNE

…a garb ci sam wyrośnie

,


Choć wcale nie należę do osób wątpiących realność globalnego ocieplania się klimatu i nie mam raczej wątpliwości co do roli człowieka w nim, to jednak zdecydowanie nie jestem entuzjastą metod, jakie podejmowane są celem ograniczenia tego efektu. Moje wątpliwości doskonale wyraził Jan Winiecki w felietonie „Wielbłąd trójgarbny, czyli o skłonności Europy do zadawania ekonomicznych ciosów sobie samej”.

Jakby mało było Europie Zachodniej być wielbłądem dwugarbnym (socjalno-stymulusowym), wpadła ona na „atrakcyjną” myśl, by stać się wielbłądem trójgarbnym. To znaczy do wymienionych dwóch garbów dodać trzeci, to jest ekoenergetyczny.

Komisarz do spraw globalnego ocieplenia, Connie Hedgaard, stwierdziła, że kryzys finansowy i głęboka recesja uczyniła zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych o 20% rzeczą w miarę łatwą i wobec tego proponuje podniesienie poziomu zobowiązań do zmniejszenia emisji o 30%. Tak się jednak składa, że wzrost zużycia energii, wytwarzającej gazy cieplarniane, jest dość wyraźnie skorelowany ze wzrostem PKB, czyli wzrostem zamożności. I jeśli nie ma poważnych alternatywnych źródeł energii, to znaczy takich, których koszty nie byłyby wielokrotnie wyższe, to tego rodzaju cięcia oznaczać muszą spadek i tak słabej w krajach „starej” Unii dynamiki PKB.

A żeby było śmieszniej i głupiej, to nawet przyjmując, że globalne ocieplenie: (a) ma miejsce naprawdę w długim okresie i (b) jest następstwem działań człowieka, to i tak – jak zwraca uwagę znany krytyk, Duńczyk Bjoern Lomborg – jedynym efektem będzie spadek temperatury o 0,05ºC, pięć setnych jednego stopnia w ciągu pozostałych 90 lat obecnego stulecia.



Jeśli chodzi o wielbłądy trójgarbne, to lepiej chyba szukać takich:

Tytus, Romek i A'Tomek

Choć ja najchętniej widzę wielbłądy jednogarbne, czyli dromedary.