Czterdzieści lat temu troje śmiałków…
czwartek, 16 lipca 2009 15:39:08
Nie, „śmiałków” to nie jest całkiem odpowiednie słowo. Poza odwagą, byli to bowiem zawodowcy, profesjonaliści w każdym calu, wszechstronnie wykształceni. A za nimi stało, nieco w cieniu, kilkaset tysięcy innych, bez których to śmiałe przedsięwzięcie nie mogłoby się odbyć. Apollo 11.
Czterdzieści lat temu rakieta Saturn V wyniosła ludzi, którzy jako pierwsi mieli postawić stopę na Księżycu. Neil Armstrong, Michael Collins, Edwin Aldrin mieli za zadanie dokonać tego, o czym ludzie marzyli od dawna. Byli nie tylko pionierami, ale jednymi z nielicznych do dziś ludzi na Księżycu.
Było to osiągnięcie niemal przekraczające możliwości techniczne ówczesnej nauki. Wszystko robiono po raz pierwszy. Nigdy później w astronautyce nie było takiej determinacji i… takich pieniędzy. Po jedenastu załogowych misjach zrezygnowano z kontynuacji, a prawie cała technologia, jaką specjalnie w tym celu stworzono od zera — została zapomniana. Było to osiągnięcie bardziej propagandowe niż praktyczne… ale tych pierwszych zawsze będziemy pamiętać.
Dziś podbój kosmosu jest rozpatrywany głównie gospodarczo. Robi się to, co się opłaci. Nawet instytucje naukowe patrzą głównie na ekonomię. Po co wysyłać ludzi, skoro taniej i skuteczniej wysłać roboty? Cóż, skończył się romantyczny podbój kosmosu, zaczęła się codzienność. Dziś przygody marsjańskich łazików bardziej ekscytują, niż zmagania kosmonautów na orbicie. Niektórym wręcz nie mieści się w głowie, że sięgnięcie powierzchni Księżyca było możliwe z ówczesną, tak prymitywną w porównaniu z dzisiejszą, technologią. A przecież za następne czterdzieści lat będą się śmiać z naszej techniki i dziwić, jak my w ogóle cokolwiek mogliśmy zrobić. Kiedy przeglądam stare numery „Astronautyki” widzę, jakiej pracy ta „przedpotopowa” technika wymagała. Ona też kiedyś była szczytem nowoczesności.
Takiej rakiecie trójka astronautów powierzyła swoje życie
Mnożą się spiskowe teorie o sfabrykowaniu lądowania na Księżycu. Wielbiciele szukania dziury w całym argumentują, że nawet dziś lot na Księżyc jest niemożliwy. Dość absurdalnie, bo dlaczego nie miałby być możliwy? Jest możliwy, ale nikt na niego po prostu już nie da pieniędzy. Skończyły się czasy romantyzmu i ryzyka: dziś lot na Księżyc musi być tani, bezpieczny i pewny. Astronauci misji Apollo 11 ryzykowali życiem, nie wiedzieli, czy powrócą na Ziemię. Dziś nikt na to nie pójdzie. Apollo było jak przepłynięcie Pacyfiku na tratwie z bali. To, że nikt tego nie robi, nie znaczy, że nie jest to możliwe. Jest możliwe – co swego czasu udowodnił eksperyment Contiki – i niemal na pewno dokonywali tego nasi przodkowie tysiące lat temu. Dziś jednak robimy to inaczej. Ale pływamy przez ocean. I na Księżyc też powrócimy. Ale już inaczej. Rutynowo.
• Mój wpis o tym dlaczego sfałszowanie lądowania było niemożliwe.
[/ALIGN]
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # czwartek, 16 lipca 2009 17:08:38
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # czwartek, 16 lipca 2009 19:30:05
Gdybyśmy chcieli teraz usiąść i zbudować pojazdy, to nie da się. Wszystkie pojazdy i urządzenia były projektowane specjalnie dla potrzeb projektu Apollo. Od głównej konstrukcji po śrubki (bez przesady). To były dosłownie tony dokumentacji, wiele hektarów magazynów schematów, projektów, opisów. Wszystko rozrzucone po kilkudziesięciu prywatnych firmach, które otrzymywały zlecenia na skonstruowanie tego i owego. Z podwykonawcami to pewnie tysiące firm, dziesiątki tysięcy ludzi nad tym pracowało.
Niemal wszystko poszło na przemiał: trzymanie dokumentacji w magazynach nie opłacało się. Ocalały resztki i to raczej wyniesione z sentymentu przez pracowników, projektantów.
Ludzie, którzy tworzyli tę technologię są też w najlepszym przypadku na emeryturze i pamiętają niewiele. Znaczna część nie żyje. Nie pozostał nikt, kto by ogarniał chociaż jako tako nawet nie całość, ale choćby część konstrukcji, bo przecież wszystko musiało się zazębiać.
Resztki dokumentacji i sprzętu tkwią w muzeach i u pasjonatów. Nawet nie dałoby się z tego poskładać chyba działającej załości. To dlatego, pominąwszy rozwój nauki i techniki, technologię do lotu na Księżyc trzeba właściwie stworzyć na nowo.
Z góry odpowiem na pytanie o źródło moich informacji: witryna Clavius.org, której autorzy konsultowali się z ludźmi pracującymi w projekcie Apollo. Baza księżycowa Clavius zresztą pojawi się u mnie na blogu, bo jej zawartośc jest warta upowszechnienia.
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 17 lipca 2009 23:22:16
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # sobota, 18 lipca 2009 03:59:39
Chętnych ludzi zawsze znajdziesz, ale instytucjonalnie nikt już nie pójdzie na taki żywioł, jak w latach 60.
Pieniądze to zaś sprawa kluczowa…