Były sobie świnki (cenzorki) trzy…
środa, 3 lutego 2010 21:50:04
Zwykle to Chiny są symbolem cenzurowania i kontrolowania Internetu, ale to w końcu państwo komunistyczne i czego innego się tu spodziewać? Nie gorsze zapędy mają jednak kraje z pozoru demokratyczne: Australia, Białoruś, czy… Polska.
Rząd Australii Południowej wpadł nie wyśmienity pomysł: w związku ze zbliżającymi się wyborami każdy internauta wyrażający w sieci opinię o jednym z kandydatów jest zobowiązany do podpisania się imieniem, nazwiskiem i adresem. Nie wiem, jak brzmi konstytucja Australii, ale delegalizacja prawa do anonimowego wyrażania opinii kojarzy mi się ze stalinizmem i podobnymi zwyrodnieniami. Że nie wspomnę o głupocie tego pomysłu ze względów czysto technicznych. Nieegzekwowalne prawo to zawsze głupie prawo, ale politycy w obronie swoich umaczanych gąb są w stanie uchwalić wszystko.
Mniej dziwią takie pomysły wdrażane na Białorusi. Też w związku ze zbliżającymi się wyborami. Dekretem prezydenta Łukaszenki od lipca wszyscy dostawcy usług internetowych są zobowiązani do stworzenia profilu osobowego każdego użytkownika sieci, zawierającego dokładne dane osobowe. Wszyscy internauci, jak też strony internetowe, będą kontrolowani przez specjalną jednostkę podległą prezydentowi. No jak w Australii, tyle że skuteczniej. Oczywiście wszystko to ze względu na potrzebę „walki przeciwko wszelkiemu bezprawiu i poprawy bezpieczeństwa kraju i jego obywateli”. Powinniśmy bić brawo, bo po raz pierwszy Łukaszenka wzoruje się na nas…
Dokładnie taki sam argument stosuje rząd Polski, forsując na chama idiotyczną ustawę o „Rejestrze Stron i Usług Niedozwolonych”. Wprowadzana na wariata, bez konsultacji społecznych, bez konsultacji z ekspertami, nielogiczna, niespójna, droga i nieskuteczna (o czym już pisałem) może stanowić doskonały wzór dla reżimów totalitarnych, które jeszcze swoich ustaw cenzorskich nie wprowadziły. Już po fakcie i „po ptokach” rząd próbuje udawać, że projekt był konsultowany, ale raczej się tym tylko na kpiny naraża. Jak twierdzi, „cenzury nie będzie”, co na nasze należy przetłumaczyć „wprowadzamy brzydką ustawę, ale nie będziemy z niej korzystać”.
Komentarze
Marcin DeruckiMarcinDerucki # czwartek, 4 lutego 2010 12:49:44
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # czwartek, 4 lutego 2010 16:59:28
Niezarejestrowany użytkownik # wtorek, 30 marca 2010 17:52:26
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # wtorek, 30 marca 2010 19:30:26