My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Ptak z malborskiego rozporka

, , ,

Kryptonit Ponoć strasznie się czepiam, twierdzą niektórzy. Zwłaszcza biednych dziennikarzy, który usiłują zarobić na chlebek i benzynę do baku. Jako że sam zarabiam na chleb (na benzynę już nie starcza) wycierając paluchami klawiaturę kompa, postanowiłem trochę się hamować. Ale trochę. Jak widzę niektóre kwiatki na kupie, to nie potrafię się powstrzymać. Ostatnio ktoś mi podrzucił linka do artykułu o intrygującym tytule „Komiksowy kryptonit istnieje w rzeczywistości”. Kto czytywał komiksy (albo oglądał filmy) o Supermanie, wie, o co chodzi. Raczej trzeźwo stąpam po ziemi i powątpiewam w istnienie minerału, który działa zabójczo na Supermana. Zwłaszcza, że Superman nie istnieje i istnieć nie może. No więc, jak tam?

Zdziwieniu londyńskiego eksperta nie było końca, gdy doszło do niego, jakie są właściwości tajemniczego minerału. Zupełnie, jakby czytał komiks o Supermanie. Skład był w zasadzie identyczny ze składem kryptonitu. Ziemski minerał różni się od niego tylko tym, że nie jest zielony i nie świeci w ciemnościach.


Acha, czyli różni się właściwie wszystkim. No, ale skład ponoć prawie identyczny (z artykułu nie dowiadujemy się, jaki dokładnie, a ponoć „prawie” robi wielką różnicę). Szkoda zatem, że:

Niestety, nowy minerał nie może nazywać się kryptonit. Zakazują tego międzynarodowe normy. Istnieje bowiem pierwiastek o nazwie krypton i minerał o zbliżonej nazwie musi go zawierać.



Typowe ple-ple i nie zaprzątałbym sobie nim głowy, gdyby nie znacznie lepszy kwiatek, na samym początku. Skąd bowiem, według redaktora serwisu Dziennik.pl, Piotra Kalinowskiego, wziął się ten tajemniczy minerał?

Minerał o niemal takim samym składzie chemicznym odkryto w... serbskiej minie. I to już rzeczywistość. Saperzy z Rio Tinto rozebrali serbską minę. Zidentyfikowali prawie wszystkie jej składniki. Jeden wydawał się całkiem nieznany.


Nowy minerał odkryty w… minie. To prawie jak szczątki nieznanego dinozaura odkryte we własnej spiżarni. Albo jak ten książę z kabaretu Potem, który szukał sobie żony… pod łóżkiem. Z marszu mi coś nie pasowało. Wprawdzie na Bałkanach po wojnie znajduje się mnóstwo min, ale to większość produkcja europejska i amerykańska i trudno tam szukać naukowych odkryć. Poza tym: czemu nagle saperzy z Rio Tinto (a co to jest właściwie, bo z artykułu nie wynika?) zainteresowali się jedną, małą miną, walającą się gdzieś w Serbii?

Cóż, znam angielski na tyle dobrze, że domyśliłem się o co chodzi, zanim kumpel podszepnął mi, żeby sprawdzić, co to jest Rio Tinto. Komu nie chce się klikać w linka, podpowiem: to firma górnicza. Ale saperzy? No dobra, w górnictwie się czasem wysadza, ale coś tu i tak cuchnie. Kto jeszcze się nie domyślił, prostuję, prawidłowo przetłumaczony tekst powinien brzmieć mniej więcej tak:

Minerał o niemal takim samym składzie chemicznym odkryto w... serbskiej kopalni. I to już rzeczywistość. Górnicy z firmy Rio Tinto zbadali serbską kopalnię. Zidentyfikowali prawie wszystkie jej minerały. Jeden wydawał się całkiem nieznany.



Ha, angielskie mine to zarówno mina, jak i kopalnia, a miner to zarówno saper, jak i górnik. Ma to swoje uzasadnienie, jako że praca górnika to również materiały wybuchowe… Dawniej nawet w Polsce na kopalnię mawiano mina, a jeszcze w czasie II Wojny Światowej sapera zwano minerem (prawdopodobnie z języka rosyjskiego, nie chce mi się teraz sprawdzać). Mimo to taka pomyłka nie jest usprawiedliwiona. Można ją wybaczyć, kiedy tłumaczy się pojedyncze słowa, ale nie cały tekst z kontekstem.

To mniej więcej tak, jakby tłumacząc newsa w drugą stronę, pomieszać różne znaczenia polskiego słowa zamek. Powiedzmy, że ornitolodzy odkryli nieznany gatunek ptaka, gniazdującego gdzieś w malborskim zamku. I teraz taki mr Peter Kalynowsky tłumaczy na angielski:

Polish ornithologists discovered unknown species of big bird, which has it's nest in zipper of Malbork.


Czyli, retłumacząc: polscy archeolodzy odkryli nieznany gatunek wielkiego ptaka, który ma swoje gniazdo w rozporku Malborka. Prawda, że urocze? I pomyśleć, jak by nam podskoczyła seksturystyka z anglojęzycznych krajów…

Najgorsze jednak jest to, że artykuł ten ma datę 24 kwietnia 2007. Znaczy to, że te bzdury wiszą na w sieci niemal dwa lata, co bardzo źle świadczy o serwisie Dziennik.pl, a pośrednio o gazecie. A przecież wystarczyło poguglać, żeby sprawdzić informację, którą inne serwisy podają o wiele pełniej, rzetelniej i czytelniej:

Odkryty w serbskiej kopalni w regionie Jadar minerał ma skład niemal identyczny, co fikcyjny kryptonit z filmów o Supermanie.

Świecący na zielono minerał z planety Krypton w postaci efektownych kryształów miał odbierać Supermanowi jego nadludzkie moce. Rzeczywisty "kryptonit" ma biały kolor, jest twardy i drobnoziarnisty, nie świeci i jest nieszkodliwy - natomiast pod wpływem ultrafioletu zaczyna fluoryzować na różowopomarańczowo.

Próbka minerału została wydobyta przez specjalistów z firmy Rio Tinto, którzy nie potrafili jej sklasyfikować. Z prośbą o identyfikację zwrócono się do doktora Chrisa Stanleya z londyńskiego Natural History Museum. Gdy Stanley dokonał analizy, wprowadził dane do internetowej wyszukiwarki, by sprawdzić, czy ktoś kiedyś pisał o podobnym minerale. Ku swemu zaskoczeniu dowiedział się, że niemal identyczny skład ma fikcyjny kryptonit. Próbka zawierała sód, lit, bor i krzem - brakowało tylko fluoru.

Mimo efektownej zbieżności, minerał nie zostanie nazwany kryptonitem, ponieważ sugerowałoby to, że zawiera pierwiastek krypton. Zapowiadana jest nazwa jadaryt - ma zostać oficjalnie ogłoszona na łamach "European Journal of Mineralogy" jeszcze w tym roku.

Co na sercu, to w Google. Część drugaKoza — zwierzę przysłowiowe

Komentarze

Niezarejestrowany użytkownik wtorek, 19 maja 2009 16:01:26

Zak writes: Wanna hav such a big bird as Mr Malbork? Buy our Cialis! :D

Niezarejestrowany użytkownik środa, 23 listopada 2011 21:43:07

Marek writes: Wspaniały artykuł. Bardzo pożyteczny. Oby takich więcej. Niech zawstydzają one złych tłumaczy i motywują ich do lepszej pracy. Mnie też denerwują różne błędy w tekstach tłumaczonych z angola. Jeśli mogę podać przykład, to czytałem kiedyś komiks "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" (znana postać z Disneya). Młody Szkot wyjeżdża do USA, gdzie odnajduje brata swego ojca, a ten się cieszy ze spotkania ze swym... siostrzeńcem. Taż to ręce normalnie opadają. Przecież w tym wypadku angielskie "nephew" [newju] należy tłumaczyć jako "bratanek". Ta sama sytuacja: słowo dwuznaczne, ale za to umieszczone przecież w wielce wyrazistym kontekście. U Angoli to wszystko jedno, ale polskie słowa "bratanek" i "siostrzeniec" zawierają rdzenie "brat-" i "siostrz-", tak, ze u nas mylenie tych pojęć jest poważnym zgrzytem semantycznym. Aby być dobrym tłumaczem nie wystarczy biegła znajomość języka wyjściowego. Trzeba jeszcze biegle znać język docelowy.

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki