Normalnie, oba ma, a ile ma mieć?
wtorek, 20 stycznia 2009 22:42:08
Ale były i inne, czasem zaskakujące, lub zabawne. Mówi, się, nie wiem ile w tym prawdy, że wielką rolę w przełamywaniu stereotypów i uprzedzeń rasowych odegrał w Ameryce serial Star Trek. To tam po raz pierwszy stworzono wielorasową (a nawet wielogatunkową) ekipę bohaterów, mamy tam Japończyka, Rosjanina (a był to szczyt zimnej wojny), czarnoskórą kobietę w stopniu oficerskim (rzecz wcześniej nie do pomyślenia!), wreszcie przedstawiciela obcej rasy kosmicznej. Podobno twórca serialu, Gene Roddenberry, chciał umieścić jeszcze osobę homoseksualną, ale nie przeszło — pamiętajmy, że były to lata sześćdziesiąte. Tym niemniej ten, nieco dziś już zabawny ze swoją archaicznością, serial fantastyczny w niesamowity sposób propagował wartości humanistyczne: tolerancję, zrozumienie, pokojowe współistnienie. Ten trend pozostał na szczęście we wszystkich kontynuacjach.
MTV była w latach '80 i '90 stacją omalże kultową, prezentującą muzykę wszelkich gatunków. Ale nim stała się stacją otwartą dla wszystkich, jak piszą znawcy tematu, puszczano w niej tylko białych. Być może nawet nie było to wynikiem rozmyślnej linii programowej, a może było, nie wiem. Dość, że pierwszeństwo w przełamaniu tej bariery przypisuje się Michaelowi Jacksonowi. Ten wybitny piosenkarz utorował swoją popularnością drogę innym. Dziś to już niestety nie ta sama postać, dawny czarnoskóry chłopiec stał się pseudobiałym dziwolągiem, zbankrutowanym moralnie i finansowo, a jego muzyka nie jest nawet cieniem dawnych przebojów. Zresztą MTV podupadło przynajmniej tak samo.
Każdy pasjonat zapewne mógłby wyszperać coś ciekawego w swojej dziedzinie. Benj Edwards, miłośnik i popularyzator „vintage computing”, czyli zabawy starymi komputerami i grami wideo (ja to nazywam retroinformatyką), znalazł pierwszą czarnoskórą postać w grze komputerowej. Był to, jakże by inaczej, czarnoskóry koszykarz w grze Basketball z
Pierwszy czarnoskóry prezydent, pierwsza kobieta w kosmosie, pierwszy polityk – zadeklarowany homoseksualista, można takich zestawień robić mnóstwo i jeszcze więcej, schodząc coraz bardziej na poziom anegdoty i kuriozum. Czekam, kto wyszpera inne ciekawostki: pierwszy szołmen – jąkała, pierwszy rudy zwycięzca konkursu piękności.
Miliony, a może i miliardy? ludzi zareagowało na wybór Baracka Obamy ze wzruszeniem i pietyzmem. A ja nie. Wybrali mulata i dobrze, oby się sprawdził. Ja po prostu nie widzę powodów do euforii. Znacie ten dowcip, jak to trzech skinów uratowało staruszkę przed śmiercią? Przestali ją kopać. Takież to samo święto, jak rozpłynięcie się niepisanych ograniczeń rasowych, obyczajowych, światopoglądowych.
Czekam z euforią na moment, kiedy fraza „pierwszy czarnoskóry prezydent USA” będzie budziła równie umiarkowane zainteresowanie, co „pierwszy zezowaty zdobywca Mount Everest”, „pierwszy szczerbaty wokalista” i podobne. Kiedy brak dyskryminacji stanie się normą, a nie wydarzeniem roku. Kiedy kolor skóry będzie budził najwyżej takie emocje, jak kolor oczu, a ci trzej młodzieńcy będą staruszkę przeprowadzać przez jezdnię, bo dowcip o kopaniu stanie się niezrozumiały. Kiedy będzie wreszcie normalnie, a nie tylko trochę mniej nienormalnie.
Komentarze
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 21 stycznia 2009 01:07:28
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 21 stycznia 2009 01:09:28
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # środa, 21 stycznia 2009 10:09:16
miskidomleka: osoby rasy mieszanej często jeszcze mocniej go doświadczają, bo spotykają się z odrzuceniem z oby stron. W przypadku Obamy to może jednak była zaleta, białym było łatwiej strawić, czarni mieli się z kim utożsamić.
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 21 stycznia 2009 10:50:55