My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

„Sonda” ginie w otchłaniach… archiwów

, , ,

Pisałem wczoraj o śmierci Tomasza Pycia – trzeciego już, po Andrzeju Kurku i Zdzisławie Kamińskim, członka ekipy legendarnej „Sondy”. A sam program? Niestety, w większości również umiera w telewizyjnych archiwach. Niektóre odcinki już zostały skasowane i są nie do odzyskania.
Przez kilkadziesiąt lat na powstanie tysięcy, a może nawet milionów programów dla TVP, poświęcono niezliczone sumy i niezliczoną ilość ludzkiej pracy, że o wartości samych pomysłów, koncepcji, nie wspomnę. Wszystko to: dla nas i za nasze pieniądze. Dla „misji”, edukacji, kultury. Jakoś nie mogę pogodzić się z tym, że to wszystko leży w kurzu bezpożytecznie. Co więcej: ulega powolnej i nieuchronnej zagładzie. Wiele godzin programów bezceremonialnie skasowano, żeby zaoszczędzić na taśmach, w tym część „Sond” właśnie, czy kultowy swego czasu serial „Załoga G”. Ile zaginęło? Ile taśm na półkach jest uszkodzonych? Większość kaset betacam, jak czytałem, jest na granicy całkowitego rozmagnesowania. Podobno nie istnieje już nigdzie w TVP żadna nieuszkodzona kopia filmu „Kanał“ Andrzeja Wajdy. No to co tu mówić o mniej głośnych produkcjach.
Na tym tle niezwykłym człowiekiem był właśnie Tomas Pyć. Już na emeryturze nie tylko popularyzował „Sondę” i inne popularnonaukowe programy TVP, tworzył o nich stronę internetową, wydobył z archiwów wiele odcinków „Sondy”, zdigitalizował i upowszechniał przez Internet. Pomagało mu w tym wiele osób z forum astro4u.net, wszyscy bezinteresownie. Niestety, nie skończył pracy. Ale choć część można zdobyć, obejrzeć, wykorzystać. Jest lista odcinków „Sondy” dostępnych w sieci. Nawet na YouTube, a krążą też po sieci torrenty. Ale to wszystko jeszcze kropla w morzu.



Zastanawiam się, jakie jest (jeśli w ogóle jest jakieś) oficjalne stanowisko TVP. Bo można tych ludzi, ratujących dobro narodowe, bezproblemowo oskarżyć o piractwo. Bo, niestety, nasza telewizja publiczna to taki cokolwiek pies ogrodnika – sama nie wykorzystuje, a innym robi problemy. Pamiętacie, jak to było, kiedy nowa ekipa swego czasu objęła władzę nad TVP? Stwierdzono, że więcej nie będą puszczać serialu „Czterej pancerni i pies”, bo kłamliwy i niesłuszny ideologicznie. Ale że ludzie jednak chcą go oglądać, chętne do puszczenia okazały się stacje prywatne. I figa, wydobycie (kupienie!) od TVP praw do emisji okazało się niewykonalne.
Mogę nawet zrozumieć zastrzeżenia natury historycznej, ale co to za problem? Do każdego odcinka kręcimy 15-20 minut felietonu telewizyjnego, gdzie historycy wyjaśniają, co w filmie nie zgadza się z historią, co jest przemilczane i dlaczego. Do tego kilka ciekawostek o tworzeniu samego serialu i mamy za malutkie pieniążki rewelacyjny program. który nie tylko przyciąga widza, ale i spełnia „misję”. Ale: lać na misję, polityczne zacietrzewienie jest ważniejsze. A ludzie i tak obejrzą. Ja zdobyłem sobie cały serial na płytach, w cenie nośnika (wolno mi!), w wysokiej jakości. Mam w nosie telewizję. Po czasie zmienili zdanie i jednak „pancernych” puszczają, ale ja już nie jestem zainteresowany, dziękuję. „Pancerni”, czy „Kloss” mieli szczęście być wydani i puszczani wiele razy. Co z innymi programami?
Brytyjska BBC od dawna udostępnia internautom swoje audycje. Dbają przy tym (w przeciwieństwie do internetowego wortalu TVP), żeby działały na wszystkich platformach sprzętowych, a nie tylko pod Windows. Zadbano o odpowiednią licencję, zachęcającą odbiorców do kreatywności, podjęto nawet prace nad własnym kodekiem, oczywiście otwartym.
Niedawno i u nas coś jakby ruszyło. Jak niedawno przeczytałem, rząd ma koncepcję udostępnienia obywatelom archiwów TVP:

[…] powołane ma zostać Archiwum Misji Publicznej. Co to takiego i co w praktyce oznacza to dla widza? - Że jeśli tylko będzie miał ochotę, to na swój komputer ściągnie sobie archiwalne filmy i seriale telewizyjne, dokumenty, programy informacyjne, a także audycje radiowe nawet sprzed 60 lat - pisze "Polska".
Pomysł jest taki, by archiwum stało się multimedialną biblioteką, która dużą część swoich zbiorów udostępniałaby na specjalnej platformie internetowej. W swoim działaniu przypominałaby ona dzisiejsze popularne serwisy www z filmami (np. YouTube.com). Pojawiłyby się w nim prawie wszystkie archiwalne materiały Telewizji Polskiej i Polskiego Radia nadawane do 1993 roku (prawa do programów emitowanych od tego roku należą już do spółek).


No pięknie, ale to potrwa, wg szacunków co najmniej dwa lata, jeśli oczywiście opozycja z prezydentem nie postawi weta. A tymczasem dorobek pokoleń spokojnie sobie gnije… Problemem są też koszty, a jak się popatrzy na jakoś projektów informatycznych w naszym kraju… Możemy nie doczekać.

A przecież można wykorzystać pracę wolontariuszy. Biblioteka Śląska w Katowicach postanowiła zakupić sprzęt do skanowania, ale zamiast wydawać pieniądze na etaty, przeszkolić wolontariuszy. Chętnych do darmowej pracy przy skanowaniu znalazło się sporo. Część się wykruszyła, oczywiście, ale reszta robi swoje, niektórzy osiągają rewelacyjną wydajność. I tym sposobem, prawie bez kosztów, biblioteka digitalizuje swoje zbiory. No, ale dlaczego nie miałoby się udać? Skoro działa na tej zasadzie Wikipedia? Skoro tyle osób zgrywa z taśm stare audycje audio i wideo, żeby je udostępnić? Sam nieraz zgrywałem z kaset magnetofonowych rzeczy, których gdzie indziej nie ma, skanowałem stare czasopisma. Wystarczy tylko nieco koordynacji i powstają internetowe, hobbystyczne biblioteki i składnice. Darmowe miejsce oferują serwisy z plikami multimedialnymi i wszelkimi innymi. Google włożyło sporo pieniędzy w swoją, darmową bibliotekę z książkami.
Przy odrobinie pomyślunku i gospodarności — można. Polak zawsze (a zwłaszcza w PRL) potrafił zrobić coś z niczego. Potrafi i dziś. Niestety, instytucje państwowe potrafią najlepiej ładować pieniądze w nieefektywne i nieprzemyślane przedsięwzięcia. Jak było za peerelu, i dziś, i oby nie na wieki wieków. Najlepiej sami ratujmy, co się da.



Nie ma Sondy, nie ma załogi, koniec misjiUwaga na meningokoki

Komentarze

Radek a.k.a. Majlomajlo poniedziałek, 8 grudnia 2008 21:11:34

Ja też już dośc dawno swój zbiór "Czterech..." zarchiwizowałem - jak to świetnie ująłeś - po kosztach nośników i mniej więcej co kilka miesięcy do tego serialu powracam. smile

Niezarejestrowany użytkownik wtorek, 9 grudnia 2008 16:05:11

Telemach writes: To dziwne. Mnie nie bylo w latach 80tych w Polsce, tak ze SONDA nic mi nie mowi. Dziekuje za wskazowke. Obejrzalem jeden odcinek na YouTube. Istotnie fascynujace. To jest istotnie ewenement na skale europejska. Okazuje sie ze mozna robic TV dla ciekawych i myslacych. Jaka szkoda, ze nikt nie chcial pojsc ta droga. Teraz mozemy sie podniecac Discovery Channel. A mielismy szanse na cos rownie dobrego. Trzeba bylo pojsc ta droga. Smutne.

Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi piątek, 9 stycznia 2009 13:49:22

Jak się właśnie dowiedziałem, w 2007 do TVP wystosowano list z prośbą o wznowienie nadawania Sond, a okazji rocznicy progamu. Odpowiedzią była… głucha cisza, mimo wsparcia ludzi z autorytetem. Przykre to bardzo. Źródła:
TVP nie chce pokazać "Sondy"
List otwarty do Prezesa Telewizji Polskiej SA

Jak korzystać z funkcji cytowania:

  1. Zaznacz tekst
  2. Kliknij link „Cytuj”

Napisz komentarz

Komentarz
BBcode i HTML niedostępne dla użytkowników anonimowych.

Jeśli nie możesz odczytać słów, kliknij ikonę odświeżania.


Buźki