Nie ma Sondy, nie ma załogi, koniec misji
niedziela, 7 grudnia 2008 13:42:12
Czasami zastanawiam się, czy nie jestem jakimś dziwolągiem. Mimo, że jestem humanistą, to chyba jakimś takim nietypowym — nałogowo, namiętnie czytuję nowinki naukowe i technologoczne, prenumerują przez RSS mnóstwo serwisów o tej tematyce, a już wielką radością dla mnie jest zaszyć się w kącie ze stertą numerów np. „Świata Nauki”, „Młodego Technika”, że już o czasopismach komputerowych nie wspomnę. Chyba nietypowo jak na „huma”. Winą za taki stan rzeczy należałoby obarczyć moich Rodziców, którzy nie dość, że od małego wtykali mi do lektury książki Stanisława Lema, to jeszcze kupowali mi popularnonaukowe książki typu „Czy umiecie się dziwić?”, „Zobaczcie inaczej”. I czasopisma.
Ale winę takową ponoszą zapewne również dwaj panowie, nieżyjący już Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński, redaktorzy programu popularnonaukowego „Sonda”, wielkiego hitu TVP w latach osiemdziesiątych. Za nimi stała cała doborowa ekipa, dzięki której program gościł co
Co takiego szczególnego było w telewizyjnej „Sondzie”?
- „Sonda” w szarym i siermężnym PRL była powiewem przyszłości. To dzięki niej na ekranie mogliśmy zobaczyć to, czego nie było w domach: komputery, lasery, płyty CD, najnowsze technologie ziemskie i kosmiczne.
- „Sonda” była niezwykle rzetelnie prowadzonym programem. Panowie Kurek i Kamiński starannie zbierali materiały, jeżdżąc po Polsce (a bodaj i po świecie), mające się ukazać były konsultowane z naukowcami i ekspertami. Z reguły zajmując się tematem prezentowali odmienne stanowiska: entuzjasty i sceptyka — nie narzucali jednego poglądu, pozwalali widzowi wyrobić sobie własne zdanie.
- „Sonda” była programem niezwykle przystępnym, z przyjemnością oglądali go i wykształceni dorośli, i małe dzieci, i technicy, i humaniści — a popularyzować naukę (czy cokolwiek innego) tak, aby nadawało się to i dla obeznanego fachowcy i dla ignoranta nie jest łatwo, uwierzcie. Program był robiony z niezwykłym poczuciem humoru, w zaskakującej często scenografii. Prowadzący znosili do studia wszelkie gadżety, robili doświadczenia na naszych oczach, często „domowymi” metodami. Ich rozmowy przeplatane były filmowymi felietonami, które poszerzały zagadnienie i pokazywały zastosowania. To był, bez dwóch zdań, program kultowy, może najlepszy program Telewizji Polskiej.
Takich programów dziś bardzo mi brakuje. Znamienne, że właśnie dziś, kiedy TVP krzyczy o wypełnianiu „misji” poziom programów edukacyjnych jest tak żałosny w porównaniu z tym, co tworzono wtedy, gdy telewizja miała być właściwie głównie tubą dla władz. Ledwie pare dni temu, nomen omen, profesor Magdalena Fikus podsumowała poziom i metody działania współczesnej telewizji (nie tylko TVP).
Tę sytuację zna wielu naukowców. Przyjechała telewizja, bo coś się wydarzyło.
Prosili o szybciutki komentarz - już za chwilę, za momencik jest potrzebny. Powiedziałam, co wiedziałam, trwało to dwie-trzy minuty. My to skrócimy - powiedzieli oni.
W audycji wyglądało to tak:
Oni: - Poprosiliśmy Panią Profesor o komentarz.
Ja: - Genetyka jest ważną nauką.
I to do tego zdania byłam tej ekipie potrzebna.
Naukowiec jest wobec telewizji bezradny, może jej tylko odmówić. Nie wiemy, co zostanie z naszej wypowiedzi. Nie ma w telewizji zwyczaju autorskiej weryfikacji, nawet jeżeli audycja nagrywana jest na parę dni przed emisją. Nie wiemy także, w jakiej scenografii i w czyim towarzystwie zostanie wyemitowana nasza wypowiedź. Godząc się na nagranie, tracimy osobowość.
Nauka w telewizji istnieje wtedy, kiedy urodzi się cielę o dwu głowach albo wyleci w kosmos chiński kosmonauta. Podobno normalna nauka widzów nie interesuje.
No to ja nie chcę być normalnym widzem… Jakże to jest dalekie od staranności i rzetelności „Sondy”! Czy choćby nawet takich dawnych programów jak „Kwant” i „Laboratorium”. Cytujmy dalej.
W telewizji podobno musi się coś kręcić, coś migotać, jakieś filmiki dopowiadać to, co ważne. Przede wszystkim musi być szybko i krótko. […] naukowcy służą tylko jako utytułowana dekoracja. Sadza się ich na niewygodnych fotelach (kolana pod brodą, wstać nie sposób) i pozwala powiedzieć, że genetyka jest ważną dziedziną wiedzy. […] Naprzeciw naukowca sadza się, na podobnie niewygodnym fotelu, polityka i działacza "ekologicznego". Obaj mówią, że pomysł genetyka jest szkodliwy, szkodliwy dla zdrowia, dla Człowieka (przez duże C). Oni niczego nie muszą dowodzić, po prostu ten pomysł jest zły. Naukowiec jest bezradny. Aby udowodnić, że polityk się myli, musiałby wygłosić wykład akademicki, pokazać wykresy, tabele […] Ale przecież telewizja sądzi, że dużo ciekawiej jest słuchać o tych strachach. […] Ręce opadają.
Ano opadają. I dlatego wolałbym obejrzeć stare „Sondy”, niż te trociny nadawane współcześnie. Trafnie scharakteryzował to dr hab. Grzegorz Wrochna, w zasadzie pisząc, że są i pozytywne przykłady, ale te złe też dostrzega:
I nieraz konfrontowano mnie z "ekspertami", którzy w dyskusjach o energetyce jądrowej nie dostrzegali różnicy między reaktorem a bombą atomową. Zdarzało się też, że pod artykułem podpisanym moim nazwiskiem znajdowałem komentarze internautów "co za idiota wypisuje takie bzdury", z czym się w pełni zgadzałem po przeczytaniu tekstu, który różnił się od tego, co wysłałem do redakcji, "siedmioma szczegółami" całkowicie zmieniającymi sens wypowiedzi.
A to przecież nieprawda, że nauki i techniki nie da się ciekawie i rzetelnie pokazać i że nie ma na to popytu. Popatrzcie ile jest tematycznych, komercyjnych kanałów, które tym się właśnie zajmują. National Geografic, Discovery, Planète, Viasat Explorer i całe mnóstwo innych. I nie potrzebują podpierania się „misją”, żeby robić to dobrze, ciekawie i rzetelnie. Już kiedyś pisałem, że tematyczne, niszowe stacje realizują „misję” o wiele lepiej niż telewizja publiczna. Dlatego akurat podoba mi się pomysł, aby pieniądze z abonamentu (lub innej dotacji) szły tam, gdzie robią coś dobrze, a nie tylko z nadania do TVP, gdzie wyprodukują kolejne programy typu „Gwiazdy tańczą po wódzie”.
Komentarze
Marcin Małymmaly # niedziela, 7 grudnia 2008 20:46:10
[']
Radek a.k.a. Majlomajlo # poniedziałek, 8 grudnia 2008 10:39:09
[*]
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # wtorek, 9 grudnia 2008 17:47:49
JanuszSurion # wtorek, 23 grudnia 2008 19:15:22
Niezarejestrowany użytkownik # piątek, 6 lutego 2009 00:21:55
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 29 kwietnia 2009 08:19:55
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # środa, 29 kwietnia 2009 11:28:42
Wprawdzie się nie podpisałeś (a rad bym wiedzieć, kto pisze, choćby po to, aby móc w przyszłości coś skonsultować), ale przyjmuję uwagi za dobrą monetę. Co do punktu 1 — to że stał się hitem już w roku 1977 nie stoi w sprzeczności z tym, że był hitem w latach osiemdziesiątych. Zwłaszcza, że sformułowanie „lata '80” stanowi coś w rodzaju słowa klucza określającego pewien okres PRL, symbolu nostalgii za kulturą tamtego czasu. Ale to ciekawa informacja, zwłaszcza dla mnie, jako że nie mogę niestety tego pamiętać: jeśli nawet oglądałem, to raczej nie rozumiałem, byłem bowiem berbeciem. Punkty 2 i 3 poprawiłem, jeśli coś jeszcze się nie zgadza, chętnie przyjmę krytykę.
Niezarejestrowany użytkownik # środa, 29 kwietnia 2009 20:57:41
Artur „Jurgi” JurgawkaJurgi # czwartek, 30 kwietnia 2009 10:02:50
Gdyby coś się w temacie Sondy działo, byłbym bardzo wdzięczny za informacje, chętnie podejmę temat w przyszości.