My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: May 2011

Nie przemęczać czytelnika

, ,

W dobie internetu / MTV / YouTube / SMSów / upadku czytelnictwa (niewłaściwe skreślić) coraz istotniejsza staje się wytyczna „byle krótko, bo nikt nie będzie czytał dłużyzn”. Jeśli się porówna z niegdysiejszymi artykułami, to wyraźnie widać postęp:

Złapaliśmy Kasię Tusk na gorącym uczynku

Przy okazji udało się nie ujawniać strasznej tajemnicy.
Nikt jest zadowolony, ja też, bo taki kanał mogę z powodzeniem przestać subskrybować.

Nie optymizm, nie pesymizm — realizm

, , , ...


Dziewczyna z rublami

Lepszy rubel w garści
niż dolar na dachu.




Destylat samotności

, ,

Noc głęboka, podwójnie pod Necropolis™. Korytarze były jeszcze bardziej puste niż zazwyczaj,
tę ciszę można butelkować i sprzedawać jako destylat samotności.
Jacek Dukaj, Czarne Oceany

Ubieraj się jak Sean Connery (a kobiety się nie oprą!)

,

O rewelacyjnych garniturach z lat siedemdziesiątych pisałem niedawno, przytaczając kadry z „Wejścia smoka”. Cóż, nie wszystek filmy tego czasu serwowały tak dobry gust. Trafiwszy przypadkiem na informacje o filmie „Zardoz” z 1974 roku, rozejrzałem się za nim po sieci, zwłaszcza, że tytułową rolę grał w nim arcyprzystojny (podobno) Sean Connery. Proszę zatem bardzo:

Zardoz

Jak tam, dziewczyny/kobiety, czujecie się podekscytowane?
Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić, ale nie włożyłbym czegoś takiego nawet na upojną noc z fetyszystką. To jest gorsze niż niektóre projekty New Male Fashion. Arrgh!

Jeśli prezydent nie zawetuje, oczywiście

, ,

Sala obrad
— Ilu polityków potrzeba, żeby wymienić żarówkę?
— Kworum.

Poczekajmy jeszcze kilka miliardów lat

, , , ...


Anioł Apokalipsy

Nie chwal świata przed końcem.




To jest koniec świata (no i luz)

, ,

Nie ma tu nic do oglądania (czyli bezpieczeństwo transportu powietrznego)

, ,

Fragment gry przygodowej „Najdłuższa Podróż”.
Kontynuacja wpisu sprzed tygodnia.




Garnitur moich marzeń

,

Bardzo nie lubię garniturów i krawatów, a białe koszule noszę tylko latem i tylko na co dzień. Co zresztą wiedzą moi znajomi – w ogóle ubieram się stawiając głównie na wygodę. Istnieją jednak wyjątki – na przykład płaszcz kroju Jedi, albo garnitury… ale z lat siedemdziesiątych. Przypomniałem sobie o tej rewelacyjnej modzie, oglądając klasyk z tego czasu, czyli „Wejście smoka”. Te garnitury to najfajniejsza rzecz w całym filmie. No popatrzcie:

Bruce Lee w garniturze z lat 70

Elegancko wcięte w pasie, w sam raz coś na moją figurę. Oraz dopasowane siedzenie:

Williams w garniturze z lat 70

Uprzedzając wszelkie dowcipy przypominam anegdotę: kiedy Bogusław Polch rysował kapitana Żbika, dosłownie i realistycznie oddając ten krój garnituru, zarzucano mu, że jest gejem. Możecie więc wszelkie żarty w tym guście odpuścić, bo są nieświeże.

Mam jeden garnitur w tym kroju, ale niestety spodnie nie opinają się tak ładnie. Bo w ogóle już się nie dopinają. Cóż. Nie jestem już tak zgrabny jak Bruce Lee, czy filmowy Williams.