My Opera is closing 3rd of March

Wyśmiewisko Różności

Dajcie mi punkt oparcia, a wyśmieję wszystko

Archiwum: June 2009

W Australii nie zagrasz w WoW, czyli internetowy §22

, , , ...


Wyznam, że jestem już nieco znużony pisaniem o cenzurze w internecie, próbach ograniczania przepływu informacji, niekorzystnych i absurdalnych zmianach w prawie… W wakacyjny upalny dzień wolałbym wrzucić coś lekkiego, bo i tak nikt nie ma ochoty czytać. No ale jak się powiedziało „a”, to trzeba powiedzieć… A kolejny temat z cyklu leży, czeka i się prosi, świnia jedna.

W Europie toczy się szamotanina o Pakiet Telekomunikacyjny, czy antydemokratyczne ustawy we Francji, kraje niedemokratyczne wprowadzają przeróżne rodzaje cenzury… Ale kontrola internetu w Australii bije chyba wszelkie granice absurdu. Na razie, bo wygląda na to, że to jeszcze nie koniec tamtejszych pomysłów.

Minister ds. sieci szerokopasmowych, komunikacji i gospodarki cyfrowej, Stephen Conroy, zamierza rozszerzyć istniejącą w Australii blokadę Internetu na gry dla dorosłych, które przez agencję Australian Communications and Media Authority (ACMA) nie zostały dopuszczone do użytku dla osób poniżej 15. roku życia (MA15+). Inaczej niż w innych zachodnich krajach uprzemysłowionych, w Australii nie istnieje klasyfikacja od 18. roku życia. Gry, którym ACMA odmawia przyznania klasyfikacji MA15+ (Refused Classification), nie mogą być sprzedawane w Australii w handlu detalicznym. Conroy, członek Australijskiej Partii Pracy (Australian Labor Party), chciałby teraz rozszerzyć ten zakaz na gry w przeglądarkach i takie, które można pobrać z Internetu, a także gry online i internetowe sklepy z importowanymi grami […] dostęp do danej strony ma zostać zablokowany za pomocą filtrów internetowych – niezależnie od tego, czy internauta jest pełnoletni, czy też nie. To dotyczy również takich gier online jak "World of Warcraft" czy "Second Life", które do tej pory nie zostały zaklasyfikowane przez ACMA. Zgodnie z nową regulacją już jedna skarga na rażące treści ze strony innych graczy wystarczyłaby, aby taka gra została zablokowana w Australii. *



No istna rewelacja. Nie dość, że zlikwidują w ogóle gry dla dorosłych, nie będą mogli w nie grać również dorośli (!), to zablokowane zostaną również gry, którym nie przyznano „metryczki”, wystarczy jedna skarga na nie (np. ze strony konkurencji).

Cenzura

Drugą kwestią jest to, że początkowo regulacje miały służyć „szlachetnej walce z pedofilią”:

Rzecznik Electronic Frontiers Australia skrytykował stosowaną przez rząd taktykę salami. Nowe filtry sieciowe wykraczają daleko poza pierwotnie przyjęty cel – początkowo miały one być ostateczną bronią w walce z dziecięcą pornografią.



No to ciekawe, do czego posłużą jeszcze te ustawy. Pewnie do uciszenia przeciwników tych ustaw, niczym „paragraf 22”. Pamiętacie, dopiero co pisałem, że walka z terroryzmem, pedofilią i piractwem to tylko mydlenie oczu dla wprowadzania coraz większej cenzury i powiększania władzy rządzących? Nie chciałbym mieszkać w Australii… współczucie dla jej mieszkańców, którzy usiłują walczyć z idiotycznym prawem. I pytają, co z dziećmi (patrz ilustracja) na których rzekome dobro powołują się rządzący?

Niestety autentyk, czyli rewolucja w gramatyce…

, ,

…dzięki prezenterowi wiadomości w lokalnej telewizji. Próbowałem rozpisać sobie, jak wobec tego powinny wyglądać pozostałe przypadki, ale wymiękłem. Nie byłem pewien nawet mianownika. Może komuś innemu się uda. Behold!
zwierzętowi

If I was green, I would die… czyli zemsta konesera

, ,


Nudne już stało się narzekanie, że lansowane przez korporacje muzyczne sezonowe gwiazdki regularnie i standardowo biorą stare, szlachetne przeboje i przerabiają na disko, techniawę, czy mówiąc ogólnie: um cyk um cyk. Nic nowego nie są w stanie wymyślić, stworzyć, kultura przeżuwania (zamiast przeżywania), tak, tak…

Większość takich przebojów przelatuje obok mojego ucha: nie posiadam TV, nie słucham radia, słyszę je co najwyżej przelotem na ulicy albo u fryzjera… przepraszam, ściemniłem, nie chodzę do fryzjera. Przypadkiem posłuchałem niedawno przeboju „I'm blue”, którego motyw owszem, gdzieś tam kiedyś mi mignął, ale nigdy nie słyszałem w całości, nie mówiąc już o posiadaniu wiedzy, że autorem jest jakieś Eiffel 65. Tak dla przypomnienia, to kawałek, którego słowa złośliwie przekręcane są na „I am blue, if I was green, I would die”. Naprawdę brzmią one oczywiście „da ba dee da ba die”. To zresztą ciekawostka sama w sobie, że złośliwe przekręcenie ma nieskończenie więcej sensu niż oryginalny tekst. Może cokolwiek ambitniejszego niż „da ba di da ba daj” byłoby nazbyt wyrafinowane dla planowanej grupy docelowej? No ale zerknijmy:



Wybrałem nieoryginalny, fejkowy teledysk, bo postać z niego jest dziwnie znajoma, prawda, Tkacz? Poza tym może tak szybko nie usuną go z YTuby.

Postarajcie się zignorować wokal i idiotyczną aranżację i wsłuchajcie się w sam główny motyw muzyczny. Ja stwierdziłem, że to przecież bardzo urokliwa melodia. Uszyma wyobraźni mogę sobie ją doskonale wyobrazić (jaki jest słuchowy odpowiednik od „zwizualizować”?!) graną jedynie na fortepianie. Nawet synkopowaną w jakiejś jazzowej aranżacji. Do tego wokal, koniecznie kobiecy, i oczywiście mający sens tekst. I oto mamy naprawdę warty uwagi utwór.

Może pora zacząć odpłacać pięknym za nadobne? Na zemstę konesera? Może pora zacząć przerabiać sezonowe techniawy na ambitne i wartościowe utwory?
[/ALIGN]

Per aspera ad astra… po śląsku

, , ,


Gertruda

Przez trudy
do Gertrudy.








W nawiązaniu do • wierszyka o trudach oraz
Wersji współczesnej przysłowia.

Znowu o nas bez nas, czyli kręcą na nas bata

, , , ...


Ledwie co przedwczoraj pisałem, że i w krajach demokratycznych grozi nam rządowa cenzura i zamordyzm… Oto kolejny tego przykład. Najważniejsze ustalenia, tyczące się wolności wypowiedzi są ustalane między rządami i korporacjami, w zaciszu gabinetów, bez naszej wiedzy i kontroli. Jakie argumenty i pomysły tam padają, jakie pieniądze zmieniają kieszenie? I have bad feelings about this.

Działacze organizacji broniących praw konsumentów z Europy i USA żądają większej przejrzystości przy negocjacjach w sprawie międzynarodowego porozumienia antypirackiego ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement). CC […] Organizacje konsumenckie przypominają, że prawne zabezpieczenie własności intelektualnej jest kompleksowym zagadnieniem, obejmującym między innymi takie obszary, jak sfera prywatna, prawa obywatelskie, rozwój społeczny i gospodarczy, a także liczne inne kwestie. TCAD zaleca ustawodawcom, aby ci stosowali większą przejrzystość przy opracowywaniu regulacji chroniących własność intelektualną i chronili jednocześnie prawa podstawowe konsumentów. Ponadto ochrona interesów właścicieli praw autorskich nie powinna zakłócać zasad rynkowej konkurencji.

Członkowie TCAD ostrzegają przed przesadnie restrykcyjnym prawem dotyczącym łamania praw autorskich w Internecie. Jasno wypowiadają się przeciw blokowaniu dostępu do Internetu za naruszanie praw autorskich; dzięki lobbingowi ze strony właścicieli praw wprowadzenie tego rodzaju przepisów zaczął rozpatrywać m.in. rząd Francji. […]

Na zaproszenie USA i Japonii w negocjacjach nad kształtem ACTA obok Unii Europejskiej biorą udział także takie państwa jak Kanada, Maroko, Meksyk, Singapur, Nowa Zelandia i Australia. Rozmowy toczą się od 2007 roku za zamkniętymi drzwiami. Amerykański rząd, a także reprezentująca państwa członkowskie UE Komisja Europejska trzymają w tajemnicy szczegóły negocjacji oraz wypracowane propozycje porozumienia. *



Chyba nie potrzeba więcej dodawać. Powinniśmy się zorganizować i protestować, podobnie, jak w przypadku osławionego Pakietu Telekomunikacyjnego, negocjowanego w Parlamencie Europejskim. Inaczej pewnego dnia możemy się obudzić z rachunkiem milionów dolarów za kilkanaście piosenek ściągniętych z internetu, jak to się przydarzyło pewnej Amerykance. A przy okazji drakońskie prawa będą znów doskonałym pretekstem do zamykania ust niewygodnym ludziom i instytucjom.

Amerykańska piękność ery fast foodów

, , , ...

Grubaska
American Beauty of fast food era

Wszyscy jesteśmy Kazachami

, , , ...

DDB

Parlament Kazachstanu uchwalił w środę, krytykowaną przez obrońców praw człowieka, ustawę zaostrzającą państwową kontrolę nad internetem. Jeśli dokument podpisze prezydent kraju Nursułtan Nazarbajew, to sądy będą mogły blokować strony www, w tym również zagraniczne, a blogi i fora internetowe traktować jak tradycyjne media. *



Wydawałoby się z pozoru, że typowy news o zamordyzmie w państwach niedemokratycznych. Internet cenzurują Chiny, Iran – to najgłośniejsze ostatnio przypadki, ale robi tak wiele innych państw. Zerknijmy jednak na argumentację:

Kzachski rząd tłumaczy, że uchwalone przepisy mają na celu zapobieganie niepokojom i zwalczanie dystrybucji pornografii dziecięcej, a także ekstremistycznej literatury i innych nieodpowiednich materiałów.



Skąd my to znamy? Tych samych argumentów: pornografii dziecięcej, ekstremizmu i terroryzmu, a dodatkowo praw „autorskich” używają państwa z pozoru demokratyczne, kiedy usiłują wprowadzić niezgodne z regułami demokracji i państwa prawa ustawy. Przykłady? Niemcy: dowolne używanie oprogramowania szpiegowskiego przeciwko obywatelom, Francja: to samo, plus odcinanie ludziom internetu za samo podejrzenie, bez wyroku sądu, Polska: idiotycznie długi czas przechowywania logów połączeń, który i tak guzik pomoże na prawdziwych przestępców.

Jednak obrońcy wolności słowa uważają, że ustawa ta pozwoli na arbitralne blokowanie stron internetowych przez władze. Kilka stron, w tym popularny serwis z blogami LiveJournal.com, już teraz jest niedostępnych dla większości kazachskich internautów.



Co mi to przypomina? Próby wprowadzenia do szkół oprogramowania filtrującego za kadencji ministra Romana Giertycha. Jakoś tak wtedy wyszło na jaw, że nie tylko razem z pornografią blokuje dostęp do stron encyklopedycznych, ale „przypadkiem” blokuje np. cały system blogowy blox.pl, który należy do Agory, czyli nieprzychylnej ówczesnemu ministrowi „Gazety Wyborczej”.

Fakt, że mieszkamy w państwie prawa i demokracji nie gwarantuje nam tak naprawdę niczego. Mówi się, że władza korumpuje, a władza absolutna korumpuje absolutnie. To, że nie ma już w naszym kraju władzy absolutnej czyni nasze życie lżejszym, ale nie uwalnia nas od pilnowania swoich spraw i walki o nie. Bo władza nieabsolutna do absolutyzmu skłania się chętnie, oczywiście zawsze „dla naszego dobra”. Przecież w Iranie też władze tylko dbają o porządek…

O dojrzałości twórczej (może nieco zbyt patetycznie)

,

Pisarz Prawdziwy i dojrzały twórca nie tylko doprowadza swoje dzieło do końca, ale nawet gotowe zawsze chętnie poprawia i uzupełnia. Dojrzały twórca wie bowiem, że dzieło to efekt nie tylko talentu, ale przede wszystkim rzetelnej pracy.

Jako że trudno to zrobić bez konstruktywnej krytyki, z szacunkiem przyjmuje uwagi czytelników. Dojrzały twórca szanuje czytelników, bo wie, że nie szanując ich uwag, nie szanuje swojego dzieła i siebie. Dojrzały twórca wie bowiem, że bez czytelników będzie tylko leczącym swoje kompleksy grafomanem.

Albo wóz albo przewóz, dylemat wyboru inaczej

, , ,


Fedora i piwo

Albo świnka,
albo szynka.